To, co działo się na Vicente Calderon, nie przypominało jednak meczu, a słynną w Hiszpanii uliczną gonitwę byka. Polega ona na tym, że puszczone w wąskiej i długiej uliczce zwierzę ze wszystkich stron zaczepia, prowokuje i rozdrażnia nabuzowany tłum. Tak też było w Madrycie. Real przyjechał na stadion rywala jako byk, groźny i pewny swojej siły zwłaszcza po pierwszym meczu, który wygrał na Santiago Bernabeu 3:0.
Real ciągnięty był za ogon, łapany za rogi, a gdy już się zorientował, z której strony miał kłopoty, na reakcję było za późno. Gospodarze atakowali nie tylko bramkę Keylora Navasa, ale również zawodników Zinedine'a Zidane'a. Już w pierwszej minucie łokciem w plecy dostał Sergio Ramos. Później Godin bezpardonowo powalił na boisko Cristiano Ronaldo. Drużyna Diego Simeone była nakręcona, publiczność szalała, a byk kręcił się wokół własnej osi.
Jako pierwszy rozdrażnił go Saul. Hiszpan pokonał Navasa z kilku metrów uderzeniem głową, a bramkarz Realu pewnie kilka sekund później zdał sobie sprawę, że mógł zachować się lepiej, odbić piłkę na rzut rożny. Zanim zdążył się jednak otrząsnąć, musiał wyciągać ją z bramki po raz drugi. Choć był bliski skutecznej interwencji, to jednak Antoine Griezmann pokonał go z rzutu karnego. Gospodarze otrzymali jedenastkę za faul Rafaela Varane'a na Fernando Torresie.
W tym momencie, po nieco ponad kwadransie, zawodnicy Realu byli na deskach. A fani Atletico doskonale pamiętali, że ich drużyna nie straciła u siebie gola w ostatnich dziewięciu meczach fazy pucharowej Ligi Mistrzów. To kazało im spodziewać się odrobienia strat. Upokorzeni goście wykorzystali jednak fakt, że dotąd drażniący ich torreadorzy przestali zwracać uwagę na swoje bezpieczeństwo. I zostali za to ukarali. Karim Benzema w niemal niemożliwej sytuacji ograł przy linii końcowej boiska trzech graczy Atletico, mając w ich obrębie może kilkadziesiąt centymetrów przestrzeni. Francuz znalazł się dzięki temu sam w polu karnym i podał do Toniego Krossa. Uderzenie Niemca świetnie obronił Jan Oblak, ale żaden z obrońców nie pokrył Isco, który z bliska pokonał bramkarza gospodarzy.
ZOBACZ WIDEO: Piękne bramki nad Dunajem! Zobacz najefektowniejsze gole 32. kolejki austriackiej Bundesligi
Na chwilę przed zakończeniem pierwszej połowy w zasadzie skończył się mecz. Atletico musiało strzelić w tym momencie trzy gole, by awansować do finału. Drużyna Simeone prowadziła grę po przerwie, miała swoje sytuacje, jak choćby uderzenia Carrasco czy Gameiro (świetne interwencje Navasa), ale nic już nie wskórała. Simeone mówił dzień przed spotkaniem, że jest pewien, iż jego zespół rozegra wielki mecz. Miał rację, ale to nie wystarczyło. W finale z Juventusem zagra Real.
Atletico Madryt - Real Madryt 2:1 (2:1)
1:0 - Saul 12'
2:0 - Antoine Griezmann 16' karny
2:1 - Isco 42'
Atletico Madryt: Jan Oblak - Jose Maria Gimenez (57. Thomas Partey), Stefan Savić, Diego Godin, Filipe Luis, Koke (76. Angel Correa), Saul Nigues, Gabi, Yannick Carrasco, Antoine Griezmann, Fernando Torres (56. Kevin Gameiro).
Real Madryt: Keylor Navas - Danilo, Sergio Ramos, Raphael Varane, Marcelo, Toni Kroos, Casemiro (76. Lucas Vazquez), Luka Modrić, Karim Benzema (76. Marco Asensio), Isco (88. Alvaro Morata), Cristiano Ronaldo.
żółte kartki: Savić, Godin, Gabi, Correa (Atletico) - Danilo, Ramos (Real)
Sędzia: Cuneyt Cakir (Turcja).
!!!HALA MADRID!!!