Podbeskidzie Bielsko-Biała rundę wiosenną rozpoczęło od porażki 0:2 z Wigrami Suwałki. Przed meczem bielszczanie tryskali optymizmem i wierzyli, że są odpowiednio przygotowani do inauguracji. Pierwsze starcie sprowadziło ich jednak na ziemię.
Górale w Suwałkach nie stworzyli sobie praktycznie żadnej groźnej sytuacji pod bramką przeciwnika. - Bramkarz jest po to, by próbować pomóc zespołowi. Straciliśmy dwie bramki, można było lepiej wykonać robotę. Nie po to się jedzie jedenaście godzin, by wracać w kiepskich nastrojach - przyznał golkiper Podbeskidzia, Rafał Leszczyński.
Okazja do zrehabilitowania się za porażkę będzie w sobotę, kiedy to bielszczanie przed własną publicznością zmierzą się z Chrobrym Głogów. - Teoretycznie nasze boisko powinno być atutem, ale wiemy jak to było w poprzedniej rundzie. Trzeba spróbować zmazać plamę, bo wiemy, że nasza sytuacja w tabeli jest słaba. Musimy wyjść i przysłowiowo mówiąc zaorać boisko, by odnieść zwycięstwo - dodał Leszczyński.
W trakcie zimowej przerwy w kadrze Górali doszło do wielu zmian i nie wszyscy zawodnicy są jeszcze zgrani z resztą zespołu. - Nie ma to większego wpływu. Mieliśmy dwa miesiące przygotowań i nie ma mowy o braku zgrania. To nie był powód tego, że to wyglądało tak a nie inaczej. To jest I liga i tu umiejętności piłkarskie odgrywają mniejszą rolę, a ważniejsze są cechy wolicjonalne - zakończył Leszczyński.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Bajeczna Barcelona rozbiła Celtę Vigo - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
[/color]