Puchary (raczej) nie w tym sezonie

Śląsk Wrocław jest beniaminkiem ekstraklasy. Wrocławianie doskonale spisywali się w rozgrywkach ligowych i jeszcze przed rozpoczęciem rundy wiosennej typowani byli jako jeden z kandydatów do walki o europejskie puchary. Ostatnie wyniki karzą jednak zweryfikować marzenia o pokazaniu się w Europie.

Nie najlepsza seria wrocławskiej jedenastki trwa dalej. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przegrali już drugi raz z rzędu i tym samym znacznie zredukowali swoje szanse na występ w europejskich pucharach. Stracone punkty bolą tym bardziej, że zostały one zapisane na konto drużyn bezpośrednio rywalizujących ze Śląskiem. Najpierw wrocławianie ulegli Polonii Warszawa, a teraz PGE GKS Bełchatów. Ta ostatnia porażka spowodowała, że w tym sezonie gracze Śląska najprawdopodobniej nie zajmą miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach, co było wielkim marzeniem fanów klubu ze stolicy Dolnego Śląska.

Po bardzo dobrej rundzie jesiennej wydawało się, że Śląsk ma duże szanse na dogonienie czołówki i bezpośrednią rywalizację nawet o mistrzostwo Polski. Pierwsze pięć spotkań znacznie te zapędy zweryfikowało. Tuż po przerwie zimowej podopieczni Tarasiewicza zremisowali z Lechią Gdańsk. Potem co prawda Śląsk wysoko pokonał Polonię Bytom, lecz o trzech następnych pojedynkach gracze z Oporowskiej chcieliby chyba zapomnieć. - Na pewno deklaracje, które ja składałem przede wszystkim, że będziemy walczyć o mistrzostwo Polski, można powiedzieć, że uciekły. Można było tak mówić, gdy po rundzie jesiennej zespół miał niewielką stratę do lidera. W takiej sytuacji byłoby hipokryzją mówienie o innych celach. Teraz została nam walka do końca sezonu o zajęcie jak najwyższej lokaty - powiedział na konferencji pasowej po meczu w Bełchatowie Ryszard Tarasiewicz.

Co wpłynęło na słabszą postawę Śląska? Na pewno podejście innych drużyn do wrocławskiej jedenastki. Gracze ze stolicy Dolnego Śląska są już traktowani jako silna ekipa, z którą nie można prowadzić wymiany ciosów. Kluczem do pokonania Śląska okazało się skuteczne wyeliminowanie z gry Sebastiana Mili tak, aby pomocnik Śląska nie mógł rozdzielać dokładnie piłek. Na pewno w pierwszych spotkaniach brakowało także Sebastiana Dudka. W tak rewelacyjnej formie jak jesienią nie jest także Janusz Gancarczyk, ponadto Krzysztof Ostrowski odszedł do Legii Warszawa. - Zostało osiem kolejek, będziemy starali się grać jak najlepiej i w następnych meczach prowadzić grę i stwarzać sobie sytuacje, po których będą padać w pierwszej kolejności bramki dla Śląska - zapowiada Tarasiewicz.

Komentarze (0)