Spotkanie Warty z Turem zapowiadało się niezwykle ciekawie. Obie drużyny potrzebowały punktów, ale to gospodarze byli faworytem. Nie tylko ze względu na atut własnego boiska, lecz przede wszystkim formę, którą prezentują w tegorocznych meczach.
O dziwo pierwsze minuty należały do gości, którzy szybko wyszli na prowadzenie. Końcówka pierwszej oraz cała druga połowa, to już jednak bezdyskusyjna przewaga Warty. - Przespaliśmy początek spotkania. Na boisko wyszliśmy chyba trochę za mało skoncentrowani, przez co straciliśmy bramkę. Chwała nam za to, że się podnieśliśmy i odrobiliśmy straty. W drugiej połowie kontrolowaliśmy przebieg meczu, udokumentowaliśmy to dwoma bramkami i wygraliśmy zasłużenie - mówi Filip Burkhardt.
Zieloni pokazali się w tym meczu z bardzo dobrej strony. Zwycięstwo, cztery gole, a także bardzo ładna gra zapewniły kibicom ciekawe popołudnie. Wreszcie na stadionie przy Drodze Dębińskiej zjawiło się nieco więcej fanów niż zazwyczaj. Wiadomo, że sytuacja finansowa Warty jest zła, więc taki mecz znacznie poprawia wizerunek klubu. - Na boisku nie myślimy o tym, co się dzieje wokół klubu. Jesteśmy profesjonalistami i staramy się jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Myślę, że swoją grą poprawimy wizerunek Warty i przyciągniemy sponsorów - dodaje optymistycznie "Bury".
22-letni pomocnik może mieć sporo powodów do radości. Zdobył dwie bramki w meczu ze swoją byłą drużyną, które dały poznaniakom zwycięstwo. Warta odbija się od dna tabeli, dzięki dobrej postawie w ostatnich meczach. W tym roku jeszcze nie przegrała, a gdyby wziąć pod uwagę wszystkie pięć spotkań z rundy rewanżowej, to zdobyła aż jedenaście punktów. - Mamy bardzo dobrą drużynę, która wreszcie zaskoczyła. Można powiedzieć, że jesteśmy rycerzami wiosny. W trzech meczach zdobyliśmy siedem punktów. Teraz jedziemy na mecz z GKS Katowice i myślę, że również przywieziemy jakąś zdobycz punktową - zakończył Filip Burkhardt.