To było niemal dokładnie dziesięć lat temu. 1 maja 2007 roku Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. zmierzył się w ostatecznej rozgrywce z Koroną Kielce. Mecz też rozegrano na terenie neutralnym, a był nim stadion w Bełchatowie. Ekipa prowadzona przez Macieja Skorżę była zdecydowanie lepsza, triumfowała 2:0, a Radosław Majewski otworzył wynik uderzeniem z dystansu.
- To był trochę inny finał. Wiadomo, że Lech jest większą marką jeśli chodzi o kibiców. Tamten mecz obserwowało z trybun pięć tysięcy osób, choć w dużej mierze wynikało to z pojemności obiektu. Na Stadionie Narodowym będą tłumy. Lech walczy o wygraną już po raz trzeci z rzędu i bardzo wszystkim zależy, żeby w końcu zwyciężyć - powiedział Radosław Majewski.
Sam 30-latek zaliczy drugi finał Pucharu Polski w karierze, choć tych spotkań mogło być więcej. - Gdy grałem w Polonii Warszawa, dotarliśmy w 2009 roku do półfinału i mierzyliśmy się z Lechem. O wszystkim decydował konkurs rzutów karnych i ja swojego nie strzeliłem, bo trafiłem w poprzeczkę. To był koniec moich marzeń o drugim finale - wspomina.
W tamtej edycji Kolejorz zagrał o główne trofeum z Ruchem Chorzów i triumfował na Stadionie Śląskim 1:0 po bramce Sławomira Peszki.
ZOBACZ WIDEO Serie A: asysta Karola Linettego. Sampdoria Genua 12 minut od przełamania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]