Philipp Lahm. Mały gigant

Władze Bayernu były zszokowane, dały mu karę, jakiej jeszcze nie było. Niedługo potem Philipp Lahm został kapitanem drużyny, a potem jej legendą. W sobotę mały gigant kończy piękną karierę.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Getty Images / Lennart Preiss / Stringer

- Zapewniam, że tego pożałuje - grzmiał Uli Hoeness, legenda Bayernu Monachium i wtedy jego menedżer. - To nie było mądre - dodawał.

Philipp Lahm nic nikomu nie mówiąc, z nikim nic nie uzgadniając, poszedł do redakcji "Suddeutsche Zeitung" i wyżalił się dziennikarzowi na całe zło, które dotknęło Bayern. - Inne kluby mają system, filozofię, kupują piłkarzy. A my nie. Nie można sprowadzać tylko dobrych zawodników. Musimy rozwijać się jako drużyna - powiedział.

Dodał też, że częste zmiany trenerów wprowadzają w drużynie niepewność.

ZOBACZ WIDEO: Obrońcy tytułu za burtą! Atletico Nacional bez awansu do fazy pucharowej Copa Libertadores!

Cała legendarna wierchuszka, czyli ówczesny prezydent Franz Beckenbauer, wspomniany Hoeness, a także szef zarządu Karl-Heinz Rummenigge była w szoku.

- Jesteśmy rozczarowani, ponieważ ciąży na nim, jako rezerwowym kapitanie, szczególna odpowiedzialność za drużynę i za klub. Z tego powodu Philipp Lahm został ukarany grzywną, jakiej jeszcze nigdy nie było w Bayernie - powiedział Rummenigge.

Za swoją szczerość Philipp Lahm zapłacił około 50 tys. euro. To był listopad 2009 roku. Cztery miesiące wcześniej Bayern przegrał mistrzostwo Niemiec z Vfl Wolfsburg. Kilka miesięcy po wywiadzie drużyna z Monachium wywalczyła tytuł i zagrała w finale Ligi Mistrzów (porażka 0:2 z Interem Mediolan).

Inteligent

- To był jeden z jego najważniejszych momentów w klubie - wspomina w rozmowie z nami dziennikarz "Die Welt" Julien Wolff z Monachium. - Pokazał, że nie jest niczyją maskotką. I dał wyraz wielkiej pasji dla tego klubu. Chciał go zmienić na lepsze. I potem wszyscy zobaczyli, że miał rację. Po tamtej rozmowie Bayern się zmienił.

Sven Westerschulze z monachijskiego dziennika "TZ" dodaje: - Wszystkie oczy były wtedy skierowane na Bayern. To bardzo rzadkie, aby piłkarz w ten sposób krytykował klub. Spójrzmy jednak na Bayern z 2009 roku i teraz. Wtedy był wielki, ale nie tak jak teraz. Od tamtej pory nie sprzedawaliśmy już najlepszych piłkarzy.

Pep Guardiola mówił, że Philipp Lahm jest najbardziej inteligentnym piłkarzem z jakim pracował. Oczytany, ze zdaniem niemal na każdy temat.

W 2012 roku przed mistrzostwami Europy Lahm zabrał głos na temat łamania praw człowieka na Ukrainie. Powiedział wtedy:  - Sytuacja na Ukrainie i to w jaki sposób traktowana jest Julia Tymoszenko, jest daleka od moich poglądów w kwestii demokracji, praw człowieka, wolności osobistej czy wolności słowa.

I od ówczesnego szefa UEFA Michela Platiniego oczekiwał twardej reakcji.

Taki ktoś musiał zostać kapitanem.

Mały wielki piłkarz

Urodził się w Monachium, w piłkę początkowo uczył się grać w małym klubie FK Gern, potem trafił już do Bayernu. Przeszedł szczeble juniorskie, a gdy przyszło do startu w futbolu seniorskim, to monachijczycy wypożyczyli go do VfB Stuttgart. Pod okiem niemieckiego "kata" Felixa Magatha (trenera słynącego z twardej ręki i morderczych treningów) młody boczny, filigranowy (zaledwie 170 cm wzrostu) pomocnik lub obrońca rozwinął się, zmężniał i w 2005 roku wrócił do Bayernu. Stuttgart to była jego pierwsza i ostatnia zmiana klubu. W 2010 roku został kapitanem drużyny, którą prowadził Louis van Gaal.

