- On tu nie pasuje, to piłkarz z innej ligi - mówił o Vadisie Odjidji-Ofoe kilka dni temu trener Lecha Poznań Nenad Bjelica. I dawał do zrozumienia, że Belg jest nie do zatrzymania. Najwidoczniej Michał Probierz i Jacek Góralski potraktowali te słowa jako wyzwanie.
Piłkarz Jagiellonii przylepił się do legionisty i nie dawał mu na boisku żyć. Atakował twardo, bezpardonowo, nie cackał się z Odjidją-Ofoe. A temu puszczały nerwy. I to piłkarz Legii Warszawa schodził z boiska z czerwoną kartką, pod dwóch faulach na Góralskim. Za pierwszym razem ciągnął go za koszulkę, za drugim - uderzył w twarz.
- Tydzień temu dostałem żółtą kartę za podobne zagranie. Chciałem chronić piłkę, ale on najwidoczniej był szybszy. Nawet go nie uderzyłem, wpadł twarzą. Sędzia mnie ukarał. Może więcej nie powinienem startować do górnych piłek - komentował Odjidja-Ofoe.
O swoim największym tego dnia rywalu nie chciał nic powiedzieć. Nie miał za to problemu, żeby dosyć dosadnie podsumować sam mecz. - To nie była promocja futbolu. Ani w Polsce, ani na świecie. Ktoś kto będzie chciał go obejrzeć nie zobaczy dobrego futbolu. Ktoś tego meczu nie udźwignął, może drużyny, może sędziowie.
Sam Góralski swoje zasługi w powstrzymaniu Belga umniejsza: - To nie był mecz między dwoma piłkarzami. Całą drużyną chcieliśmy wyeliminować dobre strony Legii no i się udało. Ani oni nie mieli dobrych sytuacji, ani my. Mecz był remisowy.
W niedzielę na stadionie przy ul. Słonecznej goli nie było.
ZOBACZ WIDEO Świetny mecz Napoli, grał Zieliński. Zobacz skrót spotkania z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]