Sprawę awansu możemy odłożyć ad acta - rozmowa z Januszem Kudybą, trenerem Zagłębia Sosnowiec

Balonu nikt specjalnie nie pompował, ale wielu ludzi w Sosnowcu po cichu liczyło na walkę o awans. Tymczasem sobotnia porażka z ostatnią drużyną tabeli, przelała czarę goryczy. Oto, co na temat aktualnej formy i ligowej sytuacji swoich podopiecznych ma do powiedzenia trener Janusz Kudyba.

Piotr Tafil
Piotr Tafil

Piotr Tafil: Po meczu z Polonią Słubice, długo siedział pan z piłkarzami w szatni. Podejrzewam, że było gorąco…

Janusz Kudyba: Zgadza się. Po takim widowisku można stracić wszystkie chęci i ochotę na podejmowanie jakichkolwiek decyzji odnośnie dalszej gry zespołu. To była kompromitacja. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek jako piłkarz grał w takim meczu, jak ten z Polonią Słubice.

To może pokusi się pan teraz o przeanalizowanie przyczyn tej kompromitacji?

- Polonia pod wodzą nowego trenera zagrała bardzo agresywnie, a my nie podjęliśmy walki. Zabrakło przede wszystkim charakteru. O ile w meczu z Elaną, ten charakter był, to w sobotę zawodnicy odpuścili. Jeżeli nie zostawia się na boisku zdrowia, to trudno liczyć na zwycięstwo, szczególnie z tak dobrze zmotywowanym zespołem, jakim była Polonia. O ile pierwsza połowa jeszcze jako tako wyglądała, to w drugiej goście zupełnie nas zdominowali.

Ten brak ambicji to chyba najpoważniejszy problem piłkarzy Zagłębia. Zresztą sami to po meczu przyznali. Z trybun słychać było, że kibice też mają tego świadomość.

- Przede wszystkim dlatego zostałem z piłkarzami dłużej w szatni. Tak dalej być nie może. Uważam, że walka i determinacja to podstawowe cechy, jakimi powinien legitymować się piłkarz. Bez nich nie ma czego szukać w tym sporcie. Nie dziwię się kibicom, a wręcz przeciwnie, jestem pełen podziwu, że wytrzymali tak długo i prawie do samego końca dopingowali zespół, bo to spotkanie było antyreklamą futbolu.

Czy w tym zespole jest lider? Piłkarz, który potrafi w takich meczach zmobilizować kolegów, ewentualnie swoją postawą pociągnąć grę zespołu w trudnych momentach?

- Właśnie o to chodzi, że brakuje kogoś takiego. Tą rolę ze względu na wiek i doświadczenie stara się pełnić Tomek Łuczywek. Niestety, brakuje mu tych cech przywódczych. Ale niezależnie od tego, zespół pod względem zaangażowania i charakteru nie może tak wyglądać. Jeszcze raz powtarzam, grałem w różnych meczach, ale coś takiego… Tak mogą grać piłkarze, którzy dzień przed meczem bawili się na weselu. Nie może być tak, że jedynym wartościowym piłkarzem, któremu autentycznie zależy na zwycięstwie w tak ważnym meczu jest Krzysiek Myśliwy.

Tragicznie wygląda środek pola. Tomek Szatan skarży się, że nie ma siły na cały mecz, Michał Skórski też gra słabo.

- Zgadza się. W meczu z Polonią obaj zagrali bardzo źle. Nie dogrywali piłek napastnikom, a linia defensywna też nie miała z nich wielkiego pożytku. Przez cały mecz ze środka pola poszły może ze dwie - trzy piłki do skrajnych pomocników. Poza tym przegrywaliśmy tam walkę "wręcz". Doskonale wiem o tym, że Tomek Szatan jest po kontuzji i brakuje mu sił, co zresztą doskonale było widać w meczu. Będę musiał przed następnym spotkaniem mocno przemeblować całą pomoc. Na szczęście wracają Arek Kłoda i Rafał Pietrzak.

Kłoda i Pietrzak raczej w środku pola nie zagrają. Nie widzę alternatywy dla Szatana. Chyba, że zrezygnuje pan z systemu 4-4-2 i wzmocni środek pola kolejnym pomocnikiem.

- Właśnie to chcę zrobić. Przez ten tydzień na treningach będziemy próbowali nowego ustawienia. Cofnę Michała Filipowicza, który w Piaście Gliwice, a przez jakiś czas także w Odrze Opole grał jako pomocnik. W środę mamy gierkę wewnętrzną, zobaczymy czy to wypali.

W meczu z Polonią szybko ściągnął pan z boiska Piotra Smolca, który wprawdzie nie grał wielkiego meczu, ale wypracował bramkę i jako jedyny zawodnik stwarzał zagrożenie na skrzydłach. Czy nie był to błąd?

