Reprezentant Polski był jedną z najważniejszych postaci dwumeczu. Doświadczony defensor w obu spotkaniach spisał się bez zarzutu. Dziennikarze "France Football" po starciu rewanżowym na gorąco przyznali mu notę "7" - wyżej ocenili tylko Thomasa Lemara.
- Rok temu Monaco w ataku było dobre, ale miało problemy w defensywie. Teraz staramy się dobrze bronić i cieszę się, że moja skromna osoba może w tym pomóc - przyznaje ze spokojem Glik w rozmowie z Tomaszem Smokowskim na antenie Canalu+.
Na sugestię, że teraz on i koledzy mogą liczyć na wysokie premie, odpowiada ze śmiechem: - Książę Monako ma gest. Właściciel też. Najważniejsza jest jednak historia, którą przeżywamy - mówi.
A piękny sen zaczął się przecież od koszmaru. Tydzień wcześniej UEFA przełożyła mecz Borussia - Monaco z wtorku na środę, bo niemiecki zespół padł ofiarą ataku terrorystycznego.
ZOBACZ WIDEO Ligue 1: nieprawdopodobne emocje w Metz! PSG dogoniło Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Wszyscy mówili o Borussii jako o poszkodowanych - zauważa Glik. - Nikt nie wspomniał, że my też to przeżywaliśmy. Nie było przecież tak, że pojechaliśmy do hotelu i z uśmiechem siedzieliśmy w lobby przy drinkach. Mieliśmy jeszcze trening, nie spaliśmy do późna. Nasze rodziny były przecież na stadionie. Siedziało to we mnie. Wszyscy chcieliśmy udowodnić, że nasze zwycięstwo nie było przypadkiem i zbiegiem okoliczności.
Półfinałowego rywala piłkarze Monaco poznają w piątek. - Największe szanse mamy chyba z Atletico Madryt - przyznaje reprezentant Polski. Każde spotkanie będzie jednak dla jego drużyny fajną historią. - I miejmy nadzieję, że nikt nie przerwie nam tego snu - kończy.
Jacy Francuzi???? To, że grPanie Kamilu Kołsucie: Jedynka z geografii (i przy okazji z historii też).... Czytaj całość