Polacy oblali egzamin dojrzałości. Liderzy zawiedli, gwiazdy bez błysku

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jeśli występ na Mistrzostwach Europy U-21 2017 był dla młodzieżowych reprezentantów Polski egzaminem dojrzałości, to niemal wszyscy go oblali. Na umiarkowane pochwały zasłużyło tylko kilku z nich, a na większość musiała spaść krytyka.

1
/ 5

Najlepszy na złość wszystkim

Jakub Wrąbel: 6,33*

Miał być najsłabszym ogniwem reprezentacji Polski, a okazał się być jej najlepszym zawodnikiem. Był powszechnie krytykowany jeszcze zanim zaczął się turniej, a po meczach ze Słowacją (1:2) i Szwecją (2:2) został zrównany z ziemią, choć tak naprawdę żadna z puszczonych przez niego bramek nie obciążała jego konta. Do tego pojawiły się uderzające w autorytet trenera Józefa Młynarczyka plotki o rzekomej niechęci szkoleniowca do Bartłomieja Drągowskiego i faworyzowaniu Wrąbla. W ostatnim meczu z Anglią (0:3) golkiper Śląska Wrocław zamknął usta krytykom, bo choć trzykrotnie skapitulował w sytuacjach bez szans, to uchronił Biało-Czerwonych przed wstydliwym pogromem.

* - średnia not z poszczególnych meczów (skala: 1-10, wyjściowa: 6)

2
/ 5

Brutalna weryfikacja

Najlepszy spośród obrońców, ale to nie znaczy, że dobry. Zaczął turniej udanie, bo od klasowej centry, po której Patryk Lipski dał Polsce prowadzenie w meczu ze Słowacją, ale potem nie grał jak na kapitana i jednego z najbardziej doświadczonych zawodników kadry przystało. W defensywie był co najwyżej przeciętny, a w ofensywie bez błysku. W spotkaniu z Anglią przekonał się, ile jeszcze brakuje mu do wymarzonej Premier League.

Jan Bednarek: 4,00*

Jego notę obniża występ przeciwko Anglii, a właściwie druga połowa pojedynku w Kielcach, kiedy w odstępie trzech minut obejrzał dwie żółte kartki i podarował rywalom rzut karny. We wcześniejszych meczach ze Słowacją i Szwecją grał solidnie. Można wypominać mu nieudaną interwencję w akcji, po której Słowacja strzeliła drugiego gola, ale koledzy zostawili go wtedy w sytuacji dwa na jeden i robił, co mógł. Występem na mistrzostwach, a przede wszystkim przeciwko Anglii, raczej jednak nie pomógł sobie w transferze do Premier League.

W każdym z meczów popełnił błędy, po których Polacy tracili bramki: ze Słowacją na 1:2, ze Szwecją na 1:2 i z Anglią na 0:1. Nie zawodził oczywiście przez całe 270 minut, bo miał też wiele udanych interwencji, ale pomyłki w kluczowych momentach nie wystawiają mu dobrego świadectwa. Trzymiesięczna (luty-maj) absencja z powodu kontuzji odbiła się na jego dyspozycji. Podobnie jak Kędziora i Bednarek więcej stracił, niż zyskał w oczach skautów.

W sezonie 2016/2017 więcej pauzował z powodu urazów, niż grał i to miało wpływ na jego formę podczas turnieju. W spotkaniu ze Słowacją zrobił błąd w akcji, po której rywale wyrównali, ze Szwecją takiego się ustrzegł, ale już z Anglią popełnił boiskowy kryminał, za co przeciwnicy ukarali Biało-Czerwonych golem na 0:2. Praktycznie nie istniał w ofensywie, a rajdy wzdłuż linii bocznej to przecież jego znak rozpoznawczy.

* - średnia not z poszczególnych meczów (skala: 1-10, wyjściowa: 6)

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: Zawaliliśmy

3
/ 5

Bez kręgosłupa

Linetty nie jest zawodnikiem, który pociągnie zespół do zwycięstwa - on przygotowuje scenę innym, którzy powinni na niej błyszczeć. Z tego zadania wywiązał się nieźle, ale zawiedli ci, na których pracował. Najlepiej wypadł w spotkaniu ze Słowacją, ale w pojedynkę nie był w stanie przeciwstawić się świetnej II linii rywali, w której błyszczał Stanislav Lobotka. W meczu ze Szwecją miał zrywy, ale z Anglią był już pozbawiony wiary w swoją misję w kadrze U-21 i zawiódł jak większość zespołu.

