ME U-21 2017: Gwiazdy przyjeżdżają do Polski

PAP / Darek Delmanowicz
PAP / Darek Delmanowicz

Przejrzenie kadr finalistów młodzieżowych mistrzostw Europy może przyprawić kibica, który zamierza śledzić imprezę, o dreszcz emocji. Takiego zlotu świetnych futbolistów w naszym kraju nie było od Euro 2012, a kolejny zapewne prędko się nie zdarzy.

Leszek Orłowski

Będzie, oj będzie, na kim oko zawiesić! Stawi się wielu graczy występujących na co dzień w czołowych klubach najsilniejszych lig, a trafią się nawet zawodnicy podstawowych składów europejskich potentatów. Hiszpania, Włochy i Niemcy to kraje, które zaprezentują największą liczbę nie tylko wschodzących, ale już błyszczących na firmamencie gwiazd futbolu. Pojawią się takie również w innych zespołach. Tylko jedna kadra mocno rozczarowuje - mianowicie Anglii.

Jak się okazuje, przypadek Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego, których Napoli nie puściło na imprezę, nie jest żadną regułą, lecz wyjątkiem. Większość czołowych klubów Europy uważa, że nawet zawodnikowi o ustalonej renomie udział w młodzieżowym czempionacie nie zaszkodzi, a pomoże. Doprawdy, szkoda, że szanse Biało-Czerwonych ma medal mocno spadły wskutek braku wymienionego duetu.

Po składach kadr widać doskonale nie tylko to, w jakich krajach najlepiej szkoli się młodzież, ale też gdzie najlepiej się ją promuje, najodważniej na nią stawia. Miłośnicy Primera Division, najlepszej ligi świata, znają z telewizji nazwiska wszystkich powołanych przez Alberta Celadesa zawodników. Każdy z dwudziestki trójki nie tylko zadebiutował w La Lidze (wyjątki w innej ekstraklasie), ale też został doceniony, okrzyknięty mianem wielkiego talentu. Celades przywozi do Polski zestaw ludzi zaprawionych w bojach z Leo Messim, Cristiano Ronaldo, Sergio Ramosem, Diego Godinem.

Faworyt numer 1: Hiszpania

Kepa Arrizabalaga już w zasadzie zakończył proces wygryzania z bramki Athleticu Bilbao Gorki Iraizoza. Ruben Blanco, zanim doznał kontuzji, był podstawowym golkiperem Celty, ale po wyleczeniu musiał zadowolić się ławką rezerwowych, bo świetnie spisywał się Sergio Alvarez. Pau Lopez w sezonie 2015-16 rozegrał 36 meczów ligowych w Espanyolu, ale w ostatniej kampanii, spędzonej w Tottenhamie, murawy Premier League nie powąchał.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie możemy tego zepsuć

Hector Bellerin to zawodnik, który w sezonie 2016-17 stał się prawdziwą gwiazdą Arsenalu. Jest dziś w światowej czołówce prawych obrońców. W czasie, gdy będzie grał na polskich boiskach, jego agenci będą negocjować przejście młodziana do Barcelony. Jose Gaya dwa lata temu został z kolei obwołany najlepiej rokującym lewym obrońcą globu. Od tego czasu wielkich postępów nie zrobił, ale to chyba dlatego, że wciąż występuje w przygnębiającej Valencii. W piłkę potrafi grać na pewno nie gorzej od Bellerina.

Yeray Alvarez przebojem wdarł się do składu Athleticu Bilbao. W tej chwili nie wiadomo, który ze środkowych obrońców tego zespołu jest lepszy: on czy Aymeric Laporte? Dla Baska był to ciężki rok, gdyż zdiagnozowano u niego nowotwór jądra, z którym lekarze szybko jednak sobie poradzili. Jesus Vallejo z Eintrachtu został obwołany rewelacją Bundesligi. W przeszłości był w szkółce Realu Madryt, teraz najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że w kadrze zwycięzcy Champions League zastąpi odchodzącego Pepe.

Ten kwartet wcale jednak nie musi stanowić podstawowego zestawienia linii obrony La Rojity. W kadrze jest bowiem też lewy defensor Alex Grimaldo, którego skreślono w Barcelonie, lecz on się tym nie przejął, poszedł do Benfiki Lizbona i tam grał w wyjściowym składzie, dopóki nie doznał ciężkiej kontuzji. Po jej wyleczeniu znowu wskoczył do jedenastki.

Na prawej stronie rolę zmiennika Bellerina obejmie Alvaro Odriozola, piłkarz Realu Sociedad, o którym rok temu nikt nie słyszał, a teraz przez wielu ekspertów umieszczany w jedenastce all star La Ligi za miniony sezon. Celades może też wybrać do gry Jorge Mere, świetnie wyszkolonego technicznie stopera Sportingu Gijon. Skład uzupełnia zawodnik od kilku lat występujący na obu bokach obrony Celty Vigo, ale zdolny też do wypełniania roli stopera - bardzo solidny Jonny.

Gwiazdą pomocy jest Saul Niguez. To piłkarz, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Miejsce w podstawowym składzie Atletico świadczy dobitnie o przynależności do elity. Jednak bardziej utalentowanym graczem od niego jest z pewnością Dani Ceballos - dziesiątka, jakiej dawno Hiszpania nie miała. Przypomina Jamesa Rodrigueza, umie wszystko. Występuje w Betisie niewychylającym nosa poza ligę krajową, więc nie wszyscy kibice o nim słyszeli, ale może usłyszą właśnie po mistrzostwach Europy w Polsce?

Jakby co, rolę lidera może przejąć Denis Suarez. Za nim niezbyt udany sezon, gdyż nie zrobił kariery w Barcelonie, do której wrócił z wypożyczeń. Ale niewątpliwie przez lata będzie błyszczał w klubach pokroju Villarrealu. O miejsce za plecami playmakerów będą rywalizowali Marcos Llorente, gwiazdor finalisty Copa del Rey Deportivo Alaves, piłkarz o waleczności Edgara Davidsa i podaniu Xabiego Alonso, oraz Carlos Soler - jedyny gracz Valencii mogący być zadowolony z zakończonej niedawno kampanii. W każdym miejscu drugiej linii może zagrać Mikel Merino - były as Osasuny, któremu nie całkiem ułożyło się w pierwszym sezonie w Borussii Dortmund.

W sytuacji nadmiaru kandydatów do gry w środku pola raczej z boku wystąpi Marco Asensio. Vicente del Bosque powiedział o nim ostatnio, że już jest graczem światowej klasy, a przecież cały czas się uczy. Ten zawodnik zaczął wielki sezon Realu, strzelając gola na 1:0 w meczu o Superpuchar Europy z Sevillą w Trondheim, i skończył, trafiając na 4:1 w finale Ligi Mistrzów. Zinedine Zidane, który zadecydował o tym, że młody gracz nie idzie na kolejne wypożyczenie, lecz zostaje w Madrycie, i tym dał dowód, że zna się na rzeczy.

Drugim skrzydłowym zostanie zapewne Inaki Williams, którego żywiołem jest atakowanie bramki rywali i strzelanie goli, ale gra w Athleticu na flance, gdyż pozycja środkowego napadu zarezerwowana jest dla Aritza Aduriza. Williams woli prawą stronę, ale jeśli wszechstronny Asensio zostanie ustawiony tam, to na lewej zagra inny Bask Mikel Oyarzabal. Ten skrzydłowy Realu Sociedad to piłkarz o bardzo podobnym profilu co Williams. Ale przecież w kadrze znalazł się także Gerard Deulofeu, byłe złote dziecko Barcelony, które po latach niepowodzeń odrodziło się w Milanie. Potencjał tkwiący w tym świetnie dryblującym zawodniku jest niezmierzony.

Środek ataku, gdzie mogą zagrać przecież także Williams i Oyarzabal, wydaje się jednak zarezerwowany dla Sandro Ramireza. To prawdziwa torpeda, piłkarz, który przez cały miniony sezon ciągnął Malagę. Barcelona oddała go za darmo, teraz Malaga może zarobić na nim dużą górę pieniędzy. W odwodzie pozostaje jeszcze Borja Mayoral, po którym trochę więcej spodziewano się w Wolfsburgu, ale gole strzelać umie.

Kepa, Asensio, Yeray i Deulofeu, zanim stawili się u Alberta Celadesa, byli z Julenem Lopeteguim na zgrupowaniu przed meczami z Kolumbią i Macedonią. Nie znaczy to, że oni są szczególnie bliscy pierwszej reprezentacji. Tak naprawdę każdy z wymienionych ma odpowiedni potencjał i szansę niebawem w niej zagrać.

Faworyt numer 2: Niemcy

Także druga europejska potęga przysyła na ME niezwykle mocny skład, choć w pierwotnej wersji był on jeszcze silniejszy, gdyż zawierał Leroya Sane oraz Niklasa Sule. Gwiazdora Manchesteru City i nowego piłkarza Bayernu ostatecznie zabraknie na imprezie, ale i tak Niemcy są drugą siłą.

Liderem zespołu z pewnością będzie Mahmoud Dahoud. Grą pomocnika Borussii Moenchengladbach zachwycają się trenerzy najlepszych zespołów świata. Ostatecznie ten wyrafinowany rozgrywający, któremu piłka klei się do nogi, za to oczy obracają się dokoła głowy, trafi do Borussii Dortmund.

Przed nim zagra Max Meyer. Ten gracz rok temu sądził zapewne, że czerwiec 2017 roku spędzi jeszcze dalej na wschodzie, mianowicie w Rosji, z zespołem Joachima Loewa walczącym o Puchar Konfederacji. Jednak miniony sezon był dla niego nieudany, nie tyle zatrzymał się, ile zgoła cofnął w rozwoju. Ciekawe, czy start w ME U-21 potraktuje jako karę, czy okazję do wskoczenia znów na właściwe tory. Akcje tego niezwykłego duetu rozgrywających będzie wykańczał Serge Gnabry. 11 goli strzelonych dla Werderu i hat-trick w dorosłej reprezentacji w spotkaniu z San Marino robią wrażenie.

Maximilian Arnold to znakomicie wyszkolony ofensywny pomocnik, którego jedyną wadą jest to, że strzela mało goli. Ale z pewnością będzie niczym taran rozbijał obrony rywali. Skuteczność jest z kolei mocno stroną innego Maxa - Philippa, najlepszego strzelca Freiburga. Na środku ataku może też zagrać świetnie wywiązujący się z roli rezerwowego w RB Lipsk Davie Selke.

Obrona znajdzie szefa w osobie Jonathana Taha, ogranego w europejskich pucharach stopera Bayeru Leverkusen. Spory staż ma w Bundeslidze także prawy obrońca bądź pomocnik Mitchell Weiser, natomiast nową twarzą jest Thilo Kehrer, dla którego widzimy miejsce na lewej defensywie. Wiosną ten zawodnik robił prawdziwą furorę w ekipie Schalke.

Do miana gwiazdy imprezy typujemy jednak pomocnika Hoffenheim Nadiema Amiriego. W swej drużynie klubowej był w cieniu starszych zawodników, ale tu jego doskonałe wyszkolenie z pewnością wyjdzie w pełni na jaw.

Co zaskakuje, Niemcy tym razem nie mają w młodzieżówce znanego z ekstraklasy bramkarza. Po wielu bardzo dobrych rocznikach najwyraźniej zdarzył się na tej pozycji słabszy.
[nextpage]
Faworyt numer 3: Włochy

Niezłą pakę wysyłają też do nas Włosi. Jej liderem, tak jak od wielu lat ma to miejsce w dorosłej reprezentacji, będzie charyzmatyczny bramkarz. Gianluigi Donnarumma z AC Milan to zresztą zawodnik typowany na następcę Buffona, na najlepszego bramkarza trzeciej dekady obecnego stulecia.

Są przesłanki, by stwierdzić, że gwiazdą turnieju zostanie prawy obrońca Azzurrich Antonio Conti. Gracz Atalanty jest bowiem świetny w grze ofensywnej. Skoro występując w tak wymagającej taktycznie lidze jak Serie A, strzelił w minionym sezonie osiem goli, co uczyniło go najskuteczniejszym defensorem pięciu czołowych lig Europy, to rywalizując z rówieśnikami, będzie ich zapewne wręcz demolował. Ta pozycja jest zresztą świetnie obsadzona, bo zmiennikiem będzie Davide Calabria z Milanu, którego też, podobnie jak Contiego, zdążyliśmy w minionym sezonie obwołać w jednym z miesięcy odkryciem w skali całej Europy.

