Marek Koniarek to jedna z legend GKS-u Katowice i Widzewa Łódź. W barwach tego drugiego klubu został królem strzelców ekstraklasy. Po zakończeniu sportowej kariery zajął się pracą szkoleniową. Ostatnio pracował w Rozwoju Katowice, z którym w sezonie 2014/2015 wywalczył awans do I ligi.
Po zakończeniu tamtego sezonu zrezygnował z pracy w Rozwoju ze względu na problemy zdrowotne. Dwa lata temu poczuł ból w pachwinie. Początkowo nic nie robił sobie z tej dolegliwości, ale w końcu wybrał się do lekarza.
- Ze starych krwiaków zrobił się ropień. W ciągu sześciu tygodni przeszedłem trzy operacje. W pierwszym szpitalu przygotowywali mnie już do zabiegu, ale na obchodzie doktor stwierdził, że nie podejmie się otwarcia nogi. Później trafiłem jednak na bardzo dobrego lekarza. Zbadał mnie i powiedział: "Panie Marku, trzeba natychmiast operować, nie ma chwili do stracenia" - przyznał Koniarek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Były król strzelców ekstraklasy swoje życie zawdzięcza lekarzom. Przez pół roku z nogi wydzielał się płyn, który codziennie trzeba było usuwać. Nogę oczyszczała... znajoma siostra zakonna.
- Mam szczęście, że żyję. Szło zakażenie do krwi. Gdyby mnie wtedy nie operowano, mogłoby się skończyć tragicznie. Założono mi cztery dreny, każdy o długości czterdziestu centymetrów - dodał Koniarek.
W maju byłego piłkarza czeka czwarta operacja. W nodze zrobił się stan zapalny i w szpitalu w Piekarach Śląskich przechodzi badania przed zabiegiem. - Teraz najważniejsze jest dla mnie zdrowie. Oczywiście tęsknię za pracą przy piłce. Ciągnie mnie do tego i pojawiło się kilka ofert, ale jak tu wrócić, skoro przede mną operacja? - zakończył Koniarek.
ZOBACZ WIDEO Deklasacja! Siedem goli FC Barcelona! Zobacz skrót meczu z Osasuną [ZDJĘCIA ELEVEN]