Lechia - Arka: koniec bezkrólewia w Trójmieście

PAP / Adam Warżawa / Lechia musi walczyć o to, by znów porywać tłumy spragnionych sukcesu kibiców
PAP / Adam Warżawa / Lechia musi walczyć o to, by znów porywać tłumy spragnionych sukcesu kibiców

Po jesiennym remisie w Gdyni, mamy koniec bezkrólewia w Trójmieście. Lechia zgodnie z oczekiwaniami pokonała Arkę. Spotkanie Lotto Ekstraklasy zakończyło się rezultatem 2:1, a gole dla zwycięzców strzelili Marco Paixao i Sławomir Peszko.

Sytuacja w tabeli, bilanse, kontuzje, nazwiska piłkarzy - te kwestie kompletnie nie liczą się w momencie, gdy przed drużynami mecz derbowy. Piłkarski poziom najważniejszego spotkania dla kibiców z Trójmiasta z pewnością nie powalał na kolana, jednak zawodnikom obu drużyn nie można było odmówić ambicji.

Od początku niespodziewanie zaatakowali piłkarze Arki Gdynia, którzy pod wodzą nowego trenera podeszli do Lechii Gdańsk bez jakichkolwiek kompleksów. W 6. minucie w poprzeczkę trafił Dariusz Formella. Był to wystarczający znak ostrzegawczy dla gospodarzy. Wyczyn Formelli starał się powtórzyć chwilę później Ariel Borysiuk, który jednak uderzył metr nad bramką.

Z biegiem czasu piłkarze z Gdańska zaczęli kontrolować sytuację na boisku. Arka nie stawiała autobusu pod własnym polem karnym, jednak więcej szans mieli faworyci poniedziałkowego spotkania. Już na pewno nie zapowiadał się bezbramkowy remis. Świetną szansę na otwarcie wyniku miał Marco Paixao, jednak przestrzelił po dynamicznej akcji. Dogodną szansę miał też Borysiuk, ale jego strzał zza pola karnego zablokował jeden z obrońców Arki i z trudem wybronił Konrad Jałocha.

W końcu starania gdańszczan zostały udokumentowane. Po podaniu Flavio Paixao, wynik derbów Trójmiasta strzałem kolanem otworzył jego brat bliźniak Marco. Lechiści po strzeleniu gola wprost siedli na rywalu i mieli jeszcze okazje do podwyższenia wyniku. Co warte podkreślenia, Lechia w I połowie miała aż 74 procent posiadania piłki.

ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje! Isco uratował Real! Zobacz skrót meczu ze Sportingiem Gijon [ZDJĘCIA ELEVEN]

Po zmianie stron tempo spotkania wyraźnie opadło. Brakowało dynamicznych akcji, jakie miały miejsce w pierwszej połowie. W końcu jednak drużyna Piotra Nowaka odważnie zaatakowała i przyniosło to efekt w postaci gola. Lewą stroną boiska popędził Sławomir Peszko, który wbiegł z piłką w pole karne rywala. Reprezentant Polski znalazł się pod tak ostrym kątem, że prawdopodobnie żaden inny piłkarz Lotto Ekstraklasy nie zdecydowałby się w takiej sytuacji na strzał. Peszko jednak zaskoczył i podwyższył na 2:0.

Arka się jednak nie poddała. Błyskawiczną decyzję podjął Leszek Ojrzyński, który zmienił dwóch piłkarzy. Po tym, jak jeden z piłkarzy z Gdańska dotknął piłkę ręką, precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego z 17. metra popisał się Dominik Hofbauer i Arka była wciąż w grze.

Gdynianie po zdobyciu gola, mając świadomość kolejnych 20 minut na odrobienie strat, ruszyli do ataku. Spotkanie, które - jak się chwilę wcześniej wydawało - było już rozstrzygnięte, do ostatnich minut było naładowane sporą dawką emocji. Arka nie potrafiła jednak zagrozić bramce Dusana Kuciaka. Mecz zakończył się rezultatem 2:1 i Lechia - na przynajmniej kilka miesięcy - potwierdziła swój prymat w Trójmieście.

Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 2:1 (1:0)
1:0 - M.Paixao 27'
2:0 - Peszko 62'
2:1 - Hofbauer 70'

Składy:

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Paweł Stolarski, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Ariel Borysiuk, Milos Krasić - Flavio Paixao (72' Lukas Haraslin), Rafał Wolski, Sławomir Peszko (85' Simeon Sławczew) - Marco Paixao (76' Grzegorz Kuświk).

Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Marcin Wacholak, Krzysztof Sobieraj, Michał Marcjanik, Damian Zbozień - Adam Marciniak, Antoni Łukasiewicz - Dariusz Formella (66' Adrian Błąd), Dominik Hofbauer, Miroslav Bożok (81' Michał Nalepa) - Rafal Siemaszko (66' Josip Barisić).

Żółte kartki: Wawrzyniak, Peszko (Lechia), Bożok, Łukasiewicz (Arka).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 28 145.

Michał Gałęzewski z Gdańska.

Komentarze (5)
avatar
Szymon Dziugieł
18.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Poziom drugiej połowy - 7 liga , kopanina i istna żenada, za co Ci pseudo pilkarze dostają tak duże pieniądze? Nigdy więcej nie poświęce minuty na oglądanie tych kopaczy !!! 
avatar
PiKey
17.04.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Peszkin powinien zobaczyć drugą żółtą kartkę. Sędzia Musiał go oszczędził. Myślę, że przez tego zawodnika Lechia będzie miała jeszcze w tym sezonie kłopoty 
avatar
Witold Kot
17.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Słabo to wypadło, a druga połowa była beznadziejna. Oglądałem mecz w towarzystwie pewnej Hiszpanki, która jest kibicką III ligowej Badalony, głównie dlatego, że mieszka obok stadionu. Powiedzia Czytaj całość
avatar
Mirosław Laszuk
17.04.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Bracia Paixao to "kręgosłup" Lechii!! Tylko ślepy głupiec może im wskazywać "ławę"!! Ci , którzy chcieli posłać ich na "ławę" są "intelektualnymi inwalidam"!! 
avatar
Gary Grygorewicz
17.04.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Marco Paixao- Thenk you!! I very happy!!