Hubert Maćkowiak
Trener poznańskiej drużyny Nenad Bjelica mówi wprost: - Dziś Lechowi nic nie brakuje do Austrii Wiedeń, z którą grałem w Lidze Mistrzów!
I nie tylko w jego opinii, jeśli poznaniacy nie doznają nagłej i niespodziewanej zapaści, to mogą zdobyć nawet dublet na krajowym podwórku. - Wiara przynosi sukcesy - potwierdza Jan Bednarek, dziś jeden z najlepszych graczy z Bułgarskiej.
Luty i początek marca bez wątpienia należały do zespołu Bjelicy. Nie ma bowiem na najwyższym poziomie rozgrywkowym drugiej drużyny, która rozpoczęłaby rundę wiosenną z takim przytupem. Cztery zwycięstwa, kolejno z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza, Piastem Gliwice, Pogonią Szczecin w ekstraklasie i jeszcze raz z rywalem z Pomorza w Pucharze Polski, co ciekawe, wszystkie zakończone identycznym wynikiem, czyli 3:0 dla poznaniaków, i piąte odniesione w meczu na szczycie z Lechią 1:0, musiały wzbudzić podziw wśród konkurentów.
- Oczywiście, ten początek był dla nas piekielnie ważny. Dzięki temu mogliśmy na nowo włączyć się do walki o mistrzostwo. Co ważne, w Pucharze Polski mamy dobrą zaliczkę przed spotkaniem rewanżowym. Trzeba tylko mocno się skupić, bo teraz każdy będzie liczył na nasze potknięcie - tak ostatnie wyczyny Lecha Poznań ocenia Marcin Robak.
ZOBACZ WIDEO Sampdoria Genua pokonała Pescara Calcio - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Dwóch trenerów, ale bez kłótni
Fakt, że Kolejorz tak świetnie wszedł w nową rundę, to w dużym stopniu efekt odpowiedniego przygotowania drużyny.
- Wszyscy wykonali solidną pracę na zgrupowaniu zimowym na Cyprze - przekonuje Bjelica. W Lechu bardzo trudno wskazać zawodnika, który zdecydowanie odstaje, nie nadaje się do szybkiej, kombinacyjnej gry. Co więcej, z meczu na mecz zespół prezentuje się coraz lepiej. Wystarczy porównać dwa spotkania z Pogonią Szczecin. To wyjazdowe w Lotto Ekstraklasie poznaniacy wygrali 3:0, ale wydawało się, że wynik był zbyt wysoki. Starcie w półfinale Pucharu Polski nie pozostawiło już żadnych wątpliwości. Podopieczni trenera Bjelicy odnieśli zwycięstwo w tym samym stosunku, ale trafień mogło być jeszcze więcej.
- Po prostu poprawiliśmy się i dlatego Pogoń nie miała nic do powiedzenia. Zagraliśmy lepiej. Nasza druga połowa była zdecydowanie lepsza niż analogiczna w Szczecinie - komentuje Dawid Kownacki.
- Lechici są przygotowani, bo w 70 czy 80 minucie zespół gra swój futbol, z uśmiechem na twarzy. Piłkarz w formie popełnia mniej błędów, piłkę podaje precyzyjnie, potrafi też upilnować rywala podczas stałych fragmentów. Te uwagi można odnieść do drużyny z Bułgarskiej - zauważa trzykrotny mistrz Polski Czesław Jakołcewicz. - Zwłaszcza rzuty wolne i rożne były zmorą Kolejorza, ale widać, że podczas zimowych przygotowań udało się trenerowi Bjelicy uporządkować ten element. Jego piłkarze już nie tracą w ten sposób goli. Potrafią zagrać na zero z tyłu kilka razy z rzędu.
