Wielkie zmiany w Centralnej Lidze Juniorów, kluby są podzielone

Materiały prasowe / Piłka nożna
Materiały prasowe / Piłka nożna

Już za rok nastąpi rewolucja w Centralnej Lidze Juniorów. Dwie grupy zostaną połączone w jedną, co nie wszystkim klubom się podoba. Dość kuriozalnie będzie też wyglądać walka o awans.

Dwie grupy: wschodnia i zachodnia - tak aktualnie wygląda podział geograficzny w rywalizacji juniorów starszych. Biorą w niej udział 32 zespoły. Po dwa z każdej grupy awansują do półfinałów i później toczy się decydująca batalia o mistrzostwo Polski.

Zmieni się wszystko

Już w sezonie 2017/2018, w każdej grupie spośród szesnastu drużyn utrzyma się zaledwie po sześć, do nich dołączy czterech beniaminków i w ten sposób powstanie jedna Centralna Liga Juniorów. Półfinałów i finału już nie będzie.

Tę reformę forsowały przede wszystkim najsilniejsze kluby, które co roku są w ścisłej czołówce. - Taka formuła rozgrywek będzie najbliższa profesjonalizmowi i temu jak to wygląda na najwyższym poziomie. Wszyscy zagrają w jednej lidze, mistrz zostanie wyłoniony już w trakcie sezonu zasadniczego, więc dobrze trzeba będzie grać przez cały rok, a nie tylko w ostatniej fazie. Zawodnicy będą dzięki temu lepiej przygotowani do gry w ekstraklasie - argumentuje trener finalisty edycji 2016/2017, Pogoni Szczecin, Paweł Cretti.

W Warcie Poznań, która w grupie zachodniej wywalczyła niedawno 4. miejsce, zdanie jest już inne. - My uważamy, że bardziej odpowiednia jest obecna formuła, która pozwala brać udział w grze większej liczbie drużyn. Kluby, które przedstawiają odmienne stanowisko, powołują się na argument, że mecze z drużynami z dołu tabeli często są jednostronne. Proszę mi jednak pokazać jakąkolwiek ligę, w której to zjawisko nie występuje. Jest ono całkowicie normalne, a w piłce młodzieżowej przede wszystkim - zaznaczył dyrektor sportowy zielonych, Arkadiusz Miklosik.

ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21

Wzrosną koszty

Połączenie dwóch grup w jedną w znacznym stopniu wpłynie na kwestie logistyczne. - Już teraz na spotkania wyjazdowe często trzeba się udawać dzień wcześniej, bo są one rozgrywane np. o godz. 12.00. Po reformie pod tym względem będzie jeszcze gorzej, gdyż dojdą wyprawy na drugi koniec kraju - przyznał Miklosik.

Polski Związki Piłki Nożnej dotuje kluby, które biorą udział w Centralnej Lidze Juniorów i przekazuje im po kilkadziesiąt tysięcy złotych na pokrycie kosztów wyjazdów. Te sumy nie są jednak wystarczające. Warta w sezonie 2016/2017 otrzymała 44 tys. (w dwóch ratach), lecz i tak musiała dokładać do spotkań rozgrywanych poza domem.

- Przy stawce 4 zł za kilometr już sam przejazd w obie strony często pociąga za sobą wysokie sumy, a wyjeżdżamy przecież na mecze na Śląsk czy do Trójmiasta. Do tego dochodzą koszty noclegu - zaznaczył Miklosik.

Kuriozalne zasady awansu

Teraz, by wejść do Centralnej Ligi Juniorów, trzeba wygrać rywalizację w swoim województwie, a następnie dwumecz barażowy z rywalem z innego województwa (wyłonionym w drodze losowania).

Sito więc i tak jest duże, ale po reformie wejście na szczebel centralny będzie już nie lada wyczynem. Na cztery wolne miejsca (tyle drużyn będzie spadać z rozgrywek) przypadnie aż szesnastu chętnych. Baraże będą zatem dwustopniowe i w drodze do CLJ koniecznie będzie wygranie aż dwóch dwumeczów.

Reforma wejdzie w życie już za rok, zaś w sezonie 2017/2018 nastąpi przygotowanie do niej. W każdej grupie utrzyma się tylko po sześć ekip.

Źródło artykułu: