Koniec banicji - Marcin Budziński wraca do gry

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Marcin Budziński
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Marcin Budziński

W ostatnim meczu z Ruchem Chorzów (2:0) Cracovia musiała sobie radzić bez Marcina Budzińskiego. Pomocnik nie został powołany do kadry Pasów ze względu na sytuację, w jakiej znalazł się w wyniku konfliktu na linii Janusz Filipiak - Bartłomiej Bolek.

Przypomnijmy, że prezes krakowskiego klubu zarzucił agentowi piłkarza pazerność przy negocjacjach w sprawie przedłużenia wygasającego z końcem sezonu kontraktu Marcina Budzińskiego. 9 maja Janusz Filipiak stwierdził, że Bartłomiej Bolek rzekomo oczekuje 200 tys. zł prowizji za usługę pośrednictwa. Agent Budzińskiego odpowiedział, że w trakcie negocjacji z klubem temat jego prowizji nawet nie został poruszony.

Po tygodniu Cracovia ogłosiła komunikat, zapewniając, że jest w posiadaniu dokumentu, który potwierdza słowa prezesa klubu. Bolek pozostał przy swoim stanowisku, utrzymując, że do etapu ustalania prowizji strony nie doszły.

Negocjacje w sprawie nowego kontraktu Budzińskiego zostały zerwane przez klub już w lutym, ale przez wymianę uprzejmości na linii prezes-agent, piłkarz znalazł się w trudnym położeniu. W zaistniałych okolicznościach trener Cracovii, Jacek Zieliński postanowił, że 27-latek potrzebuje odpoczynku. Niezastąpiony dla Pasów Budziński w ogóle nie znalazł się w kadrze na spotkanie z Niebieskimi, ale w sobotnim meczu 36. kolejki ze Śląskiem Wrocław ma już zagrać.

- Marcin Budziński jest przygotowany do gry. Czy zagra od pierwszej minuty? Jest wiele rozwiązań. Okaże się w sobotę - mówi trener Zieliński. - Wygląda zdecydowanie lepiej. Ta przerwa dobrze mu zrobiła. Zespół też dobrze na to zareagował, choć to
było zaskakujące - dodaje opiekun Pasów.

ZOBACZ WIDEO "Dudek Dance" - mija 12 lat od pamiętnego finału Ligi Mistrzów

Szkoleniowiec Cracovii podkreśla, że jego decyzja była podyktowana tylko dobrem zespołu oraz samego Budzińskiego i nie miała drugiego dna.

- W tej decyzji nie było złośliwości. W tej trudnej sytuacji trzeba było znaleźć najlepsze rozwiązanie dla wszystkich stron. Marcin dużo daje drużynie i go nie skreślałem. Powiedziałem mu od razu, że to dotyczyło tylko tego meczu z Ruchem - tłumaczy trener Zieliński.

Źródło artykułu: