Bunt przeciwko Chińczykom? Duże zamieszanie w Niemczech po kontrowersyjnej decyzji DFB

Reprezentacja Chin do lat 20 ma zostać skoszarowana na rok w okolicach Heidelberga i rozgrywać mecze z zespołami z czwartej ligi niemieckiej. Niektóre kluby biją na alarm i zapowiadają bojkot. Inne upatrują w tym szansę na zdobycie nowego rynku.

Michał Fabian
Michał Fabian
Reprezentacja Chin do lat 20 przed meczem sparingowym z Sonnenhof Grossaspach East News / imago/Eibner / Reprezentacja Chin do lat 20 przed meczem sparingowym z Sonnenhof Grossaspach

Kilka dni temu niemiecki związek piłki nożnej (DFB) ogłosił plan, który dla wielu kibiców stanowił ogromne zaskoczenie. Otóż od przyszłego sezonu w jednej z grup czwartej ligi niemieckiej - Regionalliga Suedwest - występować ma... reprezentacja Chin do lat 20. - Chińczycy dzięki temu przygotują się do igrzysk olimpijskich w Tokio, zaś niemieckim klubom przyniesie to sporo pieniędzy - informował "Die Zeit".

Regionalliga Suedwest liczy 19 zespołów. Miejsce numer 20 zarezerwowano właśnie dla Chińczyków, ale według planu przedstawionego przez DFB zagrają oni poza konkurencją. Czytaj: nie będą klasyfikowani w tabeli. W każdej kolejce zmierzą się z drużyną, która miałaby w terminarzu pauzę (na jej stadionie). A co w tym wszystkim chyba najistotniejsze - za to zapłacą. Niemieckie media informują o kwocie 15 tys. euro za dwumecz z daną drużyną.

Pomysł miał się zrodzić podczas listopadowego spotkania na wysokim szczeblu. Brali w nim udział przedstawiciele niemieckiego i chińskiego rządu, a także władze DFB i DFL (Niemiecka Liga Piłkarska). Spotkali się w Urzędzie Kanclerskim i rozmawiali o futbolowej współpracy. Efektem tego było podpisanie umowy na pięć lat.

Ambicje Chińczyków sięgają wysoko. Tamtejsze kluby w ostatnim czasie szastały pieniędzmi, ściągając do swojej ligi wielkie gwiazdy. Kto wie, czy w tym okienku transferowym do Azji nie przeniesie się Pierre-Emerick Aubameyang, król strzelców Bundesligi. Chiny stawiają na futbol, ich długofalowy plan zakłada zdobycie mistrzostwa świata w 2050 r. Niemcy z kolei doskonale zdają sobie sprawę, że kooperacja z Chińczykami może przynieść znaczące korzyści. Kluby Bundesligi - wyłączając Bayern Monachium - praktycznie nie zaistniały do tej pory na ogromnym chińskim rynku.

ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife (WIDEO)[ZDJĘCIA ELEVEN]


Bunt zaczął się w Mannheim

Wiadomość o dołączeniu kadry olimpijskiej Chin do IV ligi niemieckiej początkowo została potraktowana jako ciekawostka. Niemieckie władze nie spodziewały się jednak, że natrafią na opór w środowisku piłkarskim. Jako pierwszy zaprotestował Waldhof Mannheim - klub, który w latach 1983-1990 występował w Bundeslidze, później - na przełomie wieków - na jej zapleczu, a od wielu lat nie może wyskoczyć ponad czwarty poziom rozgrywek.

- SV Waldhof mówi "nie" meczom z kadrą Chin do lat 20 - tymi słowami rozpoczęło się oświadczenie klubu z Mannheim. - Nie zgadzamy się na rozegranie obu meczów z Azjatami i po konsultacjach wewnętrznych nie weźmiemy w nich udziału. Choć takie spotkanie byłoby dobrą okazją marketingową, to nie powinno się zatracać regionalnego charakteru rozgrywek - oznajmił dyrektor organizacyjny klubu Markus Kompp.


Klub z Mannheim poinformował, że - zamiast meczu z Chińczykami - woli zagrać z FK 03 Pirmasens, spadkowiczem z Regionalliga Suedwest. Ten ostatni także ostro zaprotestował po ogłoszeniu planów niemieckiej federacji. Pirmasens złożył wcześniej wniosek o powiększenie ligi do 20 zespołów, ale został on odrzucony. - Po poprzednim sezonie spadło aż sześć drużyn, a teraz DFB zaprasza reprezentację Chin. Musimy to zaakceptować, ale dla mnie to jest czysty kapitalizm. W słowie "Regionalliga" tkwi słowo "region". Zamiast nas zatrzymać, wybrano źródło pieniędzy z Chin. To straszna wiadomość - mówił w "Die Zeit" dyrektor klubu Christoph Radtke.

Od krytyki do... satyry

W antychińskim proteście wsparcia klubom z Mannheim i Pirmasens udzieliły drużyny z innej grupy IV ligi - Regionalliga West. - To jakaś kpina. DFB traktuje Regionalligę jak ligę odpustową. Po to, by Bayern Monachium mógł sprzedać więcej koszulek w Chinach - grzmiał w rozmowie z portalem reviersport.de Hajo Sommers, prezydent Rot-Weiss Oberhausen. - Uważamy, że DFB nie wie, gdzie jest granica komercjalizacji. Czy naprawdę za 30 tys. euro (w rzeczywistości kwota za oba mecze wynosi 15 tysięcy euro - przyp. red.) chcemy sprzedać duszę futbolu? Ja nie! - wtórował mu Michael Welling, prezydent Rot-Weiss Essen.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., JAK NIEMIECKIE KLUBY ZAKPIŁY Z PLANU DFB, CO O TEJ SPRAWIE SĄDZĄ KIBICE I JAKI WYNIK W SPARINGU W NIEMCZECH ZANOTOWALI CHIŃCZYCY

Co powinny zrobić kluby z IV ligi niemieckiej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×