Paweł Nowak: Sami jesteśmy sobie winni

- Możemy mieć tylko do siebie pretensje, że nie wywalczyliśmy kompletu oczek z Ruchem - powiedział samokrytycznie po meczu z chorzowskim Ruchem Paweł Nowak. Cracovia walczy o utrzymanie w lidze i każda zdobycz punktowa może na koniec sezonu okazać się na wagę złota. Tymczasem Pasy od początku rundy wiosennej grają w kratkę - jedną połowę meczu potrafią zagrać bardzo dobrze, a w drugiej rozczarować (i na odwrót).

Presja, nerwy, chęć zwycięstwa za wszelką cenę - właśnie te czynniki, zdaniem Nowaka, wpływają na sinusoidę występów Cracovii w poszczególnych połowach spotkań. - Gramy o utrzymanie i może nerwy, może presja wyników ma wpływ na to, że gramy w kratkę? Bardzo się ładujemy w szatni, chcemy wygrywać i jeszcze grać przy tym ładnie dla oka. Może w sytuacji, w której się teraz znajdujemy, trudno jest utrzymać poziom przez pełne dziewięćdziesiąt minut? Są to zrywy, ale kibice muszą nam wybaczyć. Nasza sytuacja w tabeli jest naprawdę dramatyczna. Każdy mecz gramy o życie - dajemy z siebie wszystko, próbujemy grać jak najlepiej, próbujemy zwyciężać. Z Ruchem nam się nie udało - kibice nas wspierali przez cały mecz dopingiem, za co im serdecznie dziękujemy. Wierzę, że będą z nami do końca sezonu, a my będziemy w kolejnych meczach grać o zwycięstwa - powiedział Nowak.

Po porażce w derbach Krakowa, teraz Pasy miały się zrehabilitować i wygrać z Ruchem. Remis z Niebieskimi oznacza, że punktów trzeba będzie szukać na Łazienkowskiej z Legią. - Możemy mieć pretensje tylko do siebie, że nie zdobyliśmy kompletu punktów. Mam na myśli zwłaszcza pierwszą połowę. Zagraliśmy wówczas naprawdę słabo. W drugiej połowie stworzyliśmy tyle sytuacji, że chociaż jedną powinniśmy wykorzystać. - przyznał.

W drugiej części spotkania Cracovii z Ruchem na boisku dominował chaos i nerwowość, a zawodnicy obu drużyn nie szczędzili sobie uszczypliwości. Największe kontrowersje wzbudziła sytuacja, po której czerwoną kartkę zobaczył Rafał Grodzicki, a prowodyr całej sytuacji, Bartłomiej Dudzic nie obejrzał nawet żółtego kartonika. - Nerwowość na boisku w drugiej połowie wzięła się stąd, że Ruch nie istniał. Piłkarze gości nie radzili sobie na boisku, popełniali błędy, faulowali. W konsekwencji dostawali żółte kartki, a potem czerwone. Nie ma co wracać do tego, że ostatnie minuty graliśmy jedenastu na dziewięciu. Mieliśmy kilka sytuacji i nie wykorzystaliśmy ich. Poszukamy punktów w kolejnych meczach -- zapewnił Paweł Nowak.

Opinie po spotkaniu z Ruchem Chorzów byłyby zapewne inne, a i nastroje wśród podopiecznych Artura Płatka o wiele lepsze, gdyby sędzia uznał bramkę zdobytą właśnie przez Nowaka. - Strzeliłem w końcu gola – czy był spalony, nie wiem. Jeżeli nie, to w kolejnym meczu sędzia popełnił błąd na naszą niekorzyść. Zdarzało się we wcześniejszych spotkaniach, że przez błędy arbitrów traciliśmy bramki. Ten gol byłby dla nas bardzo cenny - na wagę trzech punktów. Z drugiej strony straciliśmy dwa punkty, ale mamy też o jedno oczko więcej - do końca sezonu pozostało jeszcze osiem kolejek i w kolejnych spotkaniach musimy walczyć o zwycięstwo. Będziemy się starać - zdajemy sobie sprawę z tego, że walczymy o utrzymanie - dodał na zakończenie Paweł Nowak.

Komentarze (0)