- Jest prawdą, że nam się wiedzie. Jednak nie możemy popadać w samozadowolenie. Nie chcemy spoczywać na laurach, ale wygląda na to, iż idziemy w dobrym kierunku - stwierdził Baláž, a potem dodał: - Chcemy wygrać bój o utrzymanie i w tabeli zakończyć rozgrywki najwyżej jak to możliwe. Teraz nam idzie dobrze, lecz nie mamy co świętować, trzeba grać dalej i starać się pokazać tak, jak w ostatnich meczach.
Pomocnik został także zapytany o pojedynek derbowy na Stadionie Śląskim przeciwko Górnikowi Zabrze przy ponad 40-tysięcznej widowni.
- Na takim spotkaniu jeszcze nie byłem nawet jako kibic, lecz zawodnicy w Polsce są przyzwyczajeni do gry przy pełnych trybunach. Jednak na tym meczu była naprawdę ogromna widownia. Trener Radolský wspominał nam, abyśmy się tym za bardzo nie przejmowali. Już wiele razy graliśmy pojedynki, na które bilety były wyprzedane. W Poznaniu i na stadionie Górnika przywitało nas ponad 20 tysięcy kibiców. W Polsce praktycznie stale gra się przed pełnymi trybunami. Nie była to dla nas wielka odmiana - stwierdził Słowak, który jest pod wrażeniem polskich fanów.
- Każde spotkanie jest wyjątkowe. Już samo to, że sympatycy jeżdzą za nami nawet 700 kilometrów, śpiewają cały mecz i dziękują nam po ostatnim gwizdku...jest to coś cudownego. Chodzą za nami małe dzieci, ludzie proszą o autografy...jest to super. Nie da się tego porównać do sytuacji na Słowacji - wyraził swoje zdanie zawodnik Ruchu, a ponadto stwierdził: - Wygląda to tak, jakby kibice tutaj byli od zawsze. W Polsce sympatię do klubu dziedziczy się. Ojciec zabiera syna na mecze, a on za jakiś czas weźmie swoje dzieci. Na stadionach można zobaczyć całe rodziny. Wszyscy są w klubowych szalikach, czapeczkach...Nie ma zespołu, który nie posiadałby rzeszy kibiców. Ruch ma ich najwięcej w kraju.
- Według mnie w Polsce gra się bardziej techniczną i szybszą piłkę, a liga jest trochę lepsza. Jednak wywołane jest to większym zainteresowaniem futbolem. Kiedy się walczy przed pełnymi trybunami, lepiej jest się nastawionym do spotkania. Nikt nie przepuści żadnego zawahania w meczu - odpowiedział Baláž zapytany o porównanie słowackiej Corgoň ligi z Orange Ekstraklasą.
Pomocnik chwali sobie także atmosferę w Niebieskich. W zespole nie nastąpiły żadne podziały, choć trener Radolský ma w drużynie, oprócz Baláža, również dwóch innych swoich rodaków - Martina Fabuša i Gábora Strakę.
- Zawodnicy Ruchu absolutnie nam nie dają odczuć, że oni są Polakami, a my Słowakami. Przyjęli nas bardzo dobrze już w momencie, kiedy przyszliśmy do klubu. Tak samo postępują wobec każdego nowego piłkarza, który wzmacnia zespół. Jest to zupełnie bez znaczenia, czy jest to Słowak, Chorwat, czy ktoś o jakiejś innej narodowości - powiedział Baláž.