Tomasz Hajto wzywa do rozliczeń za ME U-21 2017. "Ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność"

PAP / PAP/Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Tomasz Hajto
PAP / PAP/Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Tomasz Hajto

- Turniej nas zweryfikował. Jaraliśmy się zwycięstwami w sparingach, a to była miazga. Teraz każdy Polak chce się dowiedzieć, czy ktoś poniesie za to odpowiedzialność - mówi o nieudanym występie Polaków na ME U-21 2017 Tomasz Hajto.

Prowadzona przez Marcina Dornę Polska odpadła z turnieju już po fazie grupowej. W trzech meczach Biało-Czerwoni zdobyli zaledwie punkt, będąc najsłabszym gospodarzem w historii mistrzostw Europy do lat 21. Polacy ulegli Słowacji (1:2), zremisowali ze Szwecją (2:2) i przegrali z Anglią (0:3), będąc dla rywali zaledwie tłem.

Tomasz Hajto, który aktualnie jest komentatorem piłkarskim w Polsacie, w rozmowie z WP SportoweFakty nie zostawia suchej nitki nie tylko na młodych reprezentantach Polski, ale też na sztabie szkoleniowym kadry. Hajto wzywa do rozliczeń i zadaje PZPN niewygodne pytania dotyczące przygotowań do turnieju i prowadzenia drużyn narodowych w niższych kategoriach wiekowych.

- Te mistrzostwa pokazały realny stan naszej reprezentacji do lat 21. Gdybyśmy te mecze przegrywali po walce, gdyby te spotkania były otwarte, na styku, to ja bym to zrozumiał. Tymczasem ze Słowakami byliśmy wyraźnie słabsi, ze Szwecją zremisowaliśmy bardzo szczęśliwie, a z Anglią to już była miazga. To bolało. Nie rozmawiamy o juniorach, tylko o chłopakach, którzy mają po 23 lata. Ludzie, to już są doświadczeni zawodnicy, od których można czego wymagać - mówi Hajto, dodając: - Turniej nas zweryfikował. Dwa miesiące temu mówiliśmy o medalach. Do marcowych meczów z Włochami i Czechami, które były sygnałem ostrzegawczym, przez dwa lata graliśmy sparingi. Jaraliśmy się tymi zwycięstwami, a to nie miało żadnego przełożenia na imprezę.

Zdaniem byłego reprezentanta Polski, Marcin Dorna popełnił błędy w selekcji, powołując zawodników, którzy w ostatnim okresie nie grali w swoich drużynach klubowych.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Tomasz Kędziora: Chciałbym przeprosić kibiców

- Zawiodło kilku zawodników, a moim prywatnym zdaniem selekcja też była zła, bo na turnieju znaleźli się piłkarze, którzy nie powinni zostać powołani. Jeśli ktoś nie gra rok, nie gra pół roku, to nie ma takiego specjalisty, który przygotuje go w dwa tygodnie. Nie ma szans, żeby odpalić od razu samochód, który rok nie jeździł. Już miesiąc przed turniejem widziałem, co się dzieje i powiedziałem, jaki będzie wynik. A jestem Polakiem i chciałem, żeby Polska wywalczyła medal. Fizycznie wyglądaliśmy bardzo źle. Niemożliwe jest, by zespół zrealizował jakąkolwiek taktykę, jeśli jest nieprzygotowany fizycznie - tłumaczy były kapitan reprezentacji Polski.

Choć Biało-Czerwoni mocno rozczarowali jako zespół, Hajto twierdzi, że nieudany występ na mistrzostwach nie zamyka Tomaszowi Kędziorze czy Janowi Bednarkowi drogi do kadry A.

- Nie można nikogo skreślać po tym turnieju. Nawet Karol Linetty wygląda inaczej w pierwszej reprezentacji, a inaczej wyglądał tutaj, bo miał obok siebie innych zawodników. Nikt nie zamknął sobie drzwi do pierwszej reprezentacji. Nawet Dawidowicz. Tylko podstawą do występu na takim turnieju jest regularna gra w klubie. Bednarek to ciekawy, utalentowany chłopak, ale czeka go bardzo dużo pracy. W jednym meczu zrobił bramkę, bo się poślizgnął. W drugim zrobił karnego i dostał czerwoną kartkę. Stoper musi być bezbłędny przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Ile razy w ekstraklasie Polacy spotkali się z takimi zawodnikami jak Anglicy? Tak przygotowanymi, tak wybieganymi, z odpowiednimi schematami? W ekstraklasie wymagające są cztery mecze w sezonie, a reszta spotkań wygląda, jak wygląda. Nasza liga jest słaba. Kto w ostatnich dwóch, trzech latach wyjechał do mocnej ligi i grał? Tylko Karol Linetty i to też nie gra wszystkiego - mówi Hajto.

