Piłkarze Lechii Gdańsk mimo czterobramkowej wygranej, od początku spotkania mieli sporo problemów z Jagiellonią Białystok. - Nie weszliśmy dobrze w mecz. Przez pierwszy kwadrans byliśmy pogubieni, a Jagiellonia kreowała bardzo niebezpieczne sytuacje. Oba karne były zasłużone i piłkarze Jagiellonii nie mieli po nich nawet pretensji. Później już kontrolowaliśmy mecz i czekaliśmy na sytuacje - powiedział Sławomir Peszko.
- Spodziewałem się, że Jagiellonia tak zagra i będzie chciała nas odciąć od tej trójki. U nas było sporo roszad i zanim to wskoczyło na konkretne tryby, potrzebowaliśmy kilkunastu minut. Teraz czeka nas prestiżowe spotkanie w Poznaniu - podkreślił reprezentant Polski.
Peszko właśnie w poprzednim meczu z Lechem zobaczył czerwoną kartkę, po której musiał odpocząć od piłki nożnej. - Teraz nie ma szans, by taka nerwowość się powtórzyła. Przynajmniej mam taką nadzieję. Chyba, że zrobiłaby się jakaś dramatyczna sytuacja - zaśmiał się Peszko.
Sam zawodnik pochwalił formę kolegów z zespołu. - Bardzo szkoda, że wypada Lukas Haraslin, który jest teraz w wysokiej formie. Marco Paixao wyrasta natomiast na lisa pola karnego. Strzelił dwa rzuty karne w meczu i to nie jest łatwe - przyznał Peszko, który pokazał wysoką formę. - Bardzo mnie cieszy asysta po tak fajnej akcji. Wyłożyłem piłkę Marco do pustej bramki. To uczucie lepsze, niż zdobycie gola - stwierdził.
Po ostatniej wygranej piłkarze Lechii wciąż twardo stąpają na ziemi. - Nie ma mowy o euforii, bo w czwartek zaczęliśmy treningi przed niedzielnym spotkaniem. Wszystko będzie ze strony klubu podporządkowane kolejnemu meczowi - podsumował Sławomir Peszko.
ZOBACZ WIDEO: Gol z karnego dał im awans do finału. Zobacz skrót meczu Reading FC - Fulham [ZDJĘCIA ELEVEN]