Władysław Łach (Stal Stalowa Wola): Na pewno jesteśmy zadowoleni, że zdobyliśmy tutaj punkt. Czy szczęśliwie? Może tak, może nie. Szczęściu trzeba pomóc. Wiedzieliśmy z kim się potykamy, z jakim potencjałem - mówię tutaj o ogólnym potencjale Zagłębia. Wiem w jakim miejscu jest mój zespół. Brawo dla chłopaków, że po prostu realizowali założenia taktyczne. Były one dość proste. Wiedzieliśmy, że przez większą część meczu będziemy w defensywie. Zdawaliśmy sobie sprawę, iż problemem dla nas będą faule. W pewnym momencie musieliśmy podjąć walkę, a te oceny były różne. Obgwizdano nas naokoło, ale uniknęliśmy dobrych wrzutek Golińskiego i jego małej precyzji. To on był w tej stuprocentowej sytuacji. Co prawda nie stworzyliśmy jakiegoś szczególnego zagrożenia ofensywnego, ale liczyliśmy na jedną, może dwie sytuacje. Nie wyszło. Z punktu na pewno jesteśmy zadowoleni.
Robert Jończyk (KGHM Zagłębie Lubin): - Straciliśmy punkty. Zamierzaliśmy wygrać i nadal zamierzamy. Brakło precyzji - tak jak trener Łach powiedział. Stwarzaliśmy sytuacje, które trzeba było wykorzystać. Scenariusz kolejnych meczów będzie podobny - tutaj na stadionie w Lubinie. Zespoły przyjeżdżały i będą przyjeżdżać, żeby się bronić. Naszym problemem jest to, by znaleźć środki na to, aby pokonać tę zmasowaną obronę przeciwnika. Przed meczem ze Stalą wiedziałem, że tak będzie. Liczyłem jednak na to, iż uda się to zrobić. Byliśmy bardzo bliscy tego, ponieważ były stuprocentowe sytuacje - niestety nie wykorzystaliśmy ich. Korona też przegrała ze Stalówką. Też atakowała cały mecz, a "dostała" trzy bramki. Chcieliśmy zagrać na "zero z tyłu" - to jest raz. Druga sprawa to taka, że zagraliśmy ofensywnie, ale nieskutecznie.