Choć Paweł Dawidowicz w dwóch pierwszych meczach spisał się zdecydowanie poniżej oczekiwań, Murawski swojej szansy doczekał się dopiero w ostatnim spotkaniu z Anglią. Prochu nie wymyślił, ale zagrał zdecydowanie lepiej od poprzednika. Wprowadził do drugiej linii ogładę i spokój, był też zdecydowanie bardziej mobilny od swojego poprzednika.

Turniej zaczął się dla niego świetnie, bo już w 53. sekundzie pierwszego meczu ze Słowacją Lipski dał Polsce prowadzenie, ale to by było na tyle. Nie potrafił wziąć na siebie ciężaru gry ani nawet wykonać jednego otwierającego podania. Z drugiej strony nie popełnił też rażących błędów, za które należałaby mu się nagana. W kolejnych spotkaniach ze Szwecją i Anglią był już tylko zmiennikiem, który nic nie wniósł do gry.

Robił na skrzydle dużo wiatru i choć pożytku z jego gry nie było wiele, to rywale ciągle musieli na niego szczególnie uważać. W jego występach więcej jednak było minusów niż plusów. W meczu ze Słowacją najpierw popełnił błąd, który napędził bramkową akcję Słowaków, a potem zmarnował sytuację sam na sam. Jego występ przeciwko Szwecji był bez historii, a z Anglią w pierwszej połowie był irytujący i popełnił prosty błąd, po którym przeciwnicy objęli prowadzenie. Pod koniec spotkania kilka razy błysnął, ale to nie wystarczyło do zatarcia złego wrażenia.

Dla niego występ na ME U-21 2017 miał być okazją do przypomnienia o sobie szerszej publiczności, ale plany pokrzyżowały mu kontuzje. Okazało się, że przyjechał na zgrupowanie z dwoma urazami, a jeden z nich pogłębił się w trakcie pierwszego meczu ze Słowacją. Hamowany przez ból Kapustka zagrał przeciętnie, a udział w turnieju zakończył już po 59 minutach.

Chwała mu za bramkę zdobytą w meczu ze Szwecją, ale to nie jest zawodnik, którego można pokazywać Europie podczas tak prestiżowego turnieju. Moneta nie ma do zaoferowania nic - ani w ofensywie, ani w defensywie - poza determinacją i to było widać we wszystkich jego występach. Z drugiej strony rodzi się pytanie: w jakiej formie musieli być Dariusz Formella i Kamil Mazek, którzy przegrali z Monetą rywalizację o miejsce w składzie.

Największe rozczarowanie turnieju. Marcin Dorna chciał uszczelnić nim drugą linię i stworzyć rygiel przed stoperami, ale Dawidowicz był na boisku kompletnie zagubiony. Nie trzymał pozycji, przegrywał pojedynki albo jedynie obserwował jak rywale prowadzą zakończony bramką atak: taką rolę odegrał w akcjach, po których Słowacy strzelili nam drugiego gola, a Szwedzi pierwszego. Według dbających o wizerunek piłkarzy przedstawicieli PZPN Dawidowicz zagrał w meczach ze Słowacją (1:2) i Szwecją (2:2) zdecydowanie lepiej, niż to zostało odebrane, ale Marcin Dorna miał jednak inne zdanie i w spotkaniu z Anglią (0:3) Dawidowicz na boisku już się nie pojawił. Okolicznością łagodzącą dla niego może być to, że dwa ostatnie miesiące przed turniejem poświęcił na leczenie urazów.

* - średnia not z poszczególnych meczów (skala: 1-10, wyjściowa: 6)

4
/ 5

Pojedynczy zryw

Z powodu kartek, które otrzymał podczas rozegranego w marcu 2016 roku meczu kadry U-19 nie mógł wystąpić w spotkaniu ze Słowacją i całą swoją sportową złość wyładował na Szwedach. W starciu z obrońcami tytuły zaliczył asystę, a potem w doliczonym czasie gry z zimną krwią wykorzystał rzut karny, który uratował Polsce remis. W meczu z reprezentacją Trzech Koron wszystko co dobre w grze Biało-Czerwonych, zaczynało się bądź przechodziło przez Kownackiego. W kolejnym spotkaniu z Anglią zagrał zdecydowanie słabiej, ale nie tak źle jak pozostali Polacy.

Miał być pierwszą strzelbą Biało-Czerwonych, ale ani razu nie był bliski zdobycia bramki. Z drugiej strony w meczach ze Słowacją i Szwecją stworzył partnerom łącznie cztery naprawdę dobre okazje bramkowe i tylko ich nieudolność sprawiła, że Stępiński zakończył udział w turnieju bez asysty. Przed spotkaniem z Anglią Marcin Dorna ugiął się pod presją i posadził napastnika FC Nantes na ławce. Nie był to najlepszy wybór, bo zastępujący go Krzysztof Piątek nie stanowił żadnego zagrożenia dla Wyspiarzy.

We wszystkich meczach pojawił się na boisku jako zmiennik i za każdym razem potrafił rozruszać nieco atak Biało-Czerwonych. W spotkaniach ze Słowacją i Szwecją miał swoje szanse, których nie wykorzystał.

Po meczu ze Słowacją nie ukrywał rozczarowania tym, że nie zagrał od początku. W drugim spotkaniu ze Szwecją dał dobrą zmianę, wywalczył rzut karny, który na wyrównującego gola zamienił Dawid Kownacki i sam był zagrożeniem dla rywali. Marcin Dorna nagrodził go więc miejscem w wyjściowym składzie na mecz z Anglią (0:3), ale napastnik Cracovii był tylko statystą. Nawet nie miał okazji, którą mógłby - jak to ma w zwyczaju - zmarnować.

* - średnia not z poszczególnych meczów (skala: 1-10, wyjściowa: 6)

5
/ 5

BEZ OCENY

W trzech meczach Mistrzostw Europy U-21 2017 Marcin Dorna skorzystał z usług 16 spośród 23 zawodników, których powołał na turniej. Ani minuty podczas mistrzostw nie rozegrali bramkarze Bartłomiej Drągowski i Maksymilian Stryjek, obrońcy Krystian Bielik, Igor Łasicki i Przemysław Szymiński oraz pomocnicy Adam Buksa i Jarosław Kubicki.

Drągowski (1997), Stryjek (1996), Bielika (1998) i Buksa (1996) nie wyrośli jeszcze z wieku młodzieżowca i trener Dorna będzie mógł skorzystać z ich usług w trakcie eliminacji do kolejnych mistrzostw Europy U-21.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (7)
avatar
ThorinS
26.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W ostatnim meczu z Anglią (0:3) golkiper Śląska Wrocław zamknął usta krytykom, bo choć trzykrotnie skapitulował w sytuacjach bez szans, to uchronił Biało-Czerwonych przed wstydliwym pogromem.. Czytaj całość
avatar
krysmet
23.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
anie redaktorzedzie,dziekuje ze pan poparl oficjalnie to,co wie kazdy milosnik pilki noznej w Polsce:Bielik mial racje-Dorna to zaden trener,a juz nie wspomne o taktyce. A niejaki Boniek? a wal Czytaj całość
avatar
lubelak_fan
23.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Bez pomysłu, bez taktyki, bez waleczności, bez sensu....  
Cezariusz
23.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
W młodzieżówce mamy sytuację analogiczną do pierwszej reprezentacji: słaby trener - lepsi piłkarze. Skala trochę inna, ale problem podobny. Seniorzy mają parę gwiazd i to ich ratuje, ale Nawałk Czytaj całość
avatar
Fajka13
23.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
PAnie jakie gwiazdy ??? Jakie gwiazdy ???...ech...wy dziennikarze macie pusto pod kopułką ...najpierw pompujecie baloniki...a później ...ehhh szkoda nawet klikać...