Lech Poznań awansował po raz 10. do finału Pucharu Polski. Pomimo słabszego występu na stadionie Pogoni Szczecin wygrał dwumecz zasłużenie. Na swoim stadionie zwyciężył aż 3:0 i przed rewanżem miał dużą zaliczkę.
- Rewanż nie był już dobry w naszym wykonaniu. Zamierzaliśmy zagrać w Szczecinie o wiele lepiej. Najważniejsze, że zwieńczyliśmy dzieło, awansowaliśmy, a z tego co złe, wyciągniemy wnioski i na pewno zagramy lepiej w lidze - zapewnia Szymon Pawłowski.
Lech zwyciężył nad Odrą 1:0 dzięki jednemu, celnemu strzałowi Marcina Robaka. Grę prowadzili tym razem szczecinianie, a efektem ich ataków było 20 strzałów, dziewięć celnych, ale zero goli. Sytuacje podbramkowe zmarnowali Dawid Kort, Cornel Rapa i Kamil Drygas. Dwa razy poznaniacy wybili piłkę z linii bramkowej.
- Nie było w tym meczu spokojnie. Na za dużo pozwoliliśmy Pogoni. Stworzyła sobie zbyt wiele sytuacji podbramkowych. To było niepotrzebne. Pierwsza połowa nam nie wyszła, druga była nieco lepsza. Chcieliśmy przypieczętować awans w dobrym stylu, wyszło przypieczętowanie po słabszej postawie. Dopisało nam szczęście - przyznaje pomocnik Lecha.
ZOBACZ WIDEO Barcelona przeprowadziła szybką egzekucję - zobacz skrót meczu z Sevillą [ZDJĘCIA ELEVEN]
I dodaje: - Pomogła nam bramka Marcina Robaka. Przeprowadził super akcję i przerwał nasz impas strzelecki, który trwał dwa mecze. Ponadto mamy kolejne zwycięstwo i zero z tyłu. Oby tak to wyglądało statystycznie dalej.
Finał Pucharu Polski za miesiąc. Zanim Lech zagra o trofeum wróci do rywalizacji w Lotto Ekstraklasie. Następnym przeciwnikiem zespołu Nenada Bjelicy będzie inny kandydat do mistrzostwa Legia Warszawa.
- Na pewno musimy zagrać z Legią lepiej i być w stu procentach przygotowani na tego przeciwnika. Przyjdzie dużo kibiców i chcemy zrewanżować się im dobrym futbolem. Nie było jednak tak, że zawczasu myśleliśmy o Legii. To nie była przyczyna słabszego występu w Szczecinie - zapewnia Pawłowski.