Oba zespoły chciały wygrać - komentarze trenerów po meczu Lech Poznań - Wisła Kraków

W szlagierowym pojedynku 22. kolejki ekstraklasy piłkarze Lecha Poznań zremisowali z Wisłą Kraków 1:1. Wynik ten nie zadowalał żadnej ze stron. Minimalnie więcej okazji do zdobycia gola mieli lechici, ale to krakowianie objęli prowadzenie, które dali sobie wydrzeć dopiero w końcówce. - Remis jest sprawiedliwym wynikiem - uważa Franciszek Smuda, trener Kolejorza.

Oba zespoły przystąpiły do tego meczu bardzo osłabione, co przysporzyło trenerom sporo problemów ze skompletowaniem składu. - Szkoda, że tak ważny mecz został rozegrany w momencie, gdy oba zespoły są ciężko ranne. Jedna i druga drużyna nie mogła wystąpić w najsilniejszym składzie. Zawodnicy, którzy grają mniej mieli szansę, aby wziąć na siebie ciężar zdobywania punktów - mówi Maciej Skorża, szkoleniowiec gości. Dublerzy w Wiśle spisali się poprawnie, a największym szczęśliwcem okazał się Peter Singlar, który zdobył bramkę dla krakowian. - Odkąd Paweł nie gra to bramki zdobywa ktoś inny. W meczu z Cracovią strzelali obrońcy, pomocnicy i napastnicy. Nie mam nic przeciwko, żeby gole zdobywał nawet Mariusz Pawełek - cieszy się Skorża.

Mecz stał na dobrym poziomie. Zarówno Lech, jak i Wisła dążyli do zwycięstwa do ostatniej minuty spotkania. Nie zabrakło również olbrzymiej walki na całym boisku. - Każdy widział, że oba zespoły grały o zwycięstwo. Wiśle, która ma do nas trzy punkty straty, łatwiej się gra, niż nam, gdy musimy utrzymać przewagę i wygrywać. Wisła zagrała dobre spotkanie. Każdy z ich zawodników walczył nieustępliwie do samego końca. Podobnie było w moim zespole. Nikt nie przeszedł koło meczu - opowiada Franciszek Smuda.

Wisła prowadzenie objęła po przerwie, ale Kolejorz się nie załamał i za wszelką cenę dążył do wyrównania. Sztuka ta udała mu się w 82. minucie, gdy Semir Stilić zdobył gola z rzutu wolnego. - Jestem zmartwiony sytuacją, w której straciliśmy bramki. W kilka minut sprokurowaliśmy bardzo dużo stałych fragmentów gry pod naszym polem karnym, choć bardzo uczulaliśmy się, aby tego nie robić. Zabrakło nam konsekwencji i żelaznej dyscypliny taktycznej. Semir Stilić zamienił na bramkę jeden ze stałych fragmentów gry, co było dla nas sporym ciosem. Piłka w takich przypadkach nie ma prawa przejść przez mur - denerwuje się Skorża.

Szkoleniowiec krakowian przyznał, że wynik remisowy go nie satysfakcjonuje i pozostawia niedosyt. - Byliśmy bardzo bliscy pełni szczęścia, więc nie jestem zadowolony z remisu. Zabrakło nam czasu, sił i chyba argumentów do zdobycia drugiej bramki. Najgroźniejsze sytuacje tak naprawdę mieliśmy na początku meczu. Mimo klasy jaką prezentuje w tym sezonie Lech, naszym celem było zwycięstwo. Zabrakło nam niespełna dziesięciu minut. Mecz miał różne fragmenty gry. Były momenty, że to Lech był groźniejszy i stwarzał więcej zagrożenia pod naszą bramką, a także momenty, gdy my potrafiliśmy się dłużej utrzymać przy piłce i przenieść ciężar gry na pole karne Lecha - dodaje Skorża.

Z kolei Smuda uważa, że podział punktów w tym spotkaniu jest jak najbardziej zasłużony, choć remis również go nie zadowala. - Uważam, że remis jest sprawiedliwy. Nadal jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli, z czego można się cieszyć, choć grając u siebie każdy wymaga od nas zwycięstw. W walce o wszystko czasem trzeba cieszyć się z remisu - mówi

"Franz".

Wisła kończyła mecz w dziesiątkę, ponieważ Junior Diaz otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Obrońca krakowskiego zespołu popełnił w tym meczu mnóstwo przewinień i jego wykluczenie z gry było kwestią czasu. Dziwić może więc decyzja Skorży, który nie zdecydował się na zmianę. Na ławce rezerwowych nie było jednak żadnego obrońcy, dlatego jedyną możliwą roszadą było przesunięcie do obrony Marka Zieńczuka. - Biłem się z myślami na ten temat. Patrzyłem jednak cały czas na bardzo dobrą dyspozycję Sławka Peszki oraz Marcina Kikuta, którzy napędzali prawą stronę Lecha. Marek Zieńczuk się mocno napracował i bałem się, że może sobie nie poradzić z nimi fizycznie. Dlatego zdecydowałem się na pozostawienie takiego stanu rzeczy jaki był. Niestety Junior nie dokończył meczu, ale nie zaważyło to na wyniku meczu - tłumaczy szkoleniowiec Wisły.

Lech zremisował trzeci ligowy mecz z rzędu, ale Smuda nie uważa, że jego podopiecznych dopadł dołek. - Dołek jest na placu budowy. W drużynie nie ma żadnego kryzysu. Brakuje nam szczęścia. Nie możemy się jednak tłumaczyć, bo każdy wymaga zwycięstw, co jest bardzo słuszne. Musimy robić wszystko, aby nie tracić punktów - opowiada Smuda.

Do końca sezonu pozostało osiem kolejek. Liderujący Lech ma jeden punkt przewagi nad Legią Warszawa oraz trzy nad Wisłą Kraków. Zwiastuje to niezwykle ciekawą rywalizację o tytuł Mistrza Polski. - Wiosna przyszła, więc topnieje nasza przewaga - żartuje Smuda. - Utrzymaliśmy jednak dystans nad Wisłą, nad czym mi najbardziej zależy. Liczyć oczywiście będzie się również Legia oraz Polonia, a nawet GKS Bełchatów jak rozegra dobrą serię. Wisła jest jednak doświadczonym zespołem i co rok walczy o mistrzostwo Polski. Czeka nas jeszcze ciężka przeprawa z Legią i Polonią, ale nam się lepiej gra z tymi zespołami, niż z Wisłą. Maciej Skorża nie składa broni i wierzy, że jego podopiecznym uda się obronić mistrzostwo Polski. - Do końca sezonu zostało osiem spotkań, czyli są 24 punkty do zdobycia. Będziemy do końca walczyć o obronę tytułu Mistrza Polski - zapewnia trener Wisły.

Komentarze (0)