Po raz ostatni Wisła Puławy zdobyła gola i zwyciężyła na własnym stadionie siedem miesięcy temu - 22 października 2016 roku pokonała GKS Tychy 2:1. Od tamtej pory puławski zespół rozegrał u siebie siedem meczów, z których trzy zremisował, a cztery przegrał. Bez strzelonej bramki pozostaje od prawie jedenastu godzin!
Podopieczni Adama Buczka byli o włos od przerwania tej fatalnej passy w ostatnim meczu ze Stalą Mielec. Trzykrotnie pokonali bramkarza rywali, ale za każdym razem sędzia sygnalizował spalonego i musieli zadowolić się bezbramkowym remisem. - Uważam, że zagraliśmy fajne zawody. Zrealizowaliśmy wszystkie zadania taktyczne. Ważne, że nie przegraliśmy, ale zbliża się końcówka i potrzebujemy zwycięstw - ocenia Dawid Pożak.
Tylko jedna wygrana w ośmiu ostatnich spotkaniach sprawiła, że Wisła jest w trudnej sytuacji i ma minimalną przewagę nad strefą spadkową. Puławianie muszą przełamać się na finiszu rozgrywek, by ich przygoda z Nice I ligą potrwała dłużej niż jeden sezon. - Zdajemy sobie z tego sprawę i cały czas powtarzamy to sobie w szatni. Wszyscy są tego świadomi, ale staramy się nie budować dodatkowej presji. To jest niepotrzebne. Znamy swoją wartość i do końca będziemy robić wszystko, żeby utrzymać się w I lidze - podkreśla Pożak.
W kluczowym momencie rywalizacji o utrzymanie Wisła rozegra trzy mecze w ciągu siedmiu dni. Maraton rozpocznie w poniedziałek od podjęcia w Puławach Pogoni Siedlce, a następnie czekają ją trudne starcia wyjazdowe z GKS-em Tychy i Sandecją Nowy Sącz. Przed beniaminkiem nie lada wyzwanie, lecz nie traci on animuszu. - W trudnych warunkach, ale damy radę i utrzymamy się w tej lidze. Nie mogę jeszcze powiedzieć, po którym meczu, ale Wisła Puławy walczy do końca - zapewnia trener Buczek.
ZOBACZ WIDEO Skromna wygrana OM i ogromna przepychanka w końcówce. Zobacz skrót meczu z Bastią [ZDJĘCIA ELEVEN]