Wychowanek Korony spełnił marzenie. "Mogę odhaczyć to na mojej liście"

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Jakub Żubrowski dopiero wkracza w świat Lotto Ekstraklasy, ale trzeba przyznać, że robi to bez kompleksów. Jego trafienie w meczu przeciwko Cracovii było najwyższej klasy i pokazało, że 24-latek może dać wiele Koronie.

Choć Jakub Żubrowski jest wychowankiem Korony, to dopiero w tym roku, po powrocie do Kielc ze Stali Mielec, otrzymał szansę zaprezentowania się w Lotto Ekstraklasie. Spotkanie 26. kolejki było dla niego dopiero trzecim na najwyższym szczeblu rozgrywek. Już jednak wiadomo, że zapamięta je do końca życia.

- Widziałem, że bramkarz jest wysunięty i chciałem dać takiego loba. Szybka decyzja, trener mówił, żeby próbować strzałów z dystansu, na rozgrzewce fajnie to wyglądało, wiec się zdecydowałem i na szczęście te "stadiony świata" jako premierowy gol w ekstraklasie bardzo mnie cieszy - powiedział o trafieniu z 33. minuty.

Kielczanie od 7. minuty grali w przewadze po czerwonej kartce dla Jakuba Wójcickiego. - Mecz nam się ułożył idealnie, praktycznie cały mecz Cracovia grała w dziesiątkę. Niestety nie udało się skorzystać z rzutu karnego, ale cierpliwie dążyliśmy do tego, żeby zdobyć bramkę i ustawić sobie to spotkanie. Fajnie, że udało mi się otworzyć ten wynik, a później konsekwentnie dążyliśmy do podwyższenia, żeby uniknąć nerwówki w końcówce i na szczęście tutaj dwie bramki dały nam pewne trzy punkty.

24-latek liczy, że dobry występ przeciwko ekipie z Krakowa pozwoli mu zadomowić się w wyjściowym składzie. - Chcę grać i jeżeli trener będzie mnie widział w składzie to będę się bardzo cieszył. Robię wszystko co w mojej mocy, żeby te punkty Korona mogła sobie dalej dopisywać - przekonywał.

ZOBACZ WIDEO Sześć goli w meczu Barcelony. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Żubrowski po niedzielnym meczu może zostać zapamiętany z efektownej bramki, ale i kapitalnych przerzutów, które napędzały akcje zespołu. Pewność siebie w jego poczynaniach pokazuje, że wkomponowanie się w ekipę Macieja Bartoszka nie zajęło mu wiele czasu. - Myślę, że nie ma w tym żadnej filozofii. Jeśli jest dobra drużyna to łatwo się w nią wpasować. Lubię pograć piłką, mamy ku temu ogromne możliwości, nie zawsze to tak wygląda, ale jeśli złapiemy spokój na boisku to fajnie się ogląda naszą grę - uważa.

Urodzony w Szczecinie pomocnik był w zespołach juniorskich złocisto-krwistych, występował też w Młodej Ekstraklasie. W obecnym sezonie w końcu spełnił jedno ze swoich marzeń. - Jak byłem małym chłopcem wyprowadzałem zawodników jeszcze na stadionie przy Szczepaniaka, marzyłem o tym, wtedy nikt nawet nie myślał, że będziemy mieli taki stadion. Mogę odhaczyć to na mojej liście i czekać, aby kolejne marzenia z niej spadły.

Komentarze (0)