Do fatalnego w skutkach zdarzenia doszło w 90. minucie środowego spotkania. Podczas walki w powietrzu jeden z rywali uderzył Gergo Lovrencsicsa w głowę. W wyniku ciosu reprezentant Węgier stracił przytomność i runął na murawę. Pierwszej pomocy udzielili mu zawodnicy obu drużyn, a po chwili na boisku pojawiły się służby medyczne.
Rémisztő fejsérülést szenvedett Lovrencsics Gergő a kupadöntőn https://t.co/r1dAMfRvbg pic.twitter.com/xsPfnxzoLX
— 444 (@444rss) 31 maja 2017
Część przyglądających się pracy lekarzy piłkarzy zalała się łzami, a inni łapali się za głowy. Na szczęście, Lovrencsics odzyskał przytomność jeszcze na boisku, a gdy akompaniamencie braw opuszczał plac gry na noszach, pozdrowił kibiców uniesioną ręką.
Jak podają węgierskie media, stan Lovrencsicsa jest stabilny i życiu byłego zawodnika Lecha nie zagraża niebezpieczeństwo. Po końcowym gwizdku trener Ferencvarosu, Thomas Doll zdradził, że jego podopieczny doznał złamania nosa.
- W tamtej chwili futbol zszedł na drugi plan. Wszyscy baliśmy się, kiedy Gergo leżał nieruchomo na boisku. Dostał potężny cios w głowę, ma złamany nos. Możemy mówić o nieszczęśliwym wypadku - stwierdził szkoleniowiec.
Lovrencsics ucierpiał w doliczonym czasie gry drugiej połowy, gdy jego zespół remisował z Vasasem Budapeszt 1:1. Triumfatora Pucharu Węgier nie wyłoniła dogrywka i poznaliśmy go dopiero po rzutach karnych, które lepiej wykonywali piłkarze Ferencvarosu. W zwycięskim zespole od pierwszego do ostatniego gwizdka wystąpił Michał Nalepa.
ZOBACZ WIDEO PA: znakomite widowisko i triumf Arsenalu. Zobacz skrót meczu z Chelsea Londyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]