- Rzeczywiście, Piotrek miał duży udział przy bramce i kilka razy szarpnął na skrzydle, ale też kilka razy bardzo pechowo tracił piłkę. To po jednej z jego strat poszła kontra, Michał Wróbel miał sytuację dwa na jeden i straciliśmy bramkę. Wprowadziłem Krzyśka Bodzionego. Liczyłem na to, że przynajmniej przez te 20 minut uda mu się obsłużyć kilkoma dobrymi piłkami napastników. Niestety, w jego wykonaniu wypadło to bardzo słabo.

W pewnym momencie graliście już czterema napastnikami. Niestety, nadal potwierdza się to, że jedynym pełnowartościowym strzelcem jest Myśliwy. Wierzy pan w to, że z takich piłkarzy, jak Socha czy Hustava, Zagłębie będzie jeszcze miało pożytek?

- Napastnicy praktycznie nie otrzymywali piłek. Krzysiek Myśliwy to piłkarz obdarzony dobrą szybkością i starał się wygrywać pojedynki jeden na jeden, natomiast Michał Filipowicz jest typem piłkarza, który piłkę powinien otrzymywać do nogi. Pozostali napastnicy prezentują się nieźle i strzelają bramki, ale na treningach. Niestety nie znajduje to przełożenia na mecze ligowe.

Zawodnicy nie wierzą już w awans na zaplecze ekstraklasy. A pan?

- Powiem tak… Ten awans od początku był celem dość odległym. W tej chwili doszło do tego, że mamy problemy sami ze sobą. Przynajmniej na razie sprawę awansu trzeba odłożyć ad acta i skupić się na najbliższym meczu. Po takim spotkaniu jak ostatnio musimy się podbudować mentalnie, bo najłatwiej jest usiąść, spuścić głowę i powiedzieć, że jest źle.

Jeżeli nie awans, to środek tabeli, czy walka o utrzymanie?

- Nie jestem człowiekiem, który po jednej, czy dwóch porażkach od razu się załamuje i patrzy przez jakieś ciemne szkło. Nadal uważam, że ten zespół personalnie stać na to, by grać dobre mecze i zdobywać punkty. Liczę na to, że nie będziemy zaabsorbowani grą o utrzymanie.

Ten sezon trzeba dograć do końca, a co później? Bez rewolucji kadrowej chyba się nie obejdzie.

- Zagłębie ma duże tradycje, w tym klubie zawsze będą oczekiwania i to jest normalne. W tym zespole jest jednak wielu dobrych zawodników, szczególnie tych młodszych, którzy niezależnie od tego, czy będą grali o awans, mogą dać z siebie dużo dobrego. Nie można całej winy zwalać na zawodników, bo powtarzam, że wygrywają i przegrywają piłkarze i trener. Cały czas widzę w tych piłkarzach duży potencjał. Gdy wrócą Arek Kłoda, Rafał Pietrzak i Grzegorz Dorobek, to myślę, że będziemy grać piłkę na dobrym poziomie.

Drużynę z Królewskiej Woli zostawił pan na pierwszym miejscu w tabeli, mimo tego, że było tam fatalne boisko, brak warunków do przygotowań i po 100 kibiców na meczu. W Zagłębiu to wszystko jest, ale brakuje wyników. Dlaczego?

- Z Gawinem graliśmy dobrą, ofensywną piłkę. Przez trzy sezony byliśmy w ścisłej czołówce drużyn, które strzelały najwięcej bramek. Większość piłkarzy z Królewskiej Woli miała mniejsze umiejętności od zawodników, którymi dysponuję w Zagłębiu. Mieli natomiast jedną cechę, która pozwalała nam wygrywać. Charakter. A jak kilka meczów uda się wygrać charakterem i ambicją, to rośnie wiara w swoje siły i piłkarz staje się coraz lepszy. Kluczem do sukcesu jest więc charakter. I oczywiście bramkostrzelni napastnicy.

Wszystkie mecze 2. ligi piłki nożnej w Pilot WP, pierwszej TV online w Polsce! (link sponsorowany)
2. liga piłki nożnej w jednym miejscu. Transmisje wszystkich meczów obejrzysz na żywo, online, gdziekolwiek będziesz w Pilot WP.

Rywalizację 18 drużyn o najlepsze miejsca w tabeli, a tym samym wszystkie mecze 34 kolejek do zobaczenia online na kanałach 2. liga piłki nożnej za pośrednictwem platformy streamingowej Pilot WP. Dodatkowo, dla wszystkich którzy chcą obejrzeć rozgrywki później, będzie przygotowana biblioteka VOD, z rozegranymi meczami. Wystarczy wykupić pakiet "2. liga piłki nożnej" w Pilot WP, a razem z nim dostęp do kanałów 2. liga piłki nożnej oraz VOD z meczami.

To tutaj toczy się prawdziwa gra! Sportowe emocje gwarantowane!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×