- Czuję się, jakby wróciło do nas Euro 2012, kapitalna atmosfera, pełne stadiony, ludzie żyją tymi mistrzostwami - mówi Mieczysław Broniszewski. Prowadzona przez niego drużyna zajęła 4. miejsce w Europie w 1982 roku (do lat 18.) i trzecie na świecie rok później
Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Niestety, drużyna do lat 21 nie czaruje tak jak pierwszy zespół na EURO 2012.
Mieczysław Broniszewski: Nie jestem aż tak bardzo rozczarowany. Nie liczyłem na wielki sukces, ponieważ patrzyłem na mecze wiosenne i widziałem, że gramy po prostu bardzo słabo. I teraz to się w wielu fragmentach potwierdza. Zdobywamy bramkę i nie potrafimy prowadzić gry. I to jest najgorsze. Wbrew ekspertom, my mamy dobrych zawodników, ale źle to działa pod względem organizacji gry. Nie chcę tu uderzać w trenera Marcina Dornę, mam do niego szacunek, jednak na dobrą sprawę organizacyjnie nie ma drużyny.
Z czego to wynika?
Sprzed telewizora oceniam to tak, że sztab szkoleniowy, wiedząc, jakich ma zawodników, wybrał złą koncepcję. Gramy tak naprawdę pięcioma obrońcami, wliczając Dawidowicza. Nie widzę tu sensu. Raczej wybrałbym grę trójką. Jak się gra pięcioma, to znaczy, że się liczy na kontry. Tak to odczytuję, że trener liczył na szybkie skrzydła. A te raz grają, raz nie.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: To było naszym błędem
Są jakieś schematy, choćby widać próby przerzutów na skrzydła przez Dawidowicza.
To nie wychodzi. Inna sprawa jest taka, czy dobrze się stało, że zainwestowano w zawodników, którzy nie grali regularnie z różnych powodów, m.in. kontuzji - Stępiński, Dawidowicz, Jach. To zawodnicy, na których się liczyło, a nie spełniają swojej roli. A inni zawodnicy, jak Murawski, który grał cały sezon i to bardzo dobrze, siedzą na ławce. Albo ściągają Bielika. Po co?
Na przyszłość?
Będzie jeszcze wiele imprez. Wie pan, mieliśmy dwa lata na przygotowanie drużyny, a wygląda, że na koniec jest "sztukowany" skład. Zespół ma różne fazy. Momentami bardzo mi się podoba, a za chwilę jest bezradny. Ci zawodnicy mają drybling, wyszkolenie techniczne, ale jakby bali się wziąć odpowiedzialność. Patrzę na inne zespoły, piłkarze grają jeden na jednego albo nawet ktoś wchodzi między dwóch. Nie boją się wziąć gry na siebie. A u nas chłopak jest przy piłce i od razu podaje. Oczywiście najłatwiej jest krytykować po meczu i jak to rozumiem, ale zbyt wiele jest gry statycznej, za to mało skracania pola gry, słaby pressing.
Mam wrażenie, że do końca w zespole myśleli: przyjadą Milik z Zielińskim i załatwią sprawę.
Też takie odniosłem wrażenie. Na jesieni wszyscy liczyli na papierze: "ale mamy zespół". A teraz jakby zapał trochę ostygł. Szkoda, że ich nie ma, ale to jedna sprawa, a czym innym jest zgranie. Zawodnicy potrafią walczyć, fantastycznie pokazał to Dawid Kownacki w meczu ze Szwecją. Ale nie ma tej płynnej gry, którą widać w innych zespołach. A poziom turnieju naprawdę jest świetny. Nie ma zespołów odstających. Drużyny jak Hiszpania czy Portugalia grają jak pierwsze reprezentacje, może pół tempa wolniej. Ale widać tę organizację gry jak w pierwszych zespołach. U nas umiejętności są, ale nie są sprzedane w grze. Brak nowinek taktycznych, wypracowanych schematów, wyuczonych pod tych zawodników. A był czas, żeby tych rzeczy się nauczyć. Nie wykorzystujemy możliwości. Brakuje mi też prawdziwego lidera tej drużyny.
Linetty coś tam próbuje.
Charakter nie ten. I jeszcze wracając do tego ustawienia. Od razu widać, że najmocniejsza miała być formacja defensywna, a tu jest brak komunikacji. Taki Bednarek grał bardzo dobrze, a zrobił kilka największych błędów.
Syndrom Głowackiego.
Tak, dokładnie.
Dawidowicz zasłużenie oberwał?
Niestety tak. Proszę przyjrzeć się, jak on gra, nie ma elastyczności. Inni o jego warunkach grają elastycznie. Dawidowicz jest bez wyrazu. A wszyscy na niego tak liczyli...
Nie wszyscy, wiele osób liczyło raczej na Krystiana Bielika. Jak pan ocenia tę sytuację, w której publicznie skrytykował trenera?
