Przed tygodniem w Dortmundzie doszło do wybuchu trzech bomb na trasie przejazdu autokaru Borussii. W wyniku ataku ucierpiał obrońca BVB Marc Bartra, który został ranny w rękę, a także jeden z policjantów eskortujących piłkarzy. Zamach spowodował przełożenie meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Borussią a AS Monaco z wtorku na środę.
Tym razem obyło się bez nieszczęśliwych wydarzeń, jednak piłkarze Borussii przeżyli chwile niepewności, kiedy wyruszyli z hotelu na stadion. Jak poinformował dziennikarz "Ruhr Nachrichten" Dirk Krampe, podróż błyskawicznie przerwała policja. Postój trwał przez 20 minut i na pewno przeszkodził zawodnikom w koncentracji.
- To na pewno nie jest dla nas łatwy temat. Starałem się skoncentrować na meczu, słuchając muzyki, ale wiadomo, że w takich sytuacjach nie jest to łatwe. Najgorzej jest, kiedy nic się nie robi. Siedzisz w autobusie i nie wiesz, co się dzieje. Różne myśli pojawiają się wtedy w głowie. Tak to wygląda. Czasami nie mamy wpływu na pewne rzeczy - powiedział obrońca Borussii Dortmund Łukasz Piszczek w rozmowie z reporterem Canal+ Tomaszem Smokowskim.
Mecz rozpoczął się z pięciominutowym opóźnieniem. Monaco wygrało 3:1 i awansowało do półfinału.
- Zadecydowała forma dnia, ale Monaco ma bardzo dobrych zawodników i zasłużenie wywalczyło awans. Życzę im powodzenia w dalszych meczach. Niech wygrają Ligę Mistrzów - dodał Piszczek.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"