ME U-21 2017. Przed nami finał marzeń, ale pierwszy zwycięzca jest już znany

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

W piątek oczy piłkarskiej Europy zwrócone będą na Kraków, gdzie w finale Mistrzostw Europy U-21 2017 Niemcy zmierzą się z Hiszpanią. Jednego zwycięzcę turnieju znamy już jednak przed końcowym gwizdkiem - Polska jako gospodarz spisała się na medal.

Prowadzeni przez Marcina Dornę Biało-Czerwoni okazali się być najsłabszym gospodarzem w historii młodzieżowych mistrzostw Europy, ale Polska jako współorganizator turnieju stanęła na wysokości zadania i UEFA nie może żałować, że wybrała nasz kraj na gospodarza historycznego turnieju. Rozgrywane nad Wisłą mistrzostwa są bowiem pierwszymi, w których udział wzięło aż dwanaście zespołów - dotąd startowało ich osiem. Powiększenie grona uczestników spowodowało, że turniej zawitał do sześciu miast, podczas gdy wcześniej rozgrywany był na czterech stadionach. Mistrzostwa ominęły stolicę i trafiły do ośrodków, które na co dzień nie mają styczności z futbolem reprezentacyjnym.

Ćwierć miliona widzów

To był strzał w "10", bo 20 rozegranych dotychczas spotkań obejrzało blisko ćwierć miliona widzów (230 026), a średnia frekwencja (11 501) podczas turnieju jest najwyższa od dziesięciu lat i mistrzostw, które w 2007 roku odbyły się w Holandii. Odbiór imprezy w Polsce przeszedł najśmielsze oczekiwania UEFA.

- Jako PZPN jesteśmy pozytywnie zaskoczeni zainteresowaniem, a UEFA jest pod ogromnym wrażeniem tego, jak szybko rozeszły się bilety na mecze Polaków, półfinały i finał, stopniem zapełnienia stadionów na innych meczach oraz atmosfery towarzyszącej spotkaniom i mistrzostwom - mówił nam po zakończeniu fazy grupowej rzecznik prasowy turnieju, Filip Adamus.

ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21 (WIDEO)

Na piątkowy finał organizatorzy sprzedali wszystkie bilety. Wejściówki, które trafiły do otwartej sprzedaży w środę, rozeszły się na pniu. Starcie Hiszpanów z Niemcami ma obejrzeć 14 159 widzów.

- To były bilety, które były zarezerwowane dla federacji finalistów. Federacja hiszpańska i federacja niemiecka nie zdecydowały się na wykupienie wszystkich biletów, więc trafiły one do sprzedaży i rozeszły się w ciągu dosłownie kilku godzin - zdradza Adamus.

Cud w Krakowie

Sami uczestnicy są pod wrażeniem nie tylko nowych, typowo piłkarskich obiektów, ale też centrów treningowych, z których korzystali. - Naprawdę nam się podoba w Polsce. Gramy na pięknych, wypełnionych po brzegi kibicami stadionach, a do tego trenujemy w doskonałych warunkach - przyznał selekcjoner reprezentacji Hiszpanii, Albert Celades.

Nawet Niemcy byli zadowoleni ze swojej bazy, choć tuż przed startem turnieju "Bild" narzekał na jakość boiska w Wieliczce. "Które boisko krytykowaliście, bo chyba nie to?" - zaczepiła dziennik niemiecka federacja (DFB).

Hotel w Wieliczce jest do wyłącznej dyspozycji Die Mannschaft i Niemcy skwapliwie korzystają z tego przywileju. Rozsadzani emocjami po półfinałowym spotkaniu z Anglią podopieczni Stefana Kuntza mieli problem z zaśnięciem, więc sztab szkoleniowy zarządził... nocną kąpiel w basenie.

- To wspaniałe, że mamy dla siebie cały hotel. Każdy, kto chciał mógł popływać, skorzystać z jacuzzi albo wejść do basenu z lodem. Wszyscy lekarze i fizjoterapeuci byli do dyspozycji i mieli pełne ręce roboty - przyznał niemiecki selekcjoner.

Na wysokości zadania stanęli także groundsmani Cracovii, którzy przy wsparciu kolegów z UEFA przemienili najgorszą murawę w Lotto Ekstraklasie, za jaką powszechnie uznawana jest ta na stadionie przy Kałuży 1, w dywan godny podjęcia najlepszych młodzieżowców Europy i finału turnieju.

Boisko, które wiosną były trener krakowskiego zespołu, Jacek Zieliński nazywał nie bez podstaw "kartofliskiem", wytrzymało trudy mistrzostw - w ciągu dziewięciu dni rozegrano na nim cztery spotkania i przeprowadzono kilkanaście treningów, a murawa nadal jest w stanie idealnym.

Ogień i woda

Mistrzostwa cieszą się olbrzymim zainteresowaniem nie tylko w Polsce. Półfinał Niemcy - Anglia w niemieckiej telewizji obejrzało aż 9,2 mln telewidzów, a półfinał Hiszpania - Włochy śledziło w hiszpańskiej telewizji 5,9 mln osób - w branym pod uwagę czasie antenowym były to najpopularniejsze programy w tych krajach. Ogółem walkę o awans do finału ME U-21 2017 obejrzało w Europie ponad 22 mln telewidzów, a sam finał dotrze do ponad 120 krajów całego świata.

Zagraniczne media żyją turniejem, o czym świadczy też to, że konferencja przed piątkowym meczem została przeniesiona do mix zone, ponieważ sala konferencyjna na krakowskim stadionie nie była w stanie pomieścić wszystkich obsługujących wydarzenie dziennikarzy. Zresztą pękała w szwach już przed półfinałami.

Albert Celades był mocno spięty i stremowany, a uśmiechnął się tylko, gdy musiał przeprosić angielskiego dziennikarza za niezrozumienie pytania. Stefan Kuntz natomiast zarażał uśmiechem, był rozluźniony, a nawet zanucił piosenkę o Panie Sandmanie - postaci z bajek dla dzieci. Nic nie wskazywało na to, że za 24 godziny odbędzie się najważniejszy mecz w jego szkoleniowej karierze. Za to zdradził, że do pracy trenerskiej namówiła go żona, która chciała pozbyć się z domu zagubionego po zakończeniu kariery piłkarskiej męża.

- Po zakończeniu kariery nie zajmowałem się niczym przez rok. Siedziałem w domu, patrzyłem jak żona ładuje naczynia do zmywarki i zająłem się doradzaniem, jak ma to robić... I to właśnie żona w końcu powiedziała mi, że muszę sobie znaleźć jakiś nowy cel, coś, co zastąpi mi dawne emocje. Postanowiłem więc zająć się trenowaniem. Jak widzę uśmiechnięte twarze moich podopiecznych, to także czuję ogromną satysfakcję. Nie jest to identyczne uczucie, jak wtedy, gdy sam wychodziłem na boisko i zdobywałem bramki, ale bardzo podobne - przyznał Kuntz.

Na boisku Hiszpanie i Niemcy są całkowitym zaprzeczeniem swoich opiekunów. Hiszpanie grają z polotem i fantazją, a Niemcy są efektywni, ale mało efektowni. Brak im finezji, ale nadrabiają to organizacją gry. Hiszpanie dostarczają kibicom czystą radość, podczas gdy Niemcy wychodzą na boisko z zaciśniętymi pięściami, ale obie ekipy dotarły do finału w pełni zasłużenie, będąc najlepszymi drużynami turnieju.

- Zmierzą się dwa zespoły, które lubią dominować i atakować, dlatego finał będzie emocjonujący. Szanujemy naszych wcześniejszych rywali Portugalię i Włochy, ale z Niemcami będziemy musieli wysilić się jeszcze bardziej niż w tamtych meczach. Mecze Hiszpania - Niemcy to klasyki bez względu na to, w jakiej kategorii wiekowej są rozgrywane - stwierdził Celades.