Ja takich sytuacji nie miałem, byłem despotą. Kiedyś usłyszałem, jak jeden z piłkarzy, z Poznania, mówi do drugiego: "A ch.. jutro przy nim będę palił". Ale nie wszedłem do pokoju hotelowego, nie miałem tego w zwyczaju. Na drugi dzień zebrałem zawodników i pytam: "Ktoś chciał przy mnie zapalić?". Ale nikt się nie zgłosił. Za jakiś czas podszedł ten zawodnik i przeprosił. Trochę zawodnicy się bali.
Ale dziś są inne czasy. Bielik był rozczarowany, że nie gra, a przecież przyjechał z Arsenalu.
Nie miał prawa tego powiedzieć. Przeprosił i OK, ale u mnie by nie grał. Pewne sprawy muszą być - szacunek miejsca w zespole. Zawodnik nie może tego złamać. Bo też, omawiając sprawę Bielika, cały czas musimy mieć świadomość, że on w tej drużynie nic nie osiągnął.
Ale jest Dawidowicz, który gra słabo i co ma zrobić trener, skoro alternatywą jest Bielik. Wybrać konsekwencję i być może popełnić kolejny błąd, czy też złapać się i postawić na szali autorytet. Tak źle i tak niedobrze.
Może poszukać innych rozwiązań, choćby wspomniany Murawski. Bielik w tym zespole nie grał, ja bym go nie wystawił. To by było odwrócenie do góry nogami wszystkiego, co zostało wypracowane. Są tu zawodnicy, którzy długo byli w zespole, to by było nie fair wobec nich. Żeby rzeczywiście ten Bielik był w jakiejś fantastycznej formie to co innego. Zresztą zobaczmy na końcówkę meczu ze Szwecją. Zespół grał świetnie, mógł wygrać, a więc są możliwości. Szkoda, że wcześniej cały czas czegoś brakowało. Niby to seniorzy, a grali jak trampkarze. Ale spokojnie, to wciąż piłka młodzieżowa.
Prosta statystyka. W ostatnich 20 latach w turniejach o mistrzostwo Europy i świata od U-17 do U-21 zagraliśmy 7 razy. Na 63 turnieje. Może po prostu powinniśmy cieszyć się udziałem.
Jak już jesteś w turnieju, to musisz oczekiwać, musisz grać o wszystko.
Wspominam drużynę Globisza. Miało być złote pokolenie, a był Tomek Kuszczak i kilku dobrych ligowców, czasem reprezentantów jak Golański, Matusiak, Mila czy Brożek, ale niekoniecznie tych z pierwszego szeregu.
Tak. Polscy zawodnicy podstawy mają. Ale nie rozwijamy się jak ci zawodnicy na Zachodzie. Ale nie mam teorii. Na pewno problemem jest to, że mamy mało trenerów, nie mówiąc o trenerach na wysokim poziomie. Zawodnicy są wyrywani przez agentów jako nastolatkowie. Wyjeżdżają bezimienni i wracają bezimienni. Rzadko robią kariery. Myśli pan, że tamci trenerzy się nie znają? Kto wyjechał w podobnym wieku i się przebił? Glik? Nie. Dopiero z czasem wszedł na wysoki poziom. Dawidowicz? Nie.
Widzę, że weszliśmy już na inny poziom rozmowy.
Tak. Bo to jest problem. Dodatkowo nie ma u nas takiego wyboru piłkarzy. Niestety, nie dajemy piłkarzom się rozwijać w ekstraklasie.
Jest pro junior system.
Cieszę się, ale to chwilówka. Patrzę na piłkarzy, którzy są ściągani - mnóstwo przeciętnych graczy, którzy niewiele wnoszą. Wydajemy na nich pieniądze, zamiast stawiać na swoich. I co z tym zrobić? Zaraz zobaczy pan skąd Sandecja będzie ściągała zawodników - Czechy, Słowacja. Tak myślę. Dla Słowaków Polska to i dobre pieniądze i dobry "punkt przerzutowy".
Niestety, nie jest tak, że młodzieżowe drużyny dostarczają tabuny chłopców gotowych do gry w seniorach.
Widzę, że teraz w nas jest nieprawdopodobny pęd młodzieży do piłki nożnej, ile szkółek, ile akademii, fantastyczne to jest. Tego nigdy nie było. Ale czegoś brakuje. Mimo, że wydajemy dobre podręczniki jak Narodowy Model Gry czy książka trenera Grycmana, to jednak nie mamy takiego całościowego schematu: jak szkolić młodzież.
Czyli jednego z głównych elementów tak zwanego systemu szkolenia.
Każdy na swój strój. Każdy robi, co chce, a powinien być jeden program. Nie ma tego modelu.
No jest ten Narodowy Model Gry. Mają być suplementy, mają być wdrażane na kursach.
Wie pan, jak to z tymi kursami jest. A tak sobie myślę, patrzę na to, co dzieje się w kraju. Potencjał jest ogromny, przeogromny. Tylko nie wolno teraz tego zmarnować. Nie wolno podniecać się tym, że akurat pierwsza reprezentacja gra dobrze. Lewandowski nie będzie grał wiecznie.
Czyli mają grać słabsi i gorsi, bo są dłużej są w zespole?
Jego pomysły trenerskie to już nie na ten czas.