Na środku defensywy porządzi Daniele Rugani. Ten zawodnik aż przebiera nogami z niecierpliwości, czekając, by któryś z żelaznych defensorów Juve wreszcie doznał jakiejś cięższej kontuzji. Jest bowiem gotowy do gry na najwyższym poziomie, tylko weterani blokują mu drogę do wyjściowego składu Bianconerich. Jego partnerem będzie Mattia Caldara, który mocno naciskał swego kolegę z Atalanty Contiego w snajperskim wyścigu; sezon zakończył z siedmioma trafieniami.

Osią drugiej linii będzie duet solidnych po włosku defensywnych pomocników. Lorenzo Pellegrini mężnie stawia czoło rywalom Sassuolo, a Roberto Gagliardini - Interu Mediolan. Oj, ciężko będzie przebić się pod pole karne squadry. Lepszym piłkarzem od nich i mającym także talenty konstruktorskie jest Manuel Locatelli z Milanu. Jakkolwiek Włosi zaczną turniej, w końcu przyjdzie czas Locatellego, a ten, dostawszy szansę, pokaże, ile potrafi.

Ze skrzydła będzie atakował niezwykle silny Federico Bernardeschi. Strzelanie goli stanie się zadaniem ruchliwego Domenico Berardiego z Sassuolo, zawodnika, który na razie najlepiej grał w sezonie 2014-15, oraz potężnego Andrei Petagny z Atalanty. Dla Berardiego, podobnie jak dla Meyera czy Deulofeu, turniej w Polsce to okazja do wybicia się do lotów wysokich jak dawniej. Jak widać, nawet w finałach MME trafiają się ludzie po przejściach. Polscy kibice będą mieli też okazję zobaczyć, czym różni się Federico Chiesa od swego ojca Enrico.

Anglia bez gwiazdy

Kadra tego zespołu na polską imprezę pokazuje, że skończył się wysyp wybitnie utalentowanych graczy z Anglii, którzy przez kilka lat z rzędu odważnie wchodzili do wielkiego futbolu. Ale też i polityka władz angielskiej federacji jest inna. Uznano, że Dele Alli jest już zbyt dobrym piłkarzem, by miał grać z juniorami. W takim postawieniu sprawy też jest sens: może i rzeczywiście lepiej, by gwiazdor Tottenhamu i dorosłej reprezentacji Albionu porządnie odpoczął przed jesiennymi bojami Kogutów w Champions League i zespołu narodowego w eliminacjach MŚ.

Pod jego nieobecność doprawdy trudno znaleźć lidera Anglików. Z trudem wybraliśmy jednego piłkarza do jedenastki B kandydatów na gwiazdy turnieju. Jest to Nathan Redmond, bardzo solidny gracz Southampton. Ale gdzie mu tam do Dahouda czy Asensio - żadne wielkie kluby na razie się o niego nie zabijają. Swój talent będzie mógł potwierdzić napastnik Tammy Abraham, który na wypożyczeniu z Chelsea do Bristol City strzelił 23 gole. Kibicom przypomni się utalentowany hulaka Jack Grealish, który w sezonie 2016-17 też grał tylko w Championship, w Aston Villi. Sprawdzi swą klasę defensor Rob Holding, którego wiosną Arsene Wenger wprowadził do wyjściowej jedenastki Arsenalu. Zobaczymy dłużej w akcji odkrytego niedawno Bena Chilwella z Leicester oraz nieco już przechodzonych Jamesa Warda-Prowse'a (Southampton) i Caluma Chambersa (Middlesbrough). Oczywiście, jeśli wszyscy ci zawodnicy eksplodują formą, Anglia może nawet wygrać turniej. Ale ten skład wygląda jednak na słabszą mąkę niż ta zmielona w młynach hiszpańskich, niemieckich i włoskich.

Portugalia nierówna

Portugalia zaprezentuje jedną gwiazdę z wysokiego firmamentu: Renato Sanches rok temu zrobił furorę na dorosłym Euro, ale w Bayernie Monachium raczej zawodził. Oprócz tego jest w kadrze kilku zawodników już z doświadczeniem w seniorskim futbolu. Joao Cancelo od kilku sezonów gra na prawej obronie Valencii. Stoper Ruben Semedo w ostatniej kampanii przebojem wdarł się do składu Sportingu. Ruben Neves jako 17-latek zrobił furorę w FC Porto, po czym zaczął powoli znikać z wielkiej sceny, ale oczywiście nie należy go jeszcze skreślać, bo to pomocnik o niebywałym potencjale, większym niż Sanches. Skrzydłowy Bruma z Galatasaray także w ostatnich miesiącach raczej cofał się, niż szedł do przodu, podobnie jak napastnik Goncalo Guedes, który dostał mało szans w Paris SG.

W składzie znajduje się wielu zawodników tak naprawdę jeszcze niesprawdzonych w poważnej piłce. Na Portugalię trzeba będzie uważać, jednak po wyłączeniu z gry kilku jej asów, klasowy zespół raczej z nią wygra.

Rodzynki

W finałach zabraknie Francji, Belgii, Holandii mających wielu utalentowanych i już znanych zawodników. W kadrach pozostałych drużyn można znaleźć zaledwie pojedynczych piłkarzy wartych uwagi dziś, przed startem turnieju.

Liderem Serbów będzie środkowy pomocnik Eintrachtu Frankfurt Mijat Gacinović, który wiosną był najlepszym graczem swego klubu. W Werderze Brema na środku obrony dobrze grał przez całą kampanię Milos Veljković. Za wielki talent uchodzi skrzydłowy z Benfiki Andrija Zivković.

U Czechów najbardziej znanym zawodnikiem pozostaje środkowy napastnik Patrik Schick z Sampdorii, jedno z odkryć sezonu Serie A, a sekundować mu będzie Jakub Jankto z Udinese. W zespole Jong Ajax masę goli strzelał Vaclav Cerny, ale na pierwszy skład był jeszcze za słaby.

W Sampdorii występuje też najlepszy ze Słowaków, obrońca Milan Skriniar. Grą będzie dowodził playmaker Trabzonsporu Matus Bero. Jeśli chodzi o kolonię graczy z polskiej ekstraklasy w kadrze sąsiadów, to sądząc po prezentowanej wiosną formie, najwięcej pożytku będzie z Lukasa Haraslina z Lechii, zaś znacznie mniej z Jaroslava Mihalika i Tomasa Vestenickiego z Cracovii. Na pewno dyrektorzy sportowi polskich klubów będą z uwagą oglądać wszystkie mecze Słowacji, szukając w tej drużynie kandydatów do swoich ekip.

W Macedonii jedynym znanym zawodnikiem jest David Babunski. To jeden z braci, którzy w młodym wieku trafili do szkółki Barcelony i robili tam z piłką takie rzeczy, że w 2017 roku mieli już partnerować Messiemu. Lecz cóż, David gra dziś w Jokohamie, a starszy Dorian w słoweńskim NK Radomlje.

Pozostały ekipy skandynawskie. Szwecja i Dania nie mają gwiazd. Na pewno w tej pierwszej drużynie wielkim zainteresowaniem kibiców będzie cieszył się pochodzący z Polski Paweł Cibicki. W tej drugiej wytypujmy na gwiazdę Andrewa Hjulsagera, który w styczniu przeszedł z Broendby do Celty Vigo, w lidze hiszpańskiej rozegrał wprawdzie tylko siedem meczów, ale za to w spotkaniu z Realem Sociedad strzelił z dystansu jednego z najpiękniejszych goli sezonu. Jest jednak jeszcze skuteczny w Grasshoper Zurych Lucas Andersen.

Na koniec Polacy. Skoro niewiele wiemy o piłkarzach słowackich czy duńskich grających w rodzimych ligach, to identycznie, czyli milczeniem, potraktujmy gwiazdy naszej ekstraklasy powołane przez Marcina Dornę. Jako taką renomą w szerszym świecie cieszą się tylko Karol Linetty z Sampdorii i Bartosz Kapustka z Leicester, któremu co zagorzalsi kibice na pewno pamiętają jeszcze świetne występy w Euro 2016. Tak więc szanse naszej drużyny na sukces należy ocenić podobnie jak Czechów z Jankto i Schickiem.

Oczywiście, typowanie gwiazd jakiegokolwiek turnieju młodzieżowego, nawet w najwyższej kategorii, to zawsze wróżenie z fusów. Jeśli ktoś na podstawie niniejszego przewodnika chciałby oglądać mecze poszczególnych zespołów i w jakikolwiek sposób się fokusować, to na pewno wielu ciekawych zawodników mu umknie, zaś kilku, których będzie obserwował, mocno go rozczaruje.

Komentarze (0)