Dużo kontrowersji wzbudziło zachowanie Krystiana Bielika, który po pierwszym meczu ze Słowacją uderzył w trenera Dornę, krytykując jego treningi. Hajcie nie podoba się sposób, w jaki sprawa Bielika została załatwiona. Zawodnik Arsenalu został na zgrupowaniu, ale na boisku się nie pojawił.

- Jeśli Bielik się tak odezwał, to rano o 9 u mnie już by go na zgrupowaniu nie było. A jeśli został i jest dobry, to na miejscu selekcjonera powiedziałbym: "pokaż, co umiesz - graj". A tak to rozwiązanie było żadne - takie niepiłkarskie - mówi i dodaje: - Z drugiej strony on ma jakieś porównanie do tego, jak pracuje się w Anglii. Sam po powrocie do Polski, a wróciłem do kraju, mając 34 lata, powiedziałem, że treningi są podobne, ale ich intensywność jest dużo niższa niż w najlepszych ligach. Tego się nie da przekłamać. Intensywność w Polsce jest o połowę niższa niż za granicą.

Hajto krytykuje nie tylko samych piłkarzy, ale też sztab szkoleniowy kadry: - Wszystkie bramki na turnieju straciliśmy po akcjach z naszej prawej strony. Ktoś nas analizował, ktoś dostrzegł nasze słabe strony. Dwa lata to było za mało, żeby nauczyć Tomka Kędziorę i Przemka Frankowskiego zachowań w defensywie? To są doświadczeni piłkarze, którzy mieli dobre sezony w ekstraklasie, a popełniali ciągle ten sam błąd z przekazaniem sobie zawodnika.

62-krotnemu reprezentantowi Polski nie podoba się też bronienie piłkarzy na siłę. Po fatalnym w wykonaniu Pawła Dawidowicza meczu ze Szwecją PZPN stanął w obronie 22-latka, tłumacząc, że ten wywiązał się z zadań.

- Po drugim meczu ktoś zrobił analizę Dawidowicza i stwierdził, że zagrał rewelacyjnie, a w trzecim spotkaniu go nie wystawiamy, więc coś tu nie gra. Jeśli ktoś chce ze mną porozmawiać o taktyce, to chętnie z nim usiądę do rozmowy, bo numer "6" zawsze trzyma środek, a w boczne sektory wchodzi sporadycznie. "Szóstka" jest od tego, żeby trzymać pozycję, być przed stoperami i zbierać drugie piłki. Ten, kto robił tę analizę, ma chyba nową definicję pozycji numer "6". Wiele rzeczy chcemy na siłę udowodnić - kiwa głową Hajto.

Hajto słynie z tego, że nazywa rzecz po imieniu i nie owija w bawełnę. Po tym, jak otwarcie krytykował najsłabszego w polskim zespole Dawidowicza, prezes Zbigniew Boniek zaczepił go na Twitterze, prezentując swoje zdjęcie z Pedro Pauletą - reprezentantem Portugalii, który podczas MŚ 2002 wbił Polsce trzy gole. Wpis prezesa Bońka spodobał się użytkownikom Twittera, ale Hajty nie ruszył.

- Pauleta akurat był na meczu i Zbyszek wykorzystał jego obecność do żartu. Nikt go specjalnie do Polski nie zapraszał. Nie mam o to pretensji. Ale po tych wpisach aż obejrzałem sobie nasz mecz z Portugalią i faktycznie - przy pierwszej bramce zawiniłem, ale w utratę innych goli byli zamieszani też inni zawodnicy, w tym wiceprezes PZPN. Nie jest tak, że ja zawiniłem przy trzech bramkach. I najważniejsze: ja za ten mecz wziąłem odpowiedzialność, powiedziałem, że zagrałem słabo i wiedziałem, że zawiodłem. Ale stanąłem i powiedziałem, że było złe. A teraz po mistrzostwach staramy się zamiatać wszystko pod dywan i przykrywać tym, że z pierwszą reprezentacją jest dobrze. Nie może tak być - mówmy o tym, co jest złe, a nie mydlmy oczu - mówi Hajto.

