Kuriozalna sytuacja obrońcy Lecha Poznań. Odejdzie jeszcze zanim zdąży zadebiutować?

WP SportoweFakty / Szymon Mierzyński / Na zdjęciu: trybuna stadionu Lecha Poznań
WP SportoweFakty / Szymon Mierzyński / Na zdjęciu: trybuna stadionu Lecha Poznań

Coraz bardziej niepewnie rysuje się przyszłość Elvisa Kokalovicia w Lechu. Chorwat na razie nie może grać i niewykluczone, że już w ogóle nie zadebiutuje w barwach klubu z Poznania.

28-latek trafił do Kolejorza w drugiej połowie lutego i miał być następcą Paulusa Arajuuriego, który zimą przyjął ofertę Broendby Kopenhaga. Plany były ambitne. - To klub, który walczy o mistrzostwo Polski i puchar - chcę w tym pomóc - mówił Elvis Kokalović, licząc, że już w czerwcu będzie świętował z nowymi kolegami dublet.

Od początku pod górkę

Stoper nie mógł się jednak skupić na grze, bo już gdy trafiał do Poznania, nie był w pełni sił po poprzedniej kontuzji. Dlatego Nenad Bjelica nie spieszył się z wystawianiem go do gry i wolał poczekać aż nowy podopieczny będzie w stu procentach zdrowy.

Czas mijał, a kibice Lecha wciąż nie mieli okazji zobaczyć Kokalovicia w akcji. Na razie niestety nic się w tej kwestii nie zmieni. Niedawno Chorwat musiał bowiem przejść artroskopię stawu kolanowego. Sztab medyczny mówił początkowo o kilku tygodniach przerwy, dziś już wiadomo, że nieobecność piłkarza się wydłuży.

ZOBACZ WIDEO Wybuchy w Dortmundzie. Co wiemy?

Jeszcze w ubiegłym tygodniu drugi trener Kolejorza Rene Poms mówił: - Nie wiem czy Elvis będzie mógł nam pomóc w trwających rozgrywkach. Dziś wątpliwości już nie ma. - Elvis na pewno nie zagra do końca sezonu - zaznaczył Nenad Bjelica.

Trudna decyzja przed Lechem

Władze klubu, a także sztab szkoleniowy mają twardy orzech do zgryzienia, bo umowa zawodnika obowiązuje tylko do końca sezonu 2016/2017. Zawiera wprawdzie klauzulę przedłużenia o kolejne trzy lata, tyle że nikt nie wie, czy Kolejorzowi opłaca się jej aktywowanie, bo po wielomiesięcznej absencji piłkarz może długo wracać do wysokiej formy.

Pech Lecha jest tym większy, że 28-latek wcale nie był pierwszym wyborem do wzmocnienia środka defensywy. Pierwotnie klub wyselekcjonował innego kandydata. - Mieliśmy już prawie podpisany kontrakt, ale w ostatniej chwili transfer nie doszedł do skutku. W tej sytuacji musieliśmy wybrać któregoś z innych wytypowanych wcześniej zawodników i padło na Elvisa Kokalovicia - mówił jeszcze w lutym Bjelica.

Trener chciałby zatrzymać Kokalovicia

Dziś opiekun Lecha nie wie, jaka będzie przyszłość zawodnika, ale nie zamierza go skreślać. - Elvis bez wątpienia prezentuje na tyle wysoki poziom, że byłby dla naszej drużyny wzmocnieniem - oznajmił. Decyzji jednak póki co nie ma. - Musimy ją podjąć wraz z władzami klubu.

Wiosną na środku defensywy chorwacki szkoleniowiec stawia na Lasse Nielsena, Jana Bednarka i Macieja Wilusza. Kontuzja Kokalovicia na razie nie jest wielkim problemem, bo na jego pozycji mógłby też wystąpić Dariusz Dudka.

Źródło artykułu: