Choć jeszcze niedawno piłkarską Polskę obiegła informacja, że Waldemar Fornalik przedłużył umowę z Ruchem Chorzów do 2019 roku, okazuje się, że ostatecznie strony nie złożyły podpisów na nowym kontrakcie. A to oznacza, że umowa szkoleniowca z klubem wygaśnie wraz z końcem sezonu. Były selekcjoner sugeruje, że negocjacje zerwano z winy zarządu.
- Porozumienie było, wystarczyło złożyć podpis. Tak się nie stało, bo pewne warunki zostały zmienione na co nie mogłem się zgodzić - mówi Fornalik.
Prezes Janusz Paterman zaznacza jednak, że to nie koniec negocjacji. Jak sam kiedyś powiedział, Fornalik jest dla Ruchu tym, kim był Sir Alex Ferguson dla Manchesteru United.
- Waldka znam dobrze od ponad 20 lat. Jestem przekonany, że gdy usiądziemy i będziemy rozmawiać na temat nowego kontraktu, dojdziemy do porozumienia. To ważny członek niebieskiej rodziny. Dobrze się tutaj czuje i nie ma sensu aby latem zmieniał klub - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Paterman.
ZOBACZ WIDEO Rangers przerwali bajeczną passę Celtiku [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Wiele wskazuje na to, że Fornalik znowu uratuje Ruch. W tej chwili drużyna, która niedawno była w strefie spadkowej i traciła do 14. zespołu 5 punktów, ma już "oczko" przewagi nad przedostatnim Piastem Gliwice. Gdyby nie ujemne punkty walczyłaby o awans do grupy mistrzowskiej.
Tymczasem Radosław Gilewicz, przyjaciel Fornalika, zaznacza że z jego osiągnięciami, trener nie będzie narzekał na brak ofert.
- Przez ostatnie lata wykonał w Chorzowie tytaniczną pracę. Mimo ciągłych problemów organizacyjnych, kłopotów z budowaniem drużyny, zawsze potrafił stworzyć porządny zespół - mówi Gilewicz i dodaje, że przyszły pracodawca będzie brał pod uwagę to, że "Waldek King" ma znakomitą rękę do młodzieży.