Hiszpan nie zgodził się ze stwierdzeniem, że to jego zespół jest faworytem finału: - W Hiszpanii zapanowała euforia na punkcie tego zespołu, ale wiemy, ile pracy kosztowało nas to, żeby tu dotrzeć. Nie udziela nam się ta ekscytacja z zewnątrz. Kiedy patrzę na swoich zawodników, jestem spokojny, bo widzę, że oni też tacy są. Niemcy też są znakomitym zespołem, bo tylko takie docierają do finału.

- Kto jest faworytem? Pozwolę innym zdecydować. My mamy tutaj jeszcze coś do zrobienia - to z kolei komentarz Kuntza. - Będziemy grać tak samo jak poprzednio, trzymać się naszej filozofii, ale też dopasujemy się do naszych przeciwników. Graliśmy już z Włochami i Anglikami, ale od samego początku mówiliśmy, że chcemy zmierzyć się z najlepszymi. To wspaniałe wyzwanie - dodał Niemiec.

Pół miliarda euro na boisku

Drużyny finalistów łączy to, że są zbudowane w oparciu o wschodzące gwiazdy europejskiej piłki, które wyceniane są łącznie na blisko pół miliarda euro! To czołowi piłkarze niemieckiej Bundesligi, angielskiej Premier League i hiszpańskiej Primera Division.

Hiszpanie jako jedyni przylecieli na turniej w najmocniejszym możliwym składzie. W drużynie Celadesa pierwsze skrzypce gra niesamowity Saul Niguez z Atletico Madryt, który tytuły króla strzelców i najlepszego piłkarza mistrzostw ma już w kieszeni, a akompaniują mu spektakularny Marco Asensio z Realu Madryt, niezmordowany Gerard Deulofeu z Milanu czy błyskotliwy Dani Ceballos, który po mistrzostwach zamieni Betis Sewilla na Królewskich z Santiago Bernabeu. Do tego dochodzą Hector Bellerin i Jose Gaya, czyli czołowi boczni obrońcy Europy bez podziału na kategorie wiekowe.

Niemcy zagrali w Polsce bez kilku pierwszoplanowych postaci, ale łatwość, z jaką awansowali do finału, pokazuje, jak bogate jest zaplecze pierwszej reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów. Turniej wykreował na gwiazdę bramkarza Juliana Pollersbecka, który w czasie mistrzostw przeszedł drogę od zera do bohatera, a ze świetnej strony szerszej publiczności pokazał się prawy obrońca Jeremy ToljanMahmoud Dahoud, Serge Gnabry i Max Meyer potwierdzili swoją markę, a Davie Selke może stać się "9", na którą Niemcy czekają od lat. Choć akurat udział tego ostatniego w finale stoi pod znakiem zapytania ze względu na uraz.

Hiszpanie wystąpią w finale mistrzostw Europy do lat 21 po raz siódmy w historii, czym wyrównują rekord Włochów. La Furia Roja do tej pory triumfowała w młodzieżowym Euro czterokrotnie (1986, 1998, 2011 i 2013) - więcej tytułów (5) na koncie mają jedynie Włosi. Natomiast Niemcy zagrają w finale ME U-21 dopiero po raz drugi - wcześniej dotarli do niego tylko w 2009 roku. Drużyna, w skład której wchodzili m.in. Manuel Neuer, Mats Hummels, Jerome Boateng, Sami Khedira czy Mesut Oezil, sięgnęła wówczas po złoto.

Niemcy U-21 - Hiszpania U-21 / pt. 30.06.2017, godz. 20:45

Przewidywane składy:

Niemcy: Pollersbeck - Toljan, Stark, Kempf, Gerhardt - Arnold, Dahoud - Gnabry, Meyer, Philipp - Platte.

Hiszpania: Arizzabalaga - Bellerin, Vallejo, Mere, Gaya - Ceballos, Llorente, Niguez - Deulofeu, Ramirez, Asensio.

Sędzia: Benoit Bastien (Francja).

Źródło artykułu: