Miało to miejsce w kwietniu podczas meczu obu drużyn w Bundeslidze. Bayern wygrał wówczas z Borussią 4:1, a dwie bramki zdobył Robert Lewandowski.
Godzinę po spotkaniu pracownicy klubu znaleźli w toalecie martwego kibica Bayernu. Jak informuje niemiecki "TZ", przyczyną śmierci była niewydolność organizmu. Jak wykazały rutynowe testy na zawartość alkoholu we krwi, 52-letni kibic był pod jego wpływem, ale nie miało to wpływu na jego stan zdrowia. Na stadionie sprzedawana są bowiem piwa o niskiej zawartości alkoholu i to nie w dużych ilościach.
Zaraz po znalezieniu zwłok policja w Monachium wszczęła postępowanie. Funkcjonariusze szybko wykluczyli jednak morderstwo. Na ciele kibica nie było żadnych śladów zabójstwa.
- To było nieszczęście, które mogło przytrafić się każdemu i wszędzie - przyznał oficer policji.
Dziennikarze "TZ" przypuszczają, że fan pochodzący z okolic Stuttgartu prawdopodobnie zmagał się z chorobą od wielu lat. To pierwsza taka sytuacja w historii Bayernu - dotąd nie zdarzyło się, żeby podczas meczu tej drużyny zmarł kibic.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Cieszą mnie trzy gole, ale bardziej punkty