Do zamachu doszło we wtorek. W pobliżu autokaru wiozącego piłkarzy Borussii Dortmund na mecz Ligi Mistrzów z AS Monaco (2:3) wybuchły trzy ładunki. Z zawodników ranny został Marc Bartra, który doznał obrażeń ręki.
Dziesiątki osób badają sprawę tego ataku. Razem z władzami Nadrenii Północnej-Westfalii utworzono specjalną jednostkę mającą za zadanie odkryć szczegóły związane z tym zdarzeniem.
Wstępne raporty są niepokojące. Materiały wybuchowe użyte przy zamachu mogą pochodzić z zapasów Bundeswehry. Przy ataku użyto wojskowych detonatorów, co świadczy o tym, że za zamachem stali zawodowcy. Prokurator Federalny w Karlsruhe odmówił komentarza w tej sprawie. Lokalna policja z kolei przyznała, że "na razie jest za wcześnie na tego typu oświadczenia, ponieważ śledztwo jeszcze się nie zakończyło".
Według policji dalsze ataki są prawdopodobne. Najbardziej zagrożone są mecze piłkarskie, koncerty rockowe i wydarzenia kulturalne. Władze apelują do organizatorów być zwiększono środki na ochronę.
ZOBACZ WIDEO Wybuchy w Dortmundzie. Co wiemy?
- To jasne, że tu nie chodzi tylko o futbol, ta sprawa leży w publicznym interesie. Podobne zagrożenie jest na przykład w przypadku koncertów rockowych. Konstrukcja materiałów użytych w Dortmundzie oznacza, że atak jest możliwy na każdej ulicy w Niemczech, co jest naprawdę niepokojące. Nasze oczy powinny być skierowane nie tylko na stadiony piłkarskie - powiedział "Die Welt" minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Herrmann.
Ponadto Herrmann chciałby zwiększyć nadzór wideo. W hotelu, w pobliżu którego doszło do ataku, jest zainstalowany monitoring, aczkolwiek żadna z kamer nie była skierowana na ulicę, gdzie doszło do zdarzenia.
- W Bawarii planujemy bardziej intensywny nadzór wideo, zwłaszcza w miejscach publicznych. Monitoring wzmacnia poczucie bezpieczeństwa ludności i może działać odstraszająco na potencjalnych sprawców - dodał.