Warto zauważyć, że aktualnie w sztabie szkoleniowym jest zatrudnionych dwóch trenerów odpowiedzialnych za przygotowanie fizyczne. Pierwszy to Andrzej Kasprzak, bardzo ceniony 37-latek, który zdobył z klubem z Bułgarskiej dwukrotnie mistrzostwo i raz Superpuchar Polski, prowadził między innymi Roberta Lewandowskiego. Pracuje w stolicy Wielkopolski już siedem lat. Drugi to dr Martin Mayer. To człowiek Bjelicy, razem pracowali w Austrii Wiedeń i Spezii Calcio w Serie B. Nie ma co ukrywać, ich pracy na co dzień nie przypatrują się wszyscy kibice, media, eksperci czy sponsorzy. Jednak udziału tych ludzi w aktualnych wynikach Lecha umniejszyć się nie da.
- Nad ostatecznym wynikiem pracuje cały sztab. To także drużyna! Trener Bjelica potrafi wszystkiego dopilnować, a fakt, że jest dwóch trenerów przygotowania fizycznego, nie stanowi żadnego problemu - uważa Jakołcewicz. Nie ma drugiego klubu, w którym pracowałaby dwójka fachowców z takim CV. Dr Mayer doświadczenie zawodowe zbierał w Austrii Wiedeń przez 13 lat. Kasprzak został włączony do sztabu szkoleniowego kadry narodowej Marcina Dorny U-21 i pomoże odpowiednio wytrenować Polaków przed mistrzostwami Europy na polskich boiskach.
Szefowie klubu wreszcie poszli po rozum do głowy i zaczęli odbudowywać dział skautingu. Zimą dwa lata temu Siergiej Chitrikow, najlepszy ze skautów Lecha, zmienił pracodawcę i przeniósł się do Legii Warszawa. Długo nic z tym nie zrobiono. Dopiero teraz zaczynają być zatrudniani także w Kolejorzu fachowcy, bo za takich należy uznać Andrzeja Juskowiaka i Jarosława Araszkiewicza. W klubie spędzili wiele lat, dysponują wielkim doświadczeniem, ta decyzja to strzał w dziesiątkę. Patrząc na cały sztab szkoleniowy i pozostałych pracowników - wreszcie zawitała normalność.
Rywalizacja jako słowo klucz
W kontekście walki o trofea warto zwrócić uwagę na szeroką kadrę. Rywalizacja jest w każdej formacji. Na środku obrony świetnie radzą sobie Lasse Nielsen (kapitalna forma w lutym) i Jan Bednarek, uznany za Odkrycie Roku w naszym plebiscycie, a przez "Głos Wielkopolski" za najlepszego piłkarza roku 2016 w Wielkopolsce. Pozostają jeszcze Maciej Wilusz (wiosną grał, kiedy Bednarek chorował na ospę) i nowy nabytek Elvis Kokalović z Chorwacji. Wielka rywalizacja o miejsce w jedenastce panuje wśród skrzydłowych. Darko Jevtić, Szymon Pawłowski, Maciej Makuszewski czy nowy gracz Mihai Radut mają hurtowo zagwarantować bramki i asysty. W ostatnim tygodniu błysnął Pawłowski. W poprzednich spotkaniach był poza składem, ale w Pucharze Polski dostał szansę. W pełni ją wykorzystał, zaliczając gola i asystę.
- Dla mnie to świetna wiadomość, że Pawłowski tak zareagował. Jestem zadowolony z jego postawy, ale też widziałem, jak ciężko pracował - ocenia trener, który deklaruje, że nie boi się kłopotu bogactwa: - Nigdy nie będę odczuwał nadmiaru dobrych piłkarzy.
- U trenera wszyscy są potrzebni. Nikogo nie pomija. Każdy musi być gotowy do gry - mówi Bednarek.
