75 mln euro to kwota zbliżona do tej, za jaką w 2014 roku James Rodriguez przeniósł się z Monaco do Realu. Kolumbijczyk trafił na Santiago Bernabeu za niespełna 80 mln euro w glorii świeżo upieczonego króla strzelców MŚ 2014 i został trzecim najdroższym piłkarzem świata. Graczem pierwszej "11" Królewskich był jednak tylko w sezonie 2014/2015.
Carlo Ancelotti stawiał na Rodrigueza, a ten odwdzięczył się Włochowi 17 bramkami i 18 asystami. Gdy Real przejął Rafael Benitez, Kolumbijczyk stracił miejsce w składzie i nie odzyskał go, kiedy trenerem Królewskich został Zinedine Zidane.
Choć Kolumbijczyk gra mniej, to jego statystyki nadal imponują. W pierwszym sezonie występów na Bernabeu miał udział w bramce co 101 rozegranych minut. W poprzedniej kampanii rzadziej pojawiał się na boisku, ale i tak strzelał gola albo asystował co 103 rozegrane minuty. W kończącym się sezonie gra równie mało, ale za to ma udział w bramce Realu co 75 minut - w 32 występach strzelił 11 goli i zaliczył 13 asyst.
Jak widać, Zidane może liczyć na Rodrigueza, ale konkurencja w Realu jest tak duża, że dla wszystkich gwiazd nie ma miejsca w wyjściowej "11". Madrycki klub chce zatem odzyskać zainwestowane w Kolumbijczyka pieniądze i zgodzi się sprzedać go za 75 mln euro.
Według hiszpańskich mediów 25-latkowi najbliżej na Old Trafford. Fanem jego talentu jest portugalski menedżer Manchesteru United, Jose Mourinho.
ZOBACZ WIDEO: Remis Anderlechtu, Teodorczyk wciąż czeka. Zobacz skrót meczu z Club Brugge [ZDJĘCIA ELEVEN]