Mistrz Polski wygrał w Krakowie po golach Dominika Nagya i Tomasa Necida. To siedemnaste ligowe zwycięstwo Legii w sezonie, a już ósme z rzędu odniesione na wyjeździe. Seria mistrzów Polski trwa już od 28 października minionego roku.
- Uważam, że bardzo dobrze zaczęliśmy ten mecz. Na samym początku stworzyliśmy sobie sytuacje, a potem strzeliliśmy gola po znakomitym podaniu Thibaulta Moulina do Dominika Nagya. Potem mieliśmy kolejne okazje, ale zabrakło nam dokładności - komentuje Jacek Magiera. i dodaje: - Potem sami skomplikowaliśmy sobie sytuacje, oddaliśmy inicjatywę rywalom i straciliśmy gola z rzutu karnego. W przerwie powiedzieliśmy sobie, ze musimy wrócić do tego, co pokazaliśmy w pierwszych trzydziestu minutach - dodaje trener Legii.
Legia odzyskała prowadzenie tuż po zmianie stron za sprawą Necida. - Gol na 2:1 pozwolił nam na spokojniejszą grę, ale emocje były końca. Cracovia miała znakomite sytuacje, ale moim zawodnikom należą się słowa uznania za ofiarne interwencje, które, zapobiegły stracie bramek - mówi szkoleniowiec mistrza Polski.
Warszawianie wrócili na zwycięską ścieżkę po bezbramkowym remisie z Koroną Kielce. Legia nie zagrała w Krakowie fenomenalnie, ale sięgnęła po komplet punktów.
- Zrealizowaliśmy cel, kończymy rundę zasadniczą, a od niedzieli zaczynamy siedem finałów i walkę o mistrzostwo Polski. To ten moment, w którym mamy już grać wybitnie. Wybitność, a nie przeciętność - to nasze hasło na rundę finałową - mówi Magiera.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: coraz lepsza sytuacja Sevilli po zwycięstwie z Granadą - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]