Bartosz Bosacki: Dziwne, że tak wiele z szatni Lecha wypływa na zewnątrz

PAP / Radek Pietruszka
PAP / Radek Pietruszka

- Po doświadczeniach Lecha z przeszłości, dziwi mnie, że wydarzenia z szatni znów wypływają na zewnątrz - mówi Bartosz Bosacki. Były obrońca poznańskiej drużyny odniósł się też do transferu Dawida Kownackiego.

Według mediów Łukasz Trałka, Marcin Robak i Szymon Pawłowski nie są w najlepszych stosunkach z Nenadem Bjelicą. Były już kapitan Kolejorza miał popaść w niełaskę z powodu używania po treningu telefonu komórkowego, Robak jest niezadowolony z zasiadania na ławce rezerwowych (częściej gra Dawid Kownacki, który latem może być bohaterem dużego transferu), zaś Pawłowski od dłuższego czasu nie znajduje uznania w oczach szkoleniowca, a ten otwarcie wytykał mu słabą formę.

- Pamiętam doskonale burzę, jaka miała miejsce za kadencji trenera Mariusza Rumaka i odejście Rafała Murawskiego oraz Bartosza Ślusarskiego. Po tamtym doświadczeniu wszyscy w Lechu powinni dbać, by takie informacje nie opuszczały szatni. Nie dziwi mnie natomiast to, że na rozgrzewkę przedmeczową nie wyszli ostatnio Łukasz Trałka i Marcin Robak. Sam gdy byłem rezerwowym, też nie zawsze brałem w niej udział, więc tu akurat nie doszukiwałbym się niczego zaskakującego - powiedział WP SportoweFakty Bartosz Bosacki.

Ożywioną dyskusję wzbudza sprawa Dawida Kownackiego. Nenad Bjelica otwarcie przyznał, że latem spodziewa się dużego transferu młodego napastnika, a to od razu wywołało spekulacje, że właśnie dlatego jest on wystawiany w podstawowym składzie kosztem Marcina Robaka, który walczy o koronę króla strzelców Lotto Ekstraklasy.

- Tutaj najbardziej zaskakujące jest mówienie o całej sprawie oficjalnie. Nawet jeśli klub chce wypromować Kownackiego, to nie powinien wypuszczać takich sygnałów. Inna sprawa, że nie do końca wierzę w taki scenariusz. Nie wydaje mi się, by Kownacki grał tylko ze względu na spodziewany transfer. Drużyna cały czas ma szansę na mistrzostwo i trener na pewno nie pozwalałby sobie na to, by wystawiać od 1. minuty zawodnika będącego w gorszej dyspozycji niż ten na ławce - zaznaczył były reprezentant Polski i piłkarz Lecha w latach 1995-1998, 2002-2004 oraz 2006-2011.

Bosacki uważa, że latem do kadrowej rewolucji w Kolejorzu nie dojdzie. - Nawet ci starsi zawodnicy wciąż mają spore walory piłkarskie i są w stanie pomagać zespołowi. Jeśli chodzi natomiast o atmosferę, to na początku kadencji Nenada Bjelicy robiła ona na mnie bardzo dobre wrażenie. Widać było, że wszyscy w drużynie zajmowali się tylko graniem. Teraz trochę się to zmieniło i również dlatego przed ostatnią kolejką Lech nie zależy tylko od siebie. Na razie jednak nie ma sensu mówić o przyszłości. Nad tym można się zastanawiać po zakończeniu rozgrywek. Niedługo okaże się kto może do Poznania trafić i czy nowi piłkarze będą lepsi od tych, którzy są w kadrze teraz. Nie fair jednak byłoby się kogoś pozbywać tylko dlatego, że ma więcej niż 30 lat. Rewolucja nie jest najlepszym pomysłem, zwłaszcza że na wkomponowanie nowych graczy potrzeba czasu. Tego Lech nie będzie miał prawdopodobnie zbyt wiele - o ile oczywiście zagra w europejskich pucharach, do czego bardzo dąży. Gdyby przy krótkiej przerwie zdecydowano się na wstrząs w szatni, zagroziłoby to powtórką z przeszłości, a chyba nikt nie chciałby jeszcze raz przeżywać rozczarowań takich jak po Żalgirisie Wilno czy Stjarnan FC - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Partnerka Krychowiaka w stroju kąpielowym. Te zdjęcia robią furorę

Komentarze (0)