Śląsk Wrocław źle rozpoczął mecz z Arką Gdynia, bo od 15. minuty przegrywał 0:1. - Na pewno gdzieś lekko w głowach może jakaś presja była, ale myślę, że po strzeleniu bramki na 1:1 było to widać, że dostaliśmy takiego kopa i bodźca, i coraz częściej stwarzaliśmy akcje ofensywne, gdzie padały gole - mówił nam po meczu Kamil Dankowski.
Po doprowadzeniu do remisu zielono-biało-czerwoni poszli za ciosem i na przerwę zeszli prowadząc 3:1. W kilka minut Śląsk praktycznie rozstrzygnął losy meczu. - Lepiej to się nie mogło ułożyć choć mówię - na początku chwila dekoncentracji przy tym stałym fragmencie z autu. Bardzo uważne mieliśmy analizy przeciwnika, że daleko wrzucają z autu. Padła ta bramka, ale 4:1 się zakończył mecz i to jest najważniejsze - mówił obrońca WKS-u.
Przed Śląskiem teraz mecz z Cracovią, a więc kolejne ważne starcie w kontekście walki o utrzymanie. - Z Cracovią będzie decydujące spotkanie. Nie ma jakichś kalkulacji - czy punkt, czy ktoś przegra z tyłu, czy wygra. My wychodzimy na mecz z Cracovią i chcemy go wygrać, żeby mieć już spokój - powiedział Dankowski.
Spotkanie z Cracovią zostanie rozegrane 27 maja o godzinie 18.00. Będzie więc więcej czasu na przygotowanie się do tego meczu. - Teraz mieliśmy mecze co trzy dni, ciężej było, chociaż ja po sobie nie czułem, że nie dam rady. Dawałem radę kondycyjnie, fizycznie. Myślę, że było widać w meczu z Arką, żeby byliśmy bardzo dobrze przygotowani, bo później ciągle się napędzaliśmy kolejnymi akcjami. Teraz mecz w sobotę, troszkę przerwy, odpoczniemy. Trzeba napełnić baterie i w sobotę postawić kropkę nad i, żeby być szczęśliwym - podsumował piłkarz.
ZOBACZ WIDEO Skromna wygrana OM i ogromna przepychanka w końcówce. Zobacz skrót meczu z Bastią [ZDJĘCIA ELEVEN]