Wojciech Myć został wyznaczony do poprowadzenia meczu Arka Gdynia - Wigry Suwałki (wtorek, 4 kwietnia, godz. 18:00, pierwszy mecz: 3:0). Przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN Zbigniew Przesmycki w rozmowie z WP SportoweFakty nie ma najmniejszych wątpliwości: - Jestem pewny, że sobie poradzi!
Taka decyzja Przesmyckiego wzbudziła w środowisku kontrowersje, bo Myć na co dzień prowadzi mecze tylko w 2. lidze. Zresztą od niedawna, bo pierwszy raz na tym poziomie rozgrywkowym urodzony w 1989 roku sędzia zaprezentował się... w październiku ubiegłego roku. Wcześniej prowadził jedynie zawody 3. ligi. Skąd się wziął? Skąd tak szybki awans?
- Proszę mi wierzyć, w obsadzie nie ma przypadku. Wojciech Myć należy do grupy sędziów TOP Amator, dokładnie śledzimy występy każdego arbitra znajdującego się w tej grupie. To bardzo perspektywiczny, obiecujący znakomicie przygotowany fizycznie arbiter - mówi nam Przesmycki i dodaje: - Wypatrzyłem go jeszcze w 3. lidze, osobiście obserwowałem jego pracę w meczach 2. ligi. Jest silny psychicznie, znakomity fizycznie i ten półfinał Pucharu Polski dobrze komponuje się w ścieżkę jego szybkiego rozwoju.
O stosunkowo młodym jak na sędziego, bo urodzonym w 1989 roku arbitrze krążą w środowisku ciekawe informacje, przede wszystkim dotyczące jego przygotowania fizycznego. Po pierwsze: podczas zgrupowania sędziów TOP Amator przeprowadzono standardowy test wydolnościowy, tzw. Yo-Yo, który - w dużym skrócie - polega na wahadłowym, 20-metrowym biegu z systematycznie wzrastającym tempem. Biegała cała grupa arbitrów, ale wszyscy stopniowo "wymiękali". Gdy w stawce został tylko Myć, a tempo wciąż wzrastało, trener przygotowania fizycznego sędziów zdecydował się na przerwanie testu i "ściągnięcie" arbitra. Myć sprawiał wrażenie, jakby się w ogóle nie zmęczył.
Po drugie: to były instruktor kulturystyki. Były, bo nie prowadzi już zajęć, ale wciąż można znaleźć w sieci jego zdjęcia przedstawiające imponujące umięśnienie. Gdy zaczął się jednak piąć po sędziowskich szczeblach, musiał ograniczyć ćwiczenia, bo zbyt rozbudowane mięśnie ograniczają koordynację na boisku. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że to "najpotężniej" zbudowany arbiter prowadzący mecze na szczeblu centralnym w Polsce, czyli licząc ekstraklasę, 1. i 2. ligę. Na boisku budzi respekt i lepiej z nim nie zadzierać. W środowisku panuje opinia, że to arbiter mający szansę na zrobienie poważnej kariery. W naszych nieoficjalnych rozmowach padło nawet określenie "drugi Marciniak". Jedno jest pewne: warto śledzić jego postępy, najlepiej zacząć od wtorkowego meczu w półfinale Pucharu Polski.
ZOBACZ WIDEO Monaco rozbite przez PSG w Pucharze Ligi Francuskiej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]