Wstrząsające wyznania kolegi Kamila Grosickiego. "Czułem, jakby w mojej głowie eksplodowała bomba"

PAP/EPA / EPA/WILL OLIVER
PAP/EPA / EPA/WILL OLIVER

- Dosłownie czułem, jakby bomba eksplodowała w mojej głowie - mówi Ryan Mason, który w styczniu doznał skomplikowanego urazu głowy. Gdyby nie błyskawiczna reakcja lekarzy, piłkarz Hull City mógłby nie przeżyć fatalnego w skutkach zderzenia z rywalem.

Dramat Ryana Masona rozegrał się 22 stycznia w czasie meczu ligowego z Chelsea. Pomocnik Hull City ucierpiał w starciu z Garym Cahillem - obrońca The Blues uderzył głową w głowę pomocnika Hull City, nabiegając na dośrodkowaną z rzutu rożnego piłkę. W wyniku zderzenia Mason stracił przytomność i prosto ze Stamford Bridge został przewieziony do szpitala św. Marii.

Tam okazało się, że Mason doznał pęknięcia kości czaszki i od razu wylądował na stole operacyjnym. Kilka godzin po nieszczęśliwym zderzeniu piłkarza, Hull City zakomunikowało, że stan Masona jest stabilny, a dzień później poinformowano, że piłkarz odzyskał przytomność.

Przez blisko cztery miesiące Mason odmawiał udzielania wywiadów, ale teraz dziennikarzom "The Daily Mail" udało się namówić reprezentanta Anglii do zwierzeń. Kolega Kamila Grosickiego w szczegółach opowiada o trudnych pierwszych tygodniach życia po odniesieniu urazu.

- Pamiętam wszystko do momentu operacji. Dośrodkowanie, główkę, leżenie na boisku i przyjazd karetki. Byłem pełen obaw. Leżąc na boisku, dosłownie czułem, jak bomba eksplodowała w mojej głowie - mówi Mason.

- Lekarz powiedział, że krótko po tym, jak przywieźli mnie do szpitala, byłem nieprzytomny i nie reagowałem na żadne bodźce. Lekarze zareagowali bardzo szybko i po kilku minutach byłem operowany. Znalazłem się w sytuacji zagrażającej życiu i byłem w szoku, kiedy o tym usłyszałem. Lekarz na szczęście czekał na właściwy moment, żeby mi o tym opowiedzieć. Myślę, że wcześniej mógłbym sobie z tym nie poradzić - dodaje wychowanek Tottenhamu Hotspur.

Czaszka piłkarza była pogruchotana. Chirurdzy musieli zainstalować w niej 14 metalowych płytek, które połączyli 42 szwami.

- Dziesięć tygodni temu byście mnie nie rozpoznali. Moja głowa była olbrzymia ze względu na krwotoki. Doznałem też uszkodzenia oczodołu - część kości musiała być z niego usunięta. Podczas operacji musiałem mieć też usunięty jeden z mięśni i teraz muszę ciągle rzuć gumę, żeby go odbudować - tłumaczy Mason, dodając: - Przez osiem tygodni nie mogłem nawet otworzyć ust, nie mówiąc już o jedzeniu łyżką. Moja narzeczona Rachel karmiła mnie ryżem. Była cudowna - przez pierwsze tygodnie musiała być w domu i się mną opiekować.

Mason powoli odbudowuje formę fizyczną. Na razie nie wiadomo, kiedy będzie mógł wrócić na boisko, ale wie, że chce kontynuować karierę.

- Dopóki nie wrócę, naprawdę nie wiem, co się wydarzy. Lekarz powiedział, że przez pół roku muszę unikać kontaktu Nawet mogę w tym czasie prowadzić samochodu. Muszę stawiać krok po kroku. Jeszcze nawet nie biegam. Niedawno zacząłem jeździć na rowerze i wykonywać niektóre ćwiczenia. Klub zachował się kapitalnie, bo jeden z fizjoterapeutów poświęcił się pracy tylko ze mną - mówi wzruszony piłkarz.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski otwarcie o swoich relacjach z Rafałem Majką. "Wzajemnie się nakręcamy"

Komentarze (0)