Trener Franciszek Smuda mocno zaskoczył zestawieniem podstawowego składu. Po raz pierwszy na wiosnę w wyjściowej jedenastce znalazło się czterech piłkarzy - Wojciech Małecki, Adam Dźwigała, Josimar Atoche i Szymon Drewniak. Z kolei w Wiśle Kraków zadebiutował Matija Spicić.
Górnik Łęczna z pełnym zaangażowaniem podszedł do sobotniego meczu i od początku starał się nadawać ton grze. Gospodarze długo utrzymywali się przy piłce, a często do konstruowania akcji włączał się bramkarz Małecki. Górnik był jednak przewidywalny w ataku, co ułatwiało zadanie Białej Gwieździe.
Zielono-czarni nie zwalniali tempa i objęli prowadzenie w 22. minucie. Kapitalnym przechwytem w środku pola, a później celnym uderzeniem po wrzutce Piotra Grzelczaka popisał się najlepszy strzelec Górnika - Bartosz Śpiączka.
Ta bramka sprawiła, że gospodarze zaczęli pozwalać Wiśle na nieco więcej. Łęczyński zespół skupił się na defensywie i szukał swojej szansy w kontrach. Biała Gwiazda w pierwszej połowie jednak tylko raz zagroziła przeciwnikowi - uderzenie Patryka Małeckiego zza pola karnego spokojnie obronił W. Małecki.
ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani
Za to Górnik mógł podwyższyć prowadzenie jeszcze przed przerwą. Najpierw obrońcy Wisły przytomnie zablokowali uderzenie Dźwigały, a w ostatniej akcji pierwszej połowy świetną sytuację zmarnował Drewniak.
Po zmianie stron Biała Gwiazda ruszyła do odrabiania strat, lecz atakowała nieporadnie i trener Kiko Ramirez musiał zacząć działać. W 60. minucie na boisku pojawili się Ever Valencia oraz Paweł Brożek, którzy mieli pomóc gościom w odmienieniu losów tego meczu.
Bliższy podwyższenia na 2:0 był Górnik, ale raził nieskutecznością. To zemściło się w 72. minucie. Po wrzutce Hugo Videmonta z rzutu rożnego obrońcy gospodarzy zwlekali z wybiciem piłki, przechwycił ją Arkadiusz Głowacki i mocnym strzałem umieścił w siatce.
Strata gola nie osłabiła animuszu Górnika, któremu remis po podziale punktów nie dałby kompletnie nic. W kluczowym momencie ciężar odpowiedzialności wziął na swoje barki nie kto inny, jak Grzegorz Bonin. Kapitan zielono-czarnych w 79. minucie przepięknym strzałem zza pola karnego podwyższył na 2:1.
Górnik w doliczonym czasie dobił Wisłę - na 3:1 strzelił Śpiączka po kiksie Alana Urygi.
Łęczyńska ekipa po raz drugi w tym roku wygrała przed własną publicznością. Dzięki temu triumfowi poprawiła swoją sytuację przed walką o utrzymanie w grupie spadkowej. Z kolei Wisła zakończyła rundę zasadniczą na piątym miejscu w tabeli Lotto Ekstraklasy.
Górnik Łęczna - Wisła Kraków 3:1 (1:0)
1:0 - Śpiączka 22'
1:1 - Głowacki 72'
2:1 - Bonin 79'
3:1 - Śpiączka 90+2'
Składy:
Górnik: W. Małecki - Matei, Pitry, Dźwigała, Leandro - Sasin, Atoche (82' Tymiński) - Bonin, Drewniak, Grzelczak - Śpiączka.
Wisła: Załuska - Cywka, Głowacki, Uryga, Spicić - Brlek, Llonch - Videmont (75' Boguski), Stilić (60' Valencia), P. Małecki - Ondrasek (60' Brożek).
Żółte kartki: Brlek (Wisła).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Paweł Patyra z Lublina