Kibice przy Bułgarskiej cieszą się, że w ostatnich tygodniach oglądali grad goli. Duża w tym zasługa napastników: Kownackiego i Robaka. Ten pierwszy w czterech meczach piłkarskiej wiosny aż pięć razy trafiał do bramki rywali. Dzięki temu utrzymał miejsce w podstawowej jedenastce, bo wchodzący na końcówki meczów Robak już depcze mu po piętach. Co ciekawe, były gracz Pogoni Szczecin został okrzyknięty przez media najlepszym dżokerem w całej Europie. Wynika to z faktu, że dotąd w całym sezonie w roli zmiennika zdobył osiem goli i zaliczył dwie asysty. To najbardziej okazały wynik ze wszystkich graczy wchodzących na boisko z ławki na kontynencie. Co więcej, do strzelenia tych goli potrzebował tylko nieco ponad 200 minut!
Do tej pory we wszystkich rozgrywkach Kownacki strzelił dziesięć goli, a Robak - 14. Dzięki takiej regularności kibice nie boją się o ligowe punkty. - Czasami po prostu działa prawo serii. Uderzę piłkę niemal w samo okienko, liczę, że będzie piękny gol, a bramkarz końcówkami palców wybije futbolówkę. Z drugiej strony, są takie serie, że wydaje się, że wpada wszystko. Oby tak było nadal, to pomaga zespołowi - ocenia Kownacki.
- Naszą siłą jest kolektyw. Są zawodnicy, którzy w poszczególnych meczach będą się wyróżniać, ale nie w każdym ten sam piłkarz będzie błyszczał. Każdy mecz pokazuje, że ktoś inny może pomóc. Na początku tej wiosny Radek Majewski strzelał dwa gole, ostatnio trafia cały czas Dawid Kownacki, ale wciąż jesteśmy mocni razem - zaznacza Robak.
Bjelica zmienił Lecha
Kreatorem wszelkich zmian przy Bułgarskiej jest Bjelica. Kolektyw i zaufanie to dwa słowa, które przewijają się w niemal wszystkich wywiadach trenera i jego piłkarzy.
- Od pierwszego dnia widzę, że chcą ze mną pracować. Pokazują zaangażowanie - zapewnia szkoleniowiec poznańskiej drużyny.
- Z kolei trener cały czas żyje przy linii bocznej. Mogę liczyć na jego podpowiedzi przed meczem, w przerwie i kiedy gramy. Nawet jeśli czegoś nie dosłyszę, to widzę, że pomaga. Doceniamy to - zaznacza Bednarek.
Bjelica do Kolejorza pasuje osobowością. Przypomina nieco byłego gracza z Serbii Ivana Djurdjevicia, który po zakończeniu kariery rozpoczął pracę jako trener, a dziś prowadzi drugi zespół Lecha. Pracowity, skoncentrowany na celu końcowym, oddany klubowi, który postrzega jako drugi dom. Żaden z graczy nie jest faworyzowany, jak to miało miejsce za czasów Jana Urbana. Były trener Legii zdecydował się na zatrudnienie Hiszpana Sisinio, dobrego znajomego kompletnie nieprzygotowanego do gry na naszych boiskach. Transfer okazał się totalnym niewypałem. Urban otwarcie na konferencjach wspominał, że Pawłowski jest bez formy i pozwoli mu poprzez regularną grę dojść do odpowiedniej dyspozycji. Kolejorz był uzależniony od tego piłkarza.
- Oczywiście, graliśmy na Szymona Pawłowskiego, bo wiedzieliśmy, że potrafi rozkręcić całą drużynę. Dzisiaj widać, że w innych formacjach też jesteśmy silni. Nie tylko gracze ofensywni strzelają gole. Wszyscy czujemy się świetnie. To zmierza w dobrym kierunku - podkreśla Robak.
Ponadto dopiero szkoleniowiec z Chorwacji zauważył, jak wielki potencjał ma Jevtić. Już jesienią, kiedy udzielał wywiadu "Piłce Nożnej", trener wspominał, że Szwajcar poradzi sobie w jednej z najlepszych lig Europy. Wielką przemianę przeżył wspomniany Kownacki, nazywany przez media maszyną do zdobywania bramek, a ma przecież dopiero 19 lat! Gra od deski do deski, podobnie jak Bednarek.