Zamiast odpowiadać prezesowi Bońkowi w tym samym stylu, Hajto stawia niewygodne pytania dotyczące przygotowań do mistrzostw Europy U-21. Zwraca uwagę na klucz doboru selekcjonerów juniorskich reprezentacji, który znacznie różni się od tego stosowanego w krajach lepiej rozwiniętych od Polski.

- W ośmiu najmocniejszych piłkarsko krajach Europy wszystkie reprezentacje od U-21 w dół prowadzą przede wszystkim byli wybitni piłkarze, żeby mogli na boisku coś pokazać i żeby młodzi zawodnicy mieli do nich szacunek. A u nas na siłę się chce udowodnić, że da się inaczej. Nasze reprezentacje, prócz Darka Dźwigały od U-19, prowadzą trenerzy, którzy wcześniej samodzielnie nie prowadzili żadnej drużyny - mówi Hajto.

- Przegraliśmy ostatnie eliminacje U-21, nie przywożąc ani jednego punktu z wyjazdu od mocnego zespołu. Teraz na mistrzostwach zdobyliśmy jeden punkt, będąc najsłabszym gospodarzem w historii tego turnieju. Uważam, że trener kadry U-21 powinien coś wcześniej prowadzić. Takie doświadczenie z pracy w klubie byłoby bardzo pomocne przy prowadzeniu reprezentacji. Nie chcę atakować Marcina Dorny, ale takie jest moje zdanie - dodaje.

Hajto zdradza, że trenerzy reprezentacji U-21 i niższych nie są zatrudnieni w PZPN na etatach i na co dzień muszą pracować w innych klubach: - Nikt prócz pierwszych trenerów juniorskich reprezentacji nie jest na etacie - pozostali członkowie sztabów szkoleniowych dostają pieniądze tylko za pracę na zgrupowaniach. To nie jest profesjonalne. Jak to ma wyglądać, skoro nie mamy pieniędzy na trenerów U-15, U-16, U-17? A tu nagle przed imprezą w sztabie młodzieżowej reprezentacji jest szesnastu ludzi. Byliśmy źle przygotowani do turnieju. Odpowiedzialnym za drużynę ludziom zabrakło doświadczenia. Oni nigdy wcześniej nie przygotowywali drużyny do takiego turnieju. Poza tym te wypowiedzi Bielika i Piątka po Słowacji pokazały, jaka tam była atmosfera. Ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność. Pytam: kto odpowiadał za przygotowanie fizyczne reprezentacji? Ciągle słyszałem, że ci, którzy nie grali, w dwa tygodnie zostali doprowadzeni do rewelacyjnej formy fizycznej. To są niewygodne pytania, ale trzeba je zadać i nie mówmy, że zespół był dobrze przygotowany fizycznie. W tej drużynie są piłkarze o wysokich umiejętnościach.

Hajto wzywa do rozliczeń za nieudany występ Polski na ME U-21 2017: - Każdy Polak chce się dowiedzieć, czy ktoś poniesie odpowiedzialność? Ktoś podjął takie, a nie inne decyzje i teraz przyszedł czas na oceny. Dwa miesiące temu słyszałem, że jesteśmy faworytem grupy, że celem minimum jest półfinał. Stan faktyczny jest taki, że kadra U-23 - bo to przecież 23-latkowie - która ma być bezpośrednim zapleczem pierwszej reprezentacji, zawiodła na całej linii. Zawiedli nie tylko piłkarze - zawiódł też sztab szkoleniowy. Teraz zostaną poddani ocenie. Jeśli ktoś uzna, że praca została wykonana dobrze, to nadal będzie pracował. A jeśli ktoś wykonał pracę źle, to się go zmienia. A w kadrach juniorskich i młodzieżowej krążą ciągle ci sami ludzie. Ludzie, którzy nigdy nie pracowali samodzielnie w klubie. Wiem, że to są niewygodne tematy.

Źródło artykułu: