Donnarumma przez długi czas nie przedłużał kontaktu, ale w Milanie wszyscy się spodziewali, że to tylko kwestia czasu. W końcu to był "ich chłopak", ich nadzieja na lepszą przyszłość. Miał być ostoją drużyny na najbliższe 20 lat, wokół niego zamierzano budować zespół. Historia potoczy się jednak inaczej.
18-latek postanowił ku rozpaczy fanów, że nie przedłuży kontaktu, który wygaśnie w czerwcu 2018 roku. W klubie zapanowało zamieszanie, a przecież już w przyszłym miesiącu zespół z San Siro zacznie grę w Lidze Europy. Opinie ekspertów są podzielone. Część uważa, że Milan powinien pozostawić Donnarummę w klubie do zakończenia umowy, część przekonuje, że sprzedaż już w letnim oknie transferowym będzie najlepszym rozwiązaniem. Czasu jest niewiele, a cel jest ambitny - zbudować zespół zdolny do walki o najwyższe cele, być może nawet o mistrzostwo.
Paradoksalnie odejście Donnarummy może klubowi pomóc. Wprawdzie drużyna straci utalentowanego bramkarza i jedno z najważniejszych ogniw, ale pieniądze z jego sprzedaży może przeznaczyć na znaczące wzmocnienia. Choć trzeba przyznać, że pod tym względem już jest bardzo dobrze.
- Mieliśmy nadzieję, że Gianluigi będzie grał u nas w przyszłości. Decyzja ma gorzki smak, ale Milan musi iść dalej - słusznie zauważył dyrektor sportowy klubu Marco Fassone.
ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Jestem zmęczony psychicznie. Czas na reset
Według "Daily Mail" w przypadku transferu w lecie tego roku Milan mógłby liczyć na 42-53 mln funtów za Donnarummę . Nowi właściciele Rossonerich Sport Investment Lux i dyrektorzy Fassone i Massimiliano Mirabelli pracują nad wzmocnieniami.
Kilka transferów już udało się przeprowadzić, jako że Milan rozpocznie walkę w Lidze Europy już 27 lipca. Jako pierwszego sprowadzono środkowego obrońcę Mateo Musacchio. Villarreal otrzymało za 26-latka 18 mln euro. Argentyńczyk ma stworzyć duet z Alessio Romagnolim, określanym mianem nowego Alessandro Nesty.
Na San Siro trafił również w ramach dwuletniego wypożyczenia Franck Kessie, który w minionym sezonie Serie A zachwycał w barwach Atalanty Bergamo. 8 czerwca do grona nowych nabytków dołączył Ricardo Rodriguez grający do tej pory w Wolfsburgu. Reprezentant Szwajcarii został sprowadzony za 17 milionów euro. Już wybrał numer na koszulce, będzie występował z 68 na cześć matki, która urodziła się w 1968 roku.
Milan rzecz jasna nie zamierzał na tym poprzestać. Kolejnym nabytkiem został Andre Silva, który w ostatnim sezonie błyszczał w FC Porto. Napastnik reprezentacji Portugalii kosztował 38 mln euro. Na San Siro będzie grał z numerem 9, z jakim w przeszłości grali Marco van Basten i Filippo Inzaghi. W ostatnich latach ten numer nie kojarzył się fanom Rossonerich zbyt dobrze za sprawą słabych występów Alessandro Matriego i Fernando Torresa.
- Minęło sporo czasu od kiedy Milan był tak agresywny na rynku transferowym. Podobnie było w pierwszych latach Berlusconiego w połowie lat 80., gdy sprowadzono Roberto Donadoniego, a później przyszli Ruud Gullit, Marco van Basten i Franc Rijkaard. W klubie wiedzą, że muszą zrobić absolutnie wszystko, by za rok zapewnić sobie grę w Lidze Mistrzów - przyznał Carlo Laudisa z "La Gazzetta dello Sport".
Mówi się o kolejnych potencjalnych nabytkach. Na celowniku Milanu są między innymi stoper Atalanty Andrea Conti, Lucas Biglia z Lazio, a także Andrea Belotti i Nikola Kalinić.
Są również polskie wątki. W kontekście przenosin do Mediolanu przewijają się nazwiska Grzegorza Krychowiaka z Paris Saint-Germain i Wojciecha Szczęsnego, który w ostatnim sezonie grał na wypożyczeniu w AS Roma.
Oczywiście poza transferami do klubu nadejdzie również czas pożegnań. Z Milanem mają się rozstać tacy zawodnicy jak Davide Bertolacci, Carlos Bacca, Gianluca Lapadula i M'Baye Niang.
Z pewnością deklaracja Donnarummy zmąciła dobre nastroje w klubie, ale Milan jest na tyle silną marką, że powinien znaleźć odpowiedniego następcę. Transfery mogą napawać kibiców optymizmem. Wszystko wskazuje na to, że zasłużony włoski klub po kilku latach bycia w cieniu ponownie zacznie odzyskiwać dawny blask.