Zmiana w zarządzie spółki, a także rozpoczęcie czteroletniej współpracy z nowym sponsorem technicznym - takie są pierwsze decyzje po wejściu do klubu z Kolporter Areny Dietera Burdenskiego. 66-latek zapewnił, że nikt nie planuje gwałtownych ruchów. Wszystko ma się odbywać krok po kroku. - Już jako właściciel muszę się zapoznać ze wszystkimi dokumentami i za kilka tygodni pierwsze strategiczne decyzje zostaną podjęte - zapowiedział.
Przed podpisaniem stosownych dokumentów spekulowano, że za byłym reprezentantem Niemiec stoją inni przedsiębiorcy. Podczas wtorkowej konferencji prasowej wątpliwości zostały rozwiane. - To moja indywidualna decyzja.
Zdementowano także plotki mówiące o zastąpieniu Macieja Bartoszka przyjacielem Burdenskiego, Franciszkiem Smudą. - Nie ma sensu spekulować, tak jak to było w przypadku Franciszka Smudy, który miał się pojawić razem ze mną, to jest nieprawdziwa informacja.
Rozmowy w sprawie przejęcia Korony trwały kilka miesięcy. To właśnie dla Burdenskiego władze Kielc zrezygnowały z innych ofert. Dlaczego Niemiec postawił akurat na złocisto-krwistych? - Po pojawieniu się w Kielcach poczułem dobrą atmosferę, spotkałem właściwe osoby, ale także zobaczyłem potencjał. Zdałem sobie sprawę, że w momencie wprowadzenia pewnych mechanizmów ten potencjał może zostać wykorzystany jeszcze lepiej - tłumaczył.
Jednym z pierwszych celów legendarnego bramkarza Werderu Brema jest zażegnanie konfliktu na linii zarząd klubu - stowarzyszenie kibiców. Burdenskiego mocno poruszył brak zorganizowanego dopingu na domowych meczach Korony i dlatego jak najszybciej chce usiąść do rozmów, aby uzdrowić sytuację. - To co dało się zauważyć podczas meczu z Ruchem to brak zorganizowanego dopingu, dlatego deklaruję gotowość znalezienia rozwiązania, żeby ten doping na stadion w Kielcach wrócił - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Pewna wygrana AS Roma. Zobacz skrót meczu z Bologna FC [ZDJĘCIA ELEVEN]