Lewandowscy dali 100 tys. na chore dziecko. Wygląda na to, że zostali oszukani
Podczas internetowej aukcji pewien człowiek zbierał pieniądze na Antosia Rudzkiego, który chorował na siatkówczaka. Okazało się, że taki chłopiec nie istniał. Na liście oszukanych jest piłkarz kadry i jego żona.
Ten dramat poruszył całą Polskę. Kilka miesięcy temu w sieci pojawiła się akcja zbierania pieniędzy na rzecz chorego Antosia Rudzkiego. 2-latek chorował na siatkówczaka, który jest na tyle groźnym nowotworem, że może doprowadzić do ślepoty (a nawet śmierci). Ratunkiem dla chłopca miała być operacja w Stanach Zjednoczonych.
Zabieg kosztował 1,5 mln złotych. W opisie zbiórki można przeczytać, że rodzice zebrali milion, zastawiając dom, samochód i pożyczając pieniądze od przyjaciół. Brakowało 500 tysięcy, aby uratować wzrok Antosia.Zbiórkę zorganizowano w portalu zrzutka.pl. Jej organizatorem był Michał Siniecki. Sprawę nagłośniły media, a zaangażowało się w nią wielu celebrytów. Wśród nich byli m.in. Robert i Anna Lewandowscy, którzy na rzecz chłopca przeznaczyli 100 tys. złotych. Teraz okazało się, że najprawdopodobniej było to wielkie oszustwo.
Fundacja SiePomaga poinformowała na Facebooku (pełny wpis poniżej), że po analizie zbiórki okazało się, że akcja została zorganizowana po to, aby wyłudzić od ludzi pieniądze.
- Kilka miesięcy temu otrzymaliśmy zgłoszenie na siepomaga.pl. Po weryfikacji zostało ono odrzucone. I na dzień dzisiejszy... również byśmy je odrzucili. Według nas jest to oszustwo - czytamy w komunikacie.