Cracovia - Legia Warszawa: mistrz Polski wrócił na zwycięską ścieżkę

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / PAP/Stanisław Rozpędzik /
PAP / PAP/Stanisław Rozpędzik /
zdjęcie autora artykułu

W sobotnim meczu 30. kolejki Lotto Ekstraklasy Legia Warszawa pokonała Cracovię 2:1. Mistrzom Polski zwycięstwo zapewnili Dominik Nagy i Tomas Necid, którzy do tej pory nie odgrywali istotnej roli w zespole z Łazienkowskiej 3.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Dominika Nagya występ przy Kałuży 1 był premierowym w wyjściowym składzie Legii, a Tomas Necid wrócił do "11" po dwumiesięcznej przerwie. Jacek Magiera trafił w "10", stawiając na nich w Krakowie. Dla pozyskanych w przerwie zimowej zawodników to pierwsze bramki w barwach stołecznego klubu.

Legia wróciła na zwycięską ścieżkę po ostatniej wpadce z Koroną Kielce (0:0) i pewnie sięgnęła po komplet punktów. Przewaga warszawian w każdym elemencie gry nie podlegała dyskusji. Goście od pierwszego gwizdka rzucili się na gospodarzy i już w dwóch pierwszych minutach mieli dwie okazje bramkowe po rzutach rożnych, ale najpierw Grzegorza Sandomierskiego wyręczył Deleu, a po chwili bramkarz Pasów sam błyskawicznie zszedł do parteru i zdołał obronić strzał Macieja Dąbrowskiego.

W pierwszym kwadransie Legia nie schodziła z połowy Cracovii i stwarzała sobie sytuację za sytuacją. W 10. minucie groźnie z ostrego kąta uderzył Nagy, ale Sandomierski zdołał odbić piłkę. Osiem minut później młody legionista był już bardziej precyzyjny. Thibault Moulin uruchomił Węgra z pominięciem drugiej linii, a Nagy skleił piłkę na pierś i po chwili z zimną krwią pokonał Sandomierskiego. To pierwsze trafienie reprezentanta Węgier w barwach Legii - czekał na nie do piątego występu w ekstraklasie. Fatalny błąd w tej sytuacji popełnili jednak obrońcy Pasów, których zaskoczyło dalekie podanie Moulina. Największą winę ponosi Tomasz Brzyski, który tylko patrzył, jak Nagy znika mu z oczu.

Cracovię w pierwszej połowie stać było tylko na strzały z dystansu, ale uderzenia Deleu, Damiana Dąbrowskiego i Marcina Budzińskiego nie mogły zaskoczyć Malarza. Gospodarze nie mieli wiele do powiedzenia, a goście kontrolowali mecz i gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się jednobramkowym prowadzeniem Legii, w niewytłumaczalny sposób w swoim polu karnym zachował się Artur Jędrzejczyk. Po dośrodkowaniu Brzyskiego z rzutu rożnego legionista wyskoczył do piłki i zbił ją ręką niczym siatkarz, sędzia Jarosław Przybył bez wahania wskazał na "wapno", a rzut karny na gola zamienił Damian Dąbrowski.

ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje! Isco uratował Real! Zobacz skrót meczu ze Sportingiem Gijon [ZDJĘCIA ELEVEN]

Legia odzyskała prowadzenie tuż po przerwie i przyszło jej to bez większego wysiłku. Niewidoczny do tej pory Miroslav Radović zagrał w pole karne do Necida, ten przebił się z piłką przez Piotra Malarczyka i z bliska pokonał Sandomierskiego. Gol na wagę zwycięstwa znacznie podnosi ocenę Czecha za występ przeciwko Cracovii - do akcji bramkowej Necid był najsłabszym ogniwem Legii.

Po odzyskaniu prowadzenia warszawianie popełnili ten sam grzech co w pierwszej połowie i zamiast pójść za ciosem, dali dojść do głosu Cracovii. Przesadą byłoby stwierdzenie, że gospodarze przejęli inicjatywę, ale nie byli już tylko tłem dla gości, a w 67. minucie byli krok od wyrównania. Po strzale Brzyskiego z rzutu wolnego piłka zatańczyła w polu karnym Legii, dopadł do niej Krzysztof Piątek, którego strzał na linii bramkowej zablokował Michał Pazdan.

W ostatnim kwadransie Cracovia zamknęła Legię na jej połowie, ale Malarz nie był już w opałach. Goście bronili się bardzo umiejętnie i nie dopuścili do zagrożenia pod swoją bramką ani z akcji, ani po stałych fragmentach gry. Wszystkie posłane w pole karne gości piłki padały łupem Macieja Dąbrowskiego i Pazdana.

To już dziewiąte z rzędu Legii z Cracovią. Pasy po raz ostatni pokonały warszawian w kwietniu 2005 roku. 23 rozegrane od tego czasu mecze to 19 zwycięstw Legii i cztery remisy.

Maciej Kmita z Krakowa

Cracovia  - Legia Warszawa 1:2 (1:1) 0:1 - Nagy 18' 1:1 - Dąbrowski (k.) 44' 1:2 - Necid 49'

Składy:

Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Deleu (60' Krzysztof Piątek), Piotr Polczak, Piotr Malarczyk, Tomasz Brzyski - Damian Dąbrowski, Radosław Kanach (60' Mateusz Cetnarski) - Jakub Wójcicki, Marcin Budziński, Erik Jendrisek (72' Sebastian Steblecki) - Mateusz Szczepaniak

Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Maciej Dąbrowski, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Michał Kopczyński, Thibault Moulin - Guilherme (89' Tomasz Jodłowiec), Miroslav Radović, Dominik Nagy (86' Sebastian Szymański) - Tomas Necid (79' Kasper Hamalainen).

Żółte kartki: Polczak, Kanach (Cracovia) oraz Hamalainen (Legia).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 12 438.

Źródło artykułu:
Legia Warszawa obroni mistrzostwo Polski?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (3)
avatar
Marek Zieliński
23.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Super sędziowanie, super że canal plus ( najgorsza telewizja sportowa w europie ) dał choć jedną powtórkę z dwóch rzekomych spalonych i z braku faulu na Rado, kto w końcu pomaga Legii bo nie mo Czytaj całość
avatar
zuraw
22.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
"Przewaga warszawian w każdym elemencie gry nie podlegała dyskusji, a ich triumf nie był zagrożony choćby przez chwilę.[...], Cracovia w 67. minucie była krok od wyrównania [...] strzał na lini Czytaj całość