Nie poddajemy się - rozmowa z Pawłem Tomczykiem, obrońcą Górnika Łęczna

Zielono-czarni nie najlepiej rozpoczęli rozgrywki w bieżącym roku. Po czterech pierwszych meczach dopisali do swojego konta 4 punkty i do lidera tracą ich już 11. Na łamach portalu SportoweFakty.pl 28-letni defensor zapewnia, że drużyna jeszcze się podniesie.

Paweł Patyra: Pierwszy mecz Górnika w bieżącym roku przed własną publicznością nie wypadł okazale...

Paweł Tomczyk: To był dziwny mecz, bo zaczęliśmy w sobotę, a musieliśmy kończyć w niedzielę i to na pewno trochę wpłynęło na jakość gry. Wydaje mi się, że w obu połowach staraliśmy się jak najlepiej wejść w mecz, zacząć grać swoją piłkę, o co było nam trudno. W niedzielę złapaliśmy odpowiedni rytm, ale musieliśmy grać w osłabieniu. Bardzo cieszymy się jednak z tego, że pokazaliśmy charakter, do końca walczyliśmy i zdobyliśmy jeden punkt. Mam nadzieję, że to jest dobry prognostyk przed kolejnymi meczami. Wiemy, że początek nie jest wymarzony, ale nie załamujemy rąk i nie poddajemy się. Zrobimy wszystko, żeby w następnych meczach po kolei gromadzić punkty.

Przez ostatnie 15 minut musieliście radzić sobie w osłabieniu, a jednak to właśnie w tym czasie strzeliliście bramkę.

- Myślę, że gdyby nie czerwona kartka, zdobylibyśmy komplet punktów. Graliśmy w dziesięciu i gra była obarczona dużym ryzykiem, musieliśmy próbować podań w tłoku. Opłaciło się to chociażby ze względu na zdobytą bramkę. Zdobyliśmy jeden punkt, choć w pewnym momencie wydawało się, że sytuacja jest beznadziejna.

Rozgrywanie meczu z GKP przez dwa dni wpłynęło na koncentrację i mobilizację w drużynie?

- Chyba wszyscy po raz pierwszy w życiu graliśmy mecz, który kończył się następnego dnia. Wydaje mi się, że w sobotę byliśmy już tak "naładowani" kiedy wychodziliśmy z szatni, że spokojnie odnieślibyśmy zwycięstwo. Następnego dnia gra też nie wyglądała najgorzej do momentu kiedy straciliśmy jednego zawodnika. Udało nam się stworzyć kilka sytuacji, które mogły być naprawdę groźne. Wiedzieliśmy, że mamy tylko 45 minut i staraliśmy się jak najszybciej zdobyć bramkę. Nie udało się, bo to GKP strzelił gola, a my wyrównaliśmy.

Po raz pierwszy w bieżącym roku zagrałeś w podstawowej jedenastce. Masz nadzieję, że uda ci się zagościć w niej na dłużej?

- Trener decyduje, kto wychodzi w pierwszym składzie. Mamy taką kadrę, że każdy zawodnik może wejść i będzie dawał z siebie wszystko, dodawał kolorytu drużynie. Ja dalej będę robił to, co do mnie należy.

Styl gry Górnika nie do końca spełnia oczekiwania kibiców...

- Zależy nam na tym, żeby gra zaczęła się kleić i żebyśmy wykorzystywali potencjał, jaki mamy. Zdajemy sobie sprawę, że potrafimy dobrze grać i dążymy do tego w każdym meczu.

Drużyny z czołówki regularnie tracą punkty, jednak Górnik, zamiast odrabiać straty, również się gubi.

- Nie powinniśmy sobie na to pozwolić, lecz bezwzględnie wykorzystywać potknięcia drużyn, które są przed nami. Początek nie jest najlepszy w naszym wykonaniu. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej.

Przed wami dwutygodniowa przerwa, a po niej zmierzycie się z Widzewem. Uda się coś poprawić w tym czasie?

- Nie mam wątpliwości, że uda się poprawić grę. Na pewno będziemy grać dużo lepiej w kolejnym spotkaniu i postaramy się zdobyć komplet punktów. Nie obawiamy się Widzewa, pojedziemy tam, by wygrać. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek z nas myślał inaczej.

Komentarze (0)