Petr Kasprak: Zabrakło nam konsekwencji

Pierwsze minuty meczu Warty z Turem nie zapowiadały pogromu gości. Podopieczni Przemysława Cecherza szybko zdobyli gola i wydawało się, że gra układa się po ich myśli. Trafienie Petra Kaspraka było jednak miłym złego początkiem. Później Zieloni całkowicie zdominowali wydarzenia na boisku i triumfowali ostatecznie 4:1. Czeski obrońca ekipy z Turku uważa, że główną przyczyną porażki był brak realizacji założeń taktycznych.

W tym artykule dowiesz się o:

- Zaczęliśmy dobrze, przenieśliśmy grę na połowę Warty i udało nam się strzelić bramkę. Później jednak otrzymaliśmy cios w postaci gola z rzutu wolnego. Tomaszowi Bekasowi wyszło świetne uderzenie i to na pewno trochę nas podłamało. Gra przestała nam się układać, zabrakło dyscypliny i jeszcze przed przerwą straciliśmy drugą bramkę - zanalizował w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Petr Kasprak.

Dlaczego w drugiej połowie drużyna z Turku zagrała tak słabo? - Myślę, że główną przyczyną jest po prostu brak dyscypliny taktycznej. Przestaliśmy realizować swoje założenia i przez to nic nam nie wychodziło. Nie można tak grać. Jeśli myśli się o dobrym wyniku, trzeba być konsekwentnym, a nam tego zabrakło - wyjaśnił 25-letni Czech.

W składzie Tura nie ma już Łukasza Cichosa, którego sprzedano do Korony Kielce. W starciu z Wartą zabrakło też Benjamina Imeha, który pauzował za nadmiar żółtych kartek. W efekcie drużyna Przemysława Cecherza nie miała kim straszyć w grze ofensywnej. Dla Kaspraka nie to jednak było przyczyną porażki. - Jeśli dobrze zagramy w tyłach, to nie musimy strzelać zbyt wielu goli, żeby notować zadowalające wyniki. Poza tym od zdobywania bramek są nie tylko napastnicy. Trafić może też obrońca lub pomocnik. W najlepszych klubach gole zdobywa cała drużyna, a nie dwóch lub trzech piłkarzy. I do tego musimy dążyć.

Druga bramka dla Warty padła po rzucie karnym podyktowanym za faul na Pawle Iwanickim. O tą sytuację spore pretensje do sędziego miał szkoleniowiec gości, Przemysław Cecherz. Kasprak nie chciał jednak zbyt szeroko komentować decyzji Jarosława Chmiela. - Nie mam żadnych pretensji do arbitra. To on prowadzi zawody i on podejmuje decyzje. Co do rzutu karnego, moim zdaniem zawodnik Warty był faulowany. Nie mam tylko pewności, czy zdarzenie miało miejsce w polu karnym, czy poza nim.

Po porażce w Poznaniu, Tur spadł na 12. miejsce w tabeli i ma już tylko jeden punkt przewagi nad strefą zagrożoną spadkiem.

Komentarze (0)