Każdy trener, z którym pracował, miał o nim jak najlepsze zdanie. Jednym z ważniejszych piłkarzy Bayernu stał się u Juergena Klinsmanna, zakochany był w nim Guardiola. Cenili go koledzy.

Julien Wolff: - Nigdy nie krytykował kumpli. Inteligentny, mądry, dużo rozmawiał z trenerami, miał swoje spojrzenie na taktykę i nie bał się go prezentować. Nie był typem krzykacza, to było raczej ciche przywództwo.

Sven Westerschule: - W stu procentach identyfikował się z Bayernem. On i Bastian Schweinsteiger przez lata byli twarzami tego klubu. Bawarczycy urodzeni w okolicy.

33-letni Philipp Lahm z Bayernem Monachium 8 razy był mistrzem Niemiec, 6 razy wygrał Puchar Niemiec, wygrał też Ligę Mistrzów. Kapitanem był również w reprezentacji Niemiec. Z drużyną narodową został mistrzem świata (2014 rok) i wywalczył dwa brązowe medale (2006 i 2010).

To, w jaki sposób rozstał się z reprezentacją, też coś o nim mówi. Odszedł z kadry jako niepokonany, po wygraniu mundialu w Brazylii. Po jego rozstaniu Niemcy przez długi czas na prawej obronie nie mieli następcy i otworzyli autostradę do bramki dla rywali. Publika i środowisko namawiały go na powrót, ale Lahm konsekwentnie twierdził, że jego czas już minął.

W kwietniu 2016 roku miałem przyjemność rozmawiać z nim w Monachium. Powiedział wówczas: - Dla mnie temat jest zakończony. Grałem tam długo, przeżyłem piękne chwile i czułem, że kariera w reprezentacji się zakończyła. To była dobra decyzja.

W kadrze rozegrał 113 meczów.

Zakończył po swojemu

O zakończeniu kariery też poinformował w swoim stylu, nie pytając nikogo o zdanie. W lutym tego roku. I znowu wkurzył swoje szefostwo.

"Bayern Monachium jest zaskoczony decyzją Philippa Lahma i jego doradcy. Uli Hoeness i ja prowadziliśmy otwarte, intensywne i konstruktywne rozmowy z Philippem Lahmem na temat możliwości objęcia stołka dyrektora sportowego klubu. Pod koniec poprzedniego tygodnia poinformował nas, że obecnie nie może podjąć się takiej pracy i chciałby wcześniej zakończyć swój kontrakt, który jest ważny do końca 2018 roku. Ustaliliśmy, że do wczorajszego dnia nie będzie wspólnego ogłoszenia decyzji Philippa i Bayernu" - napisał Karl-Heinz Rummenigge.

Piłkarz oczywiście zrobił więc po swojemu. - Zaskoczenie? Tak, w pierwszej chwili. Ale potem przyszła myśl, że to typowe dla Lahma. Podejmuje własne decyzje i robi to w dobrym momencie. Taka jak to było z reprezentacją. Carlo Ancelottii próbował go przekonać do zmiany decyzji, ale był bez szans - komentuje Julien Wolff.

33-latek w sobotę rozegra ostatni, 518. mecz dla Bayernu Monachium. Co dalej? W ubiegłorocznej rozmowie ze mną mówił: - Rozważałem już, co będę robił. Zacząłem wchodzić w biznes filmowy. Być może tym zajmę się po zakończeniu kariery.

Sven Westerchulze: - Ma kilka firm, interesuje się ekonomią. Przede wszystkim chce odpocząć od piłki, zerwać z nią na jakiś czas. Jestem jednak pewien, że za dwa lata, może trzy, wróci.

Czegokolwiek by nie zrobił, to żałować nie będzie. Tak jak wywiadu, który zatrząsł Bayernem w 2009 roku. Wspominał niedawno: - Nie żałuję tego. Kary w Bayernie są najwyższe. Nie mam pojęcia, aby ktoś mnie przebił, ale szczerze w to wątpię.

Czy Philipp Lahm skończył karierę zbyt wcześnie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×