Puchar Konfederacji. Roman Oreszczuk oburzony organizacją meczu Rosja - Portugalia

PAP/EPA / PAP/EPA/YURI KOCHETKOV
PAP/EPA / PAP/EPA/YURI KOCHETKOV

Roman Oreszczuk był na meczu Rosja - Portugalia (0:1) w Pucharze Konfederacji. Były piłkarz Legii nie krył oburzenia na fatalną, jego zdaniem, organizację tego spotkania.

Już za rok Rosja będzie gospodarzem piłkarskich mistrzostw świata. Obecnie trwa próba generalna - Puchar Konfederacji. Turniej jak na razie przebiega w spokojnej atmosferze, nie było doniesień o zamieszkach ani o rasistowskich zachowaniach na trybunach, czego się obawiano. Nie wszystko jednak wygląda tak jak należy.

Głos w sprawie zabrał Roman Oreszczuk, który był na rozgrywanym w Moskwie meczu Rosji z Portugalią. Spotkanie obejrzało z trybun ponad 42 tys. widzów i - jak donosi były piłkarz Legii - wielu z nich było wściekłych.

Były dyrektor sportowy Dynama i Torpedo nie krył oburzenia. - Po meczu musieliśmy iść półtora kilometra. Możecie to sobie wyobrazić? Wszyscy musieli iść w tym samym kierunku. Dlaczego? Gdybym to wiedział! Byliśmy prowadzeni jak stado owiec. Kibice się denerwowali, chcieli iść w różne strony, prosili, by ich przepuszczono - relacjonuje.

Rosyjski "Sport Express" zapytał Oreszczuka, jak reagowały służby porządkowe. - Jeden z oficerów powiedział, że to wszystko pomysł Infantino (szefa FIFA - przyp. red). Wszędzie były kordony, nie można było się nawet zatrzymywać. Kazali, żeby iść dalej. Jedna kobieta źle się poczuła, a oni nadal kazali jej iść. Czy można to zrozumieć? To było jakieś szaleństwo - dodał.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Dawid Kownacki: Byłem bardzo nabuzowany

Były piłkarz przyznał, że zdążył się poważnie zdenerwować już przed meczem. - Cały czas były kontrole, sprawdzanie plecaków, nic nie było dozwolone. I tak ma być na mistrzostwach świata? To nie jest nasze prawo. Nie wydaje mi się, by rosyjskie władze chciały, by kibice byli traktowani w ten sposób. Nie jesteśmy stadem baranów - powiedział oburzony.

Według Oreszczuka samo dotarcie do stadionu było dalekie od oczekiwań. 41-latek był zirytowany, że nie mógł trafić na stadion najkrótszą drogą, a zamiast tego on i kibice musieli iść dookoła. Na Twitterze opublikował prowizoryczną mapkę. Czerwona strzałka pokazuje krótszą drogę, którą przepuszczane były jedynie VIP-y, na zielono zaznaczył trasę swoją i pozostałych oburzonych kibiców.

- Zapłaciłem za bilety pierwszej kategorii 14 tys. rubli (ok. 900 zł). Musiałem iść na stadion ponad godzinę, a później jeszcze kręcić kółka. Poszedłem na mecz z małym dzieckiem, musieliśmy przejść na piechotę 3,5 km. Co to za podejście? W czasie meczu z całego serca wspieraliśmy zespół, ale po spotkaniu byłem zły przez taką organizację - dodał.

Rosja środowe spotkanie przegrała 0:1 po golu Cristiano Ronaldo. Po dwóch kolejkach grupy A Pucharu Konfederacji piłkarze Stanisława Czerczesowa z trzema punktami zajmują trzecie miejsce.

Źródło artykułu: