Matus Putnocky: Szkoda mi Ruchu, ale problemy były już gdy tam grałem

WP SportoweFakty / Michał Dominik / Na zdjęciu: Matus Putnocky
WP SportoweFakty / Michał Dominik / Na zdjęciu: Matus Putnocky

Matus Putnocky trafił z Ruchu do Lecha latem ubiegłego roku i jak przyznał, już wtedy klub z Chorzowa zmagał się z dużymi problemami. Dziś Słowak może się skupić tylko na kwestiach sportowych.

Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Mecz z Ruchem do tych najtrudniejszych nie należał. Dużo strachu było pewnie przy sytuacji Jarosława Niezgody, ale później był pan w zasadzie bezrobotny.

Matus Putnocky: Można tak powiedzieć. Dobrze zareagowaliśmy na tę szansę Ruchu z początku meczu i szybko zdobyliśmy gola. Potem przyszły kolejne i fajnie się dla nas to wszystko ułożyło.

Nadspodziewanie łatwo udało wam się zapomnieć o bolesnej porażce z Legią. Dwa ostatnie mecze wyglądały tak jak te na początku rundy wiosennej.

Jest dobrze, nie mam zamiaru zaprzeczać. Chyba każdy chciałby wygrywać w rozmiarach 3:0. Nam się to udało już po raz kolejny. Z drugiej strony wiemy co nas teraz czeka i nie wolno nam się zatrzymywać.

ZOBACZ WIDEO Cenna wygrana AS Monaco, asysta Glika. Zobacz skrót meczu Lyon - Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN]

Dobrze dla Lecha ułożył się terminarz. Przed i po finale Pucharu Polski unikniecie największych wyzwań w lidze.

Ja tak na to nie patrzę. Zaczniemy od spotkania z Koroną, a to jest bardzo niebezpieczna drużyna. Niedawno przekonała się o tym Legia i w Warszawie padł remis. Można powiedzieć, że właśnie tam kielczanie zapewnili sobie awans do pierwszej ósemki.

Takie zespoły jak Korona swój cel na ten sezon już jednak zrealizowały.

To się zgadza, ale nie możemy zakładać, że przez to odpuszczą walkę w grupie mistrzowskiej.

Rewanż z Legią zaplanowano na 34. kolejkę w Warszawie. Atutu własnego boiska Lech mieć nie będzie. Ma to jakieś znaczenie?

Sytuacja jest prosta: kto chce wygrywać trofea, musi sobie radzić wszędzie, a zwłaszcza w trudniejszych pojedynkach na wyjeździe. To wszystko co mogę powiedzieć na temat terminarza.

Śledzi pan pewnie wydarzenia w Ruchu, to w końcu pański były klub. Czuje pan smutek widząc jak ogromne są tam kłopoty?

Oczywiście, że mnie to boli, ale ja na takie sprawy nie mam żadnego wpływu. Liczę tylko, że znajdzie się ktoś, kto poukłada sytuację w klubie i wszystko wróci do normy. Gdy grałem w Chorzowie, te problemy były już widoczne. Brakowało pieniędzy, ale zawsze prędzej czy później się znajdowały i trochę się uspokajało. Nie wiem jak jest teraz, bo nie rozmawiałem z kolegami.

Na ile ta niestabilność Ruchu wpłynęła na pańską decyzję o przenosinach do Lecha?

Miało to oczywiście znaczenie, ale brałem też pod uwagę inne kwestie. Chciałem po prostu grać o wyższe cele, a w Poznaniu dano mi taką możliwość. Na pewno nie traktowałem zmiany klubu jako ucieczki od problemów.

Komentarze (0)