Poznaniacy pojechali do Strumicy w zasadzie pewni awansu (po pierwszym spotkaniu, w którym wygrali 4:0, gratulował im go nawet trener przeciwnika Naci Sensoy) i ten fakt mocno wpłynął na jakość widowiska - przynajmniej w pierwszej połowie. Fajerwerków nie było. Nikt nie forsował przesadnie tempa, bardziej można było się skupić na ocenie nowych zawodników w ekipie Nenada Bjelicy.
Tych było w podstawowym składzie dwóch. To skrzydłowi Nicklas Barkroth i Mario Situm. Bardziej aktywny był Szwed, choć w kilku akcjach na prawej stronie brakowało mu dokładności. Chorwat natomiast nie wyróżniał się tak bardzo jak tydzień temu, gdy ustrzelił dublet.
Największą niespodzianką był występ na środku obrony Łukasza Trałki. Po odejściu Jana Bednarka i wobec kontuzji Vernona De Marco, trener Bjelica wciąż ma bardzo małe pole manewru na pozycji stopera, dlatego postanowił sprawdzić w tej roli doświadczonego pomocnika. Test wypadł nadspodziewanie dobrze. 33-latek w tyłach radził sobie bez zarzutu, zaś w 39. minucie dał Kolejorzowi prowadzenie. Goście egzekwowali wtedy dwa rzuty rożne. Po pierwszym Marko Jovanovski z trudem obronił główkę Lasse Nielsena, jednak przy powtórce - gdy Trałka uderzył precyzyjnie przy słupku - nie miał już szans.
W zespole Pelisteru jedynym zawodnikiem, który pozostawił po sobie pozytywne wrażenie był Baze Ilijoski. To on na początku drugiej połowy mógł niespodziewanie doprowadzić do wyrównania, lecz przegrał pojedynek sam na sam z Jasminem Buriciem. Bośniak zrehabilitował się w ten sposób za duży błąd sprzed przerwy, gdy - jeszcze przy stanie 0:0 - uwikłał się w pojedynek z tym samym piłkarzem i musiał się ratować rozpaczliwym faulem tuż przed boczną linią pola karnego.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Grosicki trenuje na wakacjach, Totti adoptuje bulldoga (WIDEO)
Po tym ostrzeżeniu wszystko poszło już po myśli lechitów, a to dzięki temu, że znakomicie wypadli rezerwowi. Dwie asysty zaliczył Maciej Makuszewski, po którego dokładnych podaniach egzekucję wykonywali Darko Jevtić i Kamil Jóźwiak. To były precyzyjne uderzenia, przy których nieźle grający w tym spotkaniu Jovanovski był bezradny.
W dwumeczu Kolejorz bez najmniejszego trudu zdeklasował zdobywcę Pucharu Macedonii, mimo że wcale nie wskoczył jeszcze na najwyższe obroty. Pelisterowi brakowało jednak jakości i nie był w stanie nawet postraszyć ekipy Nenada Bjelicy.
W następnej rundzie może być już trudniej. Wtedy przeciwnikiem poznaniaków będzie najpewniej norweski FK Haugesund, który w pierwszym meczu z Coleraine FC z Irlandii Północnej triumfował aż 7:0.
Pelister Bitola - Lech Poznań 0:3 (0:1)
0:1 - Łukasz Trałka 39'
0:2 - Darko Jevtić 66'
0:3 - Kamil Jóźwiak 77'
pierwszy mecz: 0:4, awans: Lech Poznań
Składy:
Pelister Bitola: Marko Jovanovski - Kristijan Tosevski, Goce Todorovski (46' Lucas), Martin Kowaczew, Blagojce Lamcevski, Riste Markoski (60' Matej Cvetanoski), Dimitar Iliew, Fernando Silva, Oliver Peev, Filip Petrov (76' Ivo Trifunovski), Baze Ilijoski.
Lech Poznań: Jasmin Burić - Robert Gumny, Lasse Nielsen, Łukasz Trałka, Wołodymyr Kostewycz, Maciej Gajos, Abdul Aziz Tetteh, Nicklas Barkroth, Radosław Majewski (64' Darko Jevtić), Mario Situm (46' Maciej Makuszewski), Nicki Bille Nielsen (70' Kamil Jóźwiak).
Żółte kartki: Riste Markoski (Pelister Bitola) oraz Jasmin Burić (Lech Poznań).
Sędzia: Francois